Obywatele z Sejmu wynoszeni. Żądają rzeczy oczywistych
Domaganie się w sposób jak najbardziej pokojowy przestrzegania przez państwo elementarnych praw obywatelskich jest dziś w Polsce przez wielu postrzegane jako radykalizm i anarchia
Straż marszałkowska Marka Kuchcińskiego przy pomocy siły (tzw. chwytów transportowych i obezwładniających) usunęła nocą z sejmowego biura przepustek grupę obywateli związanych z ruchem Obywatele RP.
Żądają oni rzeczy, zdawałoby się, oczywistych. Po pierwsze, prawa do obserwowania pracy parlamentarzystów (chociażby na posiedzeniach komisji). Po drugie zaś – i to jest istota sprawy – zniesienia imiennych i wieloletnich (sic!) zakazów wstępu na teren parlamentu wydanych wobec kilku osób przez marszałka Kuchcińskiego właśnie.
Zarządzenie owo jest nie tylko arbitralne i bezpodstawne (powodem ma być m.in. rozwinięcie swego czasu na publicznie dostępnym sejmowym dziedzińcu biało-czerwonych flag bądź transparentów z hasłami przypominającymi o wolnościach obywatelskich). Gwałci też prawa rangi, było nie było, konstytucyjnej.
Kuchciński po linii PiS
Marek Kuchciński narusza prawo i procedury od dawna – także wobec samych posłów. W jego więc przypadku nic już dziwić nie może – musiał przecież zgodnie z linią swej partii pokazać siłę (zabawne najwyżej, że wyniesieni obywatele najprawdopodobniej usłyszą znowu zarzut naruszania miru domowego marszałka, a nie chociażby blokowania pracy urzędu państwowego).
Bardziej zdumiewa postawa posłów opozycji oraz ton informacji medialnych – i to nie tylko tych produkowanych w stacjach czy tytułach w oczywisty sposób redagowanych w siedzibie rządzącej partii.
Gdzie byli posłowie opozycji?
Dlaczego próbujących dostać się do sejmu obywateli wsparła na miejscu jedynie jedna posłanka – Joanna Scheuring-Wielgus, na której zaproszenie zresztą mogli się oni powołać? Gdzie była w tym czasie reszta parlamentarzystów opozycji? Przecież przez cały dzień trwało przy Wiejskiej łamanie ważnego narzędzia obywatelskiej kontroli nad władzą – istotnego zwłaszcza właśnie dla opozycji. Drobny w sumie gest w postaci wyjścia do protestujących większej grupy posłów mógł być znaczącą formą nacisku na marszałka i jego strażników – oraz solidarności z obywatelami i swoistego usankcjonowania demonstracji.
Obywatele RP w oczach mediów
Dlaczego niektóre komentujące protest media pomijają jego istotę, a koncentrują się a to na jego formie (ta jest tymczasem czystym przykładem metody obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec wyczerpania innych środków oporu), a to pomijają kluczowe żądanie (właśnie zniesienie owych imiennych i wieloletnich zakazów wstępu do parlamentu), a to sugerują, że Obywatele RP to w istocie formacja skrajnie radykalna i nieodpowiedzialna (zrobiła to chociażby w radiowej Trójce Beata Michniewicz, kreująca się zawsze na wzór dziennikarskiego obiektywizmu)?
Pokojowy sprzeciw obywateli czy anarchia i radykalizm?
Okazuje się, że nawet absolutnie pokojowe akty sprzeciwu wobec władzy są dziś często postrzegane jako radykalizm i anarchia, uderzające ponoć w zasady kultury politycznej. Znamienne skądinąd, że wśród tych samych miłośników najwyższych standardów życia publicznego jakoś dużo mniejsze opory budzą choćby przypadki zapraszania do Sejmu działaczy ugrupowań narodowej-prawicy czy grup zwyczajnie faszyzujących.
Subtelni obiektywiści – czy to w efekcie trwającego już wiele miesięcy prania mózgów, czy też ze strachu, wyrachowania bądź z jeszcze bardziej prozaicznego powodu – dalej sądzą (bądź to udają), że w Polsce pod rządami PiS w sumie nic strasznego się nie stało.
Tekst został opublikowany na portalu Polityka.pl
fot. Aleksandra Perzyńska/facebook
Czy opozycja obywatelska wystąpi w obronie prześladowanej demokratycznej opozycji parlamentarnej?
Czy opozycja parlamentarna wyjdzie z tej fortecy by otwarcie porozmawiać z opozycją krawężnikową?
Ciekawy, kiedy publicyści w końcu zrozumieją, że wszystkie partie w Polsce mają charakter quasi kryminalny, a tak zwana „opozycja” od gangsterów z PiS-u się niewiele różni. Może trochę tupetem i bezczelnością, ale to wszystko. Stąd nie ma co liczyć na sojusz partii z obywatelami. Czasem można to udawać, by obywateli dla swych celów cynicznie wykorzystać.
Nawet nowe pokolenie polityków rozczarowuje. Właśnie nabazgroliłem tekst o partii Razem, żeby to wykazać. Na moim blogu: Dlaczego partia Razem zostałaby w Niemczech zdelegalizowana