Rozmowy Obywatelskie. Paweł Kasprzak o KORD i eurowyborach
W sobotę, 5 stycznia, w Warszawie odbędzie się Kongres Obywatelskich Ruchów Demokratycznych. Weźmie w nim udział 450 osób z kilkuset organizacji. O nadziejach związanych z kongresem oraz planach Obywateli RP na styczeń mówi Paweł Kasprzak
Paweł Kasprzak: – To spotkanie, które odbędzie się 5 stycznia już jest ogromnym sukcesem. Na stronie KORD wisi projekt manifestu. To pierwszy tego rodzaju zbiór, który pełni funkcję, jaką oczekuje się od koalicji politycznych. Takie minimum programowe, które ustala wartości, które są dla wszystkich wspólne. I jest to pierwszy przyczynek do bardzo poważnej dyskusji o tym, jakiej Polski chcemy. Trochę za mało jest tam, z mojego punktu widzenia, jakim cudem mamy to osiągnąć, ale po pierwsze to jest wszystko jeszcze w praniu, a po drugie i tak jest to bardzo poważny tekst i sukces w stosunku do wszystkiego, co do tej pory komukolwiek udało się osiągnąć.
Kasprzak: – Integracja tych środowisk, które będą na KORD-dzie jest społecznie oczekiwana. Istnieje społeczne zapotrzebowanie na jedność i w zdolność do osiągnięcia porozumienia. To jest test na wiarygodność. (…) Chcielibyśmy postawić silny akcent na to, że ruchy obywatelskie są po to, żeby zmieniać rzeczywistość tu i teraz, a nie organizować np. opinię przed wyborami, na użytek kampanii wyborczej. (…) Takie spotkanie ruchów obywatelskich jest dobrą okazją, żeby wspólnie ustalić zasady negocjacji z partiami politycznymi, które to przede wszystkim mają na celu, by pokazać, kto tu jest pracodawcą a kto pracobiorcą. I musimy to zrobić solidarnie.
ZOBACZ TAKŻE Program Obywateli RP
Nie wiem, czy eurowybory będą tym pierwszym wyborczym testem, który nas czeka. 27 stycznia jest graniczną datą uchwalenia i podpisania budżetu. Jeżeli to nie nastąpi, to może dojść do rozwiązania parlamentu. Takie ploty chodzą po Warszawie, PiS je pewnie puszcza świadomie. Ale trzeba się do tych plotek poważnie przygotować. (…) Nie możemy być bez wpływu na te wybory (…) Ponieważ jesteśmy ruchem obywatelskim, to obowiązek każe nam trzymać równy dystans wobec wszystkich partii, oczywiście z wyjątkiem PiS. Ale to nie znaczy, że my nie mamy wpływać na tę politykę. Uważam, że źródłem kryzysu demokracji, w którym tkwimy, jest absolutnie zrozumiały kryzys zaufania do partii, kryzys wiarygodności. Ten kryzys tkwi bardzo głęboko w niedemokratycznym ustroju tych partii, w gabinetowym trybie podejmowania decyzji. Partie się same nie uzdrowią. To my musimy im narzucić. Myślę, że KORD jest jedną z takich okazji, żeby solidarnie zbudować nacisk społeczeństwa obywatelskiego na partie, żeby uległy demokratycznym roszczeniom z naszej strony.
[sc name=”newsletter” naglowek=” Bądź dobrze poinformowany!” tresc=” Najnowsze informacje o nas, analizy i diagnozy sytuacji w kraju trafią prosto na Twoją skrzynkę!”]
Chcemy zaproponować wpływ obywateli na wybory. Poczynając np. od wyłonienia społecznej listy kandydatów w eurowyborach, która zawierałaby nazwiska nie pochodzące z partyjnych nominacji, tylko autentycznych społeczników, fachowców z dziedziny prawa itd., Druga propozycja – wariant minimum zaproponowany przez profesora Aleksandra Smolara, szefa Fundacji Batorego – jest taka, żeby zażądać od partii, by swoich kandydatów poddały transparentnej procedurze publicznych przesłuchań z udziałem ruchów obywatelskich i organizacji społeczeństwa obywatelskiego, po których następują rekomendacje albo odmowa rekomendacji. Można wreszcie zorganizować między partiami zgłaszającymi swoich kandydatów prawybory, po to, żeby wyłonić jedną listę w wyborach do europarlamentu.
Ale nie wierzę, żeby PO szukała koalicyjnego rozwiązania w eurowyborach. Bo odbywają się one de facto w stu kilkudziesięciu miastach w Polsce. Frekwencja wynosi 24 proc. Grzegorz Schetyna prawdopodobnie wie, że w tych miastach nie musi praktycznie nic robić. Moim zdaniem do koalicji przy eurowyborach nie dojdzie o ile my czegoś nie zrobimy. Ja w tej sprawie chcę udać się do 13 okręgów wyborczych z taką propozycją, aby w składzie trzech środowisk, które uważamy za wiodące w ruchach obywatelskich, czyli w składzie KOD, Ogólnopolski Strajk Kobiet, Obywatele RP plus ktokolwiek, kogo znajdziemy lokalnie, stworzyć takie mini KORD-y – komitety społeczne, które zdecydują, który z wymienionych wariantów będą chcieli w swoim okręgu wyborczym. Czy wysłuchań publicznych, czy prawyborów, czy może chcieliby wystawić własną listę. Uważam, że to jest najwyższy czas i nasz obywatelski obowiązek, żeby pokazać partiom, kto jest czyim wyborcą, kto kogo zatrudnia i po co.
[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Dorzuć swoją cegiełkę do walki o demokrację i państwo prawa!” tresc=” Twoja pomoc pozwoli nam dalej działać! „]
Niemal pod wszystkimi punktami deklaracji mógłbym się podpisać. Oprócz tych „ideologicznych” jak punkt 6, 10, po części też 7. Państwowe kierowanie oświatą też mi brzydko pachnie, chociaż jeśli „upodmiotowienie uczniów i rodziców w systemie edukacji” jest traktowane na serio, to nie miałbym uwag.
Tak dla zabawy przekręciłem sobie punkt 10 z 15 i też by dobrze, a nawet lepiej w duchu cywilizacji europejskiej brzmiało.
10. Zważywszy, że narosło w Polsce wiele nieprawości, wynikających z chęci zyskania przez polityków wpływu na kulturę, postanawiamy pracować nad metodami osiągnięcia faktycznego rozdziału państwa, kultury i związków artystycznych, z przejrzystym systemem finansowania instytucji kulturalnych włącznie.
15. Zważywszy, że religia i wolność wyznania staje się coraz częściej zarzewiem konfliktów oraz przedmiotem politycznych manipulacji, nierzadko na pograniczu nietolerancji religijnej, postanawiamy uznać wartość nieskrępowanej wolności wyznania i praktyk religijnych za szczególnie istotną dla kształtowania ładu społecznego i podjąć temat zapewnienia pełnej swobody w zakresie wolności wyznania przy zachowaniu i powiększeniu państwowego mecenatu za ważny punkt programu dla Polski.
Wielkie nadzieje pokładam w tym kongresie, choć znając nasze polskie usposobienie, mam pewne obawy, czy uda się wypracować jakiś wspólny kierunek. Oby się udało. Trzymam kciuki.
Ja tam jestem sceptyczny. Żaden postulat KORD-u nie porusza uzyskania podmiotowości obywatelskiej przez polskich obywateli i wprowadzenia normalnej 5-przymiotnikowej demokracji. Zatem jest to kolejna wersja odgórnego „ruchu obywatelskiego” w rodzaju Kukiza, Korwina-Mikkego, czy Palikota. Polacy się na to nie nabiorą.
Wysłuchałem całości wywiadu. Trochę rozbawiły mnie neologizmy w wywiadzie, które przypomniały mi trochę opary absurdu z czasów komunizmu, i które w gruncie rzeczy pokazują z jaką fikcją „demokratyzmu” mamy w Polsce do czynienia. Bo co słyszymy. KORD, KOD, ORP czy inni mają pokazać, kto jest w Polsce „pracodawcą” i „pracobiorcą”. „Wyborcy” czy „partie polityczne”. Gdyby w Polsce wyborcy byli sobą, a nie tylko „wyborcami”, partie polityczne sobą a nie tylko „partiami”, oraz demokracja normalną demokracją, a nie tylko „demokracją”, to pytanie to nie miałoby racji bytu. Wyborcy wybieraliby swoich własnych przedstawicieli z partii lub spoza partii, a ci byliby naturalnie ich reprezentantami. I wyborcy by swoich reprezentantów z wyników pracy rozliczali.
Ale w Polsce nie ma wyborców, partii politycznych i demokracji. Więc potrzebne są „ruchy obywatelskie”, które uprawiają fikołki pojęciowe dla legitymizowania tej całej farsy.
Obejrzałem sobie też dokładniej program KORD-u. Ani słowa o swobodzie wyborów i korzystania przez obywateli ze swoich przyrodzonych biernych i czynnych praw wyborczych. To niestety spaja ideowo i systemowo KORD z PO i z PiS-em. Zalecam zmianę nazwy i inicjałów na K”O”R”D”.
Co ma Pan na myśli pisząc żeby wyborcy byli sobą, a nie tylko „wyborcami”, partie polityczne sobą a nie tylko „partiami”?
Wyborca jest sobą, jak ma swobodną możliwość kandydowania, zgłaszania innych i wolnego wyboru dowolnych kandydatów. Czyli dysponuje biernym i czynnym prawem wyborczym oraz wolnością wyboru. Natomiast partie są partiami, jak są dobrowolnymi zrzeszeniami obywateli, które przystępują do wolnych wyborów, w których mogą lecz nie muszą być wybierane.
To miałem na myśli. Zresztą to wszystko jest napisane w polskiej Konstytucji, którą jak widać „ruchy obywatelskie” i „partie polityczne” olewając całkowicie symetrycznie i równo. Zalecam przestudiowanie punktów 4, 11, 32, 96 i 99. Tam to stoi jak byk napisane. No i artykuł 1 i 25 Międzynarodowej Deklaracji Praw Obywatelskich i Politycznych równie symetrycznie olewanej.
Miałem nic nie pisać, ale punkt 17 tego manifestu zwalił mnie z nóg. Jaki to niby dług mają Polacy, cóż to za nonsens? Zresztą, to bardzo ciekawe stwierdzenie, ponieważ jeśli uznamy je za prawdziwe, to zakładamy istnienie narodowej odpowiedzialności za czyny naszych przodków. Jeśli tak, to proszę tam dopisać reparacje wojenne za oba konflikty światowe – wtedy będziemy kwita.
PS. Od jakiegoś czasu moje komentarze coraz rzadziej ukazują się na stronie. Nie wiem, czym jest to spowodowane.
O rety, ale pętla logiczna. Jak naród to od wczoraj w nocy, a reparacje to od czasów pierwszej wojny światowej? Długi mają terminy, żyrantów itd. itp. Jak można się wypierać „odpowiedzialności za czyny naszych przodków”, ale rościć do schedy kulturowej? Co innego rodzina, bo czasami jest się z kogo wstydzić, ale odpowiedzialność jest wtedy czy na ogół indywidualna, a co innego „naród”, bo to bardzo skomplikowany pakiet, a bierze się to to va banque!. Czyżby imponował Panu taki dęty patriotyzm, nasze „huzarskie” wojska wrześniowe, ale cudzy szmalcownicy, nasi dzielni powstańcy styczniowi, a ruscy ci chłopi pańszczyźniani, co ich wyłapywali i na cyrkuł dowozili?
Od lat jestem przekonany o potrzebie budowy patriotyzmu i szukania wspólnego interesu narodowego, ale też widzę, że narodowcy i ich sympatycy nigdy sobie z tymi naszymi dziejami nie poradzą. To są dość głośne działa małego kalibru.
Próbowałem pokazać, że 17 punkt tej deklaracji nie ma nawet grama sensu 🙂