Paweł Kasprzak wśród kandydatów na Ludzi Roku 2017
Gazeta Wyborcza rozpoczęła plebiscyt na Ludzi Roku 2017. W redakcyjnych dyskusjach, ba!, sporach – jak piszą – wytypowała 24 kandydatury do tytuły w pięciu dziedzinach życia społecznego. W kategorii „społeczeństwo obywatelskie” znalazł się Paweł Kasprzak z Obywateli RP. W zacnym gronie, bo wśród nominowanych do tytułu jest również m.in. Jerzy Owsiak, Marta Lempart, Weronika Paszewska i o. Grzegorz Kramer
Wyborcza tłumacząc, czym się kierowała nominując do tytułu napisała, że ostatni rok bywał trudny, władza odbierała nam prawo do wolnego wyboru, niszczyła sądy i szkoły, wycinała Puszczę. Przybywało nienawiści do kobiet, uchodźców, osób o innym kolorze skóry…
– Przetrwaliśmy dzięki ludziom, którzy w ciągu ostatnich 12 miesięcy dawali nam nadzieję i energię, zarażali nas pasją, pokazywali, że można wszystko nawet wtedy, gdy wydaje się, że nic nie można – napisała gazeta zachęcając do głosowanie na Ludzi Roku 2017.
Głosować można do 21 maja na WYBORCZA.PL/PLEBISCYT.
Proszę się Panie Pawle nie obrażać, ale widzę, że polska mediokracja znalazła w Panu kolejną gwiazdę politycznego sezonu, godnego następcę Korwina-Mikkego, Janusza Palikota i Pawła Kukiza. Gwiazda gwiazdą, ale polskiej demokracji nie popycha to ani trochę do przodu. Wręcz przeciwnie. Umacnia w pozoranctwie i fasadowości.
A co w tym złego, że docenili Pawła Kasprzaka, a właściwie przez niego wszystkich Obywateli RP, bez nich nie byłoby Pawła Kasprzaka
Ja nie widzę niczego złego w docenianiu Pawła Kasprzaka, bo sam Go też doceniam. Ma walory niezaprzeczalne. Ale równocześnie oceniam całokształt systemu mediokracji, w której Pan Kasprzak jest tylko przedmiotem, a nie podmiotem, i będzie użyty klasycznie według wzorców wymienionych jako poprzedników.
To ocena systemu, a nie Pana Kasprzaka. Działania Pana Kasprzaka są w tym systemie zupełnie bez znaczenia. Bo Pan Kasprzak nie jest w tym systemie podmiotem, podobnie jak ja polski obywatel. On i ja są w tym systemie jedynie przedmiotem pozbawionym podstawowych praw obywatelskich i wyborczych.
Osobiście zacząłbym zastanawiać się nad sensem swojego życia, gdybym miał otrzymywać nagrodę od GazWybu.
Na szczęście nie ma Pan (Pani) takiego problemu 🙂
Pod artykułami na stronie ORP pojawiają się komenty co najmniej dwóch narodowców: Michalski i dPo2S. Jest wspólna linia tych wpisów. Jeden lubi sobie popłakać „oj, oj, popłakałem się”, a drugi się egzystencjalnie zamyśla. Weźcie się może w garść, panowie, co?
A że ten mój wpis jest mało merytoryczny… Tyle samo w nim treści ile w tekstach Michalskiego i dPo2S-a. Piszcie po prostu konkretniej albo wcale.
Została odkryta moja wielka zbrodnia bycia narodowcem… Cały czas nikt mi nie wyjaśnił, co w tym złego, zwłaszcza że to uczucie nie wiąże się z nienawiścią do innych narodów czy poczuciem wyższości. Nie jestem szowinistą. Obawiam się jednak, że ta niechęć w stosunku do nacjonalizmu to zwyczajne mylenie pojęć, tak samo jak nazywanie PiS-u prawicą. Staram się pisać konkretnie, ale jest to trudne, ponieważ najwyraźniej używamy innych definicji tych samych słów. Zaś jeśli chodzi o GW to zwyczajnie nie mogę się zgodzić z linią tej gazety i poglądami redaktorów.
Jeśli mamy rozmawiać konkretnie to zapraszam to Torunia lub Poznaniu. Nie, nie jestem łysy i nie mam kija bejsbolowego. Nie, nie należę do ONR-u.
W naszej szerokości geograficznej bycie narodowcem lub nacjonalistą jest równoznaczne z byciem nazistą a zawdzięczamy to ruchom nacjonalistycznym i narodowym z pierwszej połowy XX wieku zwanym również ruchami faszystowskim z najznakomitszym przedstawicielem tych ruchów w postaci Adolfa Hitlera. W Polsce międzywojennej ruch faszystowski był również bardzo mocny. Zatem bycie narodowcem lub nacjonalistą jest zwyrodniałością mentalną podobną a nawet gorszą niż bycie dla przykładu komunistą. Trzeba być odmóżdżonym odpadem historii, żeby akurat w tej części Europy po ogromie potwornych zbrodni dokonanych przez ideologie komunistyczne i nacjonalistyczne być nadal sympatykiem ideologii komunistycznych lub narodowych.
Takie jest moje zdanie.
Nacjonalizm tym się różni od patriotyzmu, że ideologizuje naród stawiając naród ponad człowieczeństwo i społeczeństwo. I to właśnie tworzyło nazizm ze wszystkimi konsekwencjami. W przypadku komunizmu było to ideologizowanie klasy społecznej i stawianie jej ponad człowieczeństwo i społeczeństwo z niemal identycznymi konsekwencjami.
Czyli jestem gorszy od komunistów. Aha. Muszę to sobie gdzieś zanotować. Niemniej jednak dziękuję za analizę jakakolwiek by ona nie była. Z tym człowieczeństwem to chyba Pan trochę przesadził.
To nie ja przesadziłem. To narodowcy i komuniści przesadzili i co wyraziło się tak dobitnie w dziesiątkach milionów ludzi zabitych w ich kaźniach. I to są fakty historyczne, a nie wymysły.
To w takim razie proszę na mnie donieść, skoro podejrzewa mnie Pan o jakieś ludobójcze zamiary. Jest to równie naiwne jak przypisywanie ateizmowi morderczych skłonności, ponieważ Stalin był ateistą. Jeśli zamieni Pan słowo „narodowcy” na „szowiniści”, to wtedy rzeczywiście będzie to miało sens.
Bycie potencjalnym ludobójcą i sympatykiem ludobójczych ideologii nie jest niestety (a może na szczęście) w Polsce karalne. Można tylko apelować do zdrowego rozsądku, zwykłej przyzwoitości i odżegnywanie się od skompromitowanej ideologii nacjonalizmu oraz zerwanie z duchowym dziedzictwem i ideologicznym braterstwem największego i najsłynniejszego narodowca współczesnych czasów (i prawdziwego niemieckiego patrioty), czyli Adolfa Hitlera.
Wolę odwoływać się do Romana Dmowskiego, a działalność AH nie
znajduje u mnie uznania, tak samo zresztą jak cały narodowy socjalizm i inne chore pomysły.
Cały ten spór wynika tylko i wyłącznie z faktu korzystania z innej definicji tego samego słowa.
Życzę miłej nocy.
To jest normalne u narodowców. Narodowcy ukraińscy wolą bardziej Banderę niż Dmowskiego i Hitlera. Narodowcy polscy wolą bardziej Dmowskiego niż Banderę i Hitlera. A narodowcy niemieccy wolą bardziej Hitlera niż Dmowskiego i Banderę. Mają tych swoich lokalnych wodzów i idoli. Ale ideowo to wszystko jedna i ta sama rodzina, tyle że w różnych stadach, rasach, plemionach.
Tak czy owak to wstyd i obciach być akurat w Polsce narodowcem. To tak samo, albo i gorzej niż być komuchem.
I tym „optymistycznym” akcentem zakończmy tę bezsensowną dyskusję 😉