Obywatelskie społeczeństwo wichrzycieli
Zdjęcie w nagłówku nie przedstawia Obywateli RP. To poniżej również nie zostało zrobione pod Sejmem RP na Wiejskiej. To londyńczycy z jajami.
Po wszystkich polskich protestach trudno sobie u nas wyobrazić cokolwiek porównywalnego z protestem Extinction Rebellion z ostatnich dni w Londynie. I nie o to chodzi, że groza zmiany klimatu nie dociera do nas aż tak bardzo, ani o to, że Anglicy najwyraźniej „nie mają większych zmartwień”. Chodzi o obywatelskie społeczeństwo, jego wartość i jakość.
Tysiące ludzi zablokowało centrum miasta, za cel wybierając zwłaszcza okolice budynków rządu i parlamentu. To w rządzących wymierzony był atak — to na nich postawiono wywrzeć presję. Protest przygotowały setki aktywistów — to, na co się zdecydowali, to akty obywatelskiego nieposłuszeństwa. Świadome łamanie prawa po to, by ponieść przewidziane prawem konsekwencje.
Nie mam ochoty stać tu tygodniami w szóstym miesiącu ciąży — powiedziała na wiecu w pierwszym dniu protestu jedna z aktywistek. Nie mam ochoty na weekend w areszcie i nie chcę dodawać pracy przeciążonej i niedoinwestowanej londyńskiej policji. Ale nie widzę, żebym miała wybór.
Tego dnia policja nie zatrzymała jednak nikogo. Sztuczna krew polała się na Downing Street, ale ludzie blokujący jezdnię nie doczekali się prawdziwych represji.
O to chodzi, żeby się dać aresztować, w tym cała rzecz — wyjaśnia inny z uczestników. — Przyjechałem z Manchesteru, żeby mnie zwinęli.
Organizatorzy zapowiedzieli, że nie ustaną w prowokowaniu policyjnych interwencji i w końcu doczekają się reakcji. Istotnie — blokowano kolejne ulice, rozstawiano na nich namioty, zakładano pikiety na drzewach i słupach, zrobiono bardzo wiele, by zmusić policję do działania. Zablokowano nawet londyńską giełdę.
W efekcie ponad 1300 osób zatrzymano, blisko setce postawiono zarzuty. Kiedy zaczną zwijać 80-letnie babcie, albo 10-letnie dzieci, policjanci przyjdą do polityków, powiedzą „tak się nie da, musicie to rozwiązać politycznie”.
Cóż, tak się nie stało, jednak protest ekologów w Londynie zaangażował potężny społeczny potencjał i skupił uwagę opinii publicznej. Głównie dzięki temu, że protestowali ludzie gotowi iść siedzieć.
Ta wciąż w Polsce niezbyt zrozumiała strategia, dla londyńczyków była w naturalny sposób jasna. Media nie opowiadały o „utarczkach z policją”, a spokojnie, jasno i wyraźnie przedstawiały i cele, i strategię protestu. Nie zanotowano, by londyńczycy skarżyli się na uciążliwość blokad.
Cóż, oni mieli Brexit, my jeszcze nie. Ale bardzo wiele jest jeszcze przed nami. Co warto mieć na uwadze przed wyborami, marudząc na zawieszających strajk nauczycieli, czekając na politycznego wodza-zbawcę.
Extinction Rebellion zapowiada protesty w Warszawie. W sobotę. Zobaczymy…
Paweł Kasprzak
Brawo Brytole! Ex aequo z żółtymi kamizelkami Żabojadów.
Oba brzegi Kanału Angielskiego/La Manche coś jednak łączy.
Oby jeszcze odroczony brexit udało się Wyspiarzom cofnąć.