Nie rań tych, którzy wciąż żyją. Oddaj im znak, który do Ciebie nie należy
Nie noś koszulek, majtek, przywieszek i gadżetów, nie pij z kubków zdobionych okupionym krwią znakiem Polski Walczącej. Nie rań tych, którzy wciąż żyją!
Kiedy masz naście lat śmiejesz się głośno ze wszystkiego i wszystkich. Grasz w najgłupsze gry świata z najfajniejsza paczką. Skaczesz z radości z byle powodu. Kochasz mocno. Do utraty tchu biegniesz. Nie oglądasz się za siebie, bo po co. Gdy masz naście lat możliwe jest wszystko, a niemożliwi są tylko dorośli.
Nie jest ważne, czy teraz masz naście lat, czy miałeś je kiedyś. Po prostu zamknij oczy i pomyśl, co przeraża Cię najbardziej… Jest strach, który paraliżuje, gdy życie musi się skończyć nagle, choć wszystko jest jeszcze dla Ciebie możliwe.
Ewa ma długie grube warkocze. Irena uroczo zniewalający uśmiech. To koleżanki Ani. Przed wojną uczyły się w tej samej szkole. Ania jest najmłodsza, więc tylko zafascynowana patrzy, jak one wycinają z kartonu 40-centymetrowy znak. Przyklejają do niego to, czym rodzice uszczelniali okna. Oczywiście w tajemnicy przed nimi. I ruszają w miasto, by maczany w farbie szablon odciskać na murach kamienic.
Ania też jest w Szarych Szeregach. Ale ma tylko obserwować samochody. Niemieckie. Zapisywać numery. A i tak boi się bardzo. Przecież już raz śledzono ją. Uciekała. Zgubiła notes z numerami samochodów. Nosi ze sobą ampułkę, którą wręczył jej dowódca plutonu, mówiąc: – Nie możesz sypnąć, dlatego daję ci cyjanek potasu. Tego 14-latka boi się najbardziej. Nie. Nie śmierci. Przesłuchań na Pawiaku. Że mogłaby wydać koleżanki z konspiracji… Znają swoje adresy, wiedzą wszystko o rodzinach. Jak to nastolatki. A Niemcy biją mocno. Nie patrzą, kto ma ile lat.
Kotwiczona przez Ewę i Irenkę Polska Walcząca niesie nadzieję każdemu, kto widzi ten namalowany znak w okupowanej Warszawie. To mały sabotaż. Ale grozi za niego najwyższa kara. Gdy dziewczynki wpadają w 1942 roku, zaczyna się gehenna. Torturowane od czerwca na Pawiaku przez 5 miesięcy milczą. W końcu, wywiezione do Oświęcimia, ogolone, pobite nastolatki giną. Na rękach przyjaciółki umiera na gruźlicę najpierw Irena Waligórska. Ewa Urbanowicz ma 17 lat, gdy po 2 latach od aresztowania ginie w obozie.
Rok wcześniej umiera na zapalenie opłucnej w Oświęcimiu Anna Smoleńska ps. Hanka, twórczyni charakterystycznej kotwicy składającej się z liter P i W. Ma 23 lata…
Koleżanka Ewy i Irenki, Anna Jakubowska ps. Paulinka, sanitariuszka z Batalionu Zośka, ampułkę cyjanku wyrzuci po upadku Powstania Warszawskiego. Będzie miała 22 lata, gdy komuniści przyjdą po nią i jej męża. W styczniu 1949 roku w jej domu zostanie niespełna 2-letni synek. Skazana za przynależność do Armii Krajowej, wyjdzie z więzienia po 5 latach i 5 miesiącach. Wojna, która pochłonęła życia jej przyjaciół i starszej siostry, trwała 5 lat i 9 miesięcy…
Pomyśl, jak wielkie było poświęcenie nastolatek z Szarych Szeregów
żołnierzy AK
mieszkańców Warszawy
uszanuj Polskę Walczącą
nie noś koszulek, majtek, przywieszek i gadżetów, nie pij z kubków zdobionych okupionym krwią znakiem
i nie rań tych, którzy wciąż żyją!
Oddaj im wszystkim cześć, oddając znak, który nie należy do Ciebie
i poproś, by inni zrobili to samo.
JESTEŚMY IM TO WINNI!
Monika Dąbrowska
Na zdjęciu: Anna Jakubowska ps. Paulinka, sanitariuszka z Batalionu Zośka, wciąż myśli o Ewie i Irence. W klapie marynarki nosi znaczek Polski Walczącej. Uszanuj jej prawo do niego, fot. MD
To było piękne pokolenie ludzi prawych i odważnych. Żal, że zostało ich już tak niewielu.
Obawiam się, że ten apel trafi w próżnię. Dla jednych każdy łyk z kubka „Polski Walczącej” będzie substytutem odkrytego w sobie bohaterstwa. Każdy łyk równy zastrzeleniu jednego Niemca, a trzy łyki równoważne wysadzeniu składów kolejowych jadących na Wschód. Dla innych z kolei patriotyczna symbolika będzie stała za głupotę, nieodpowiedzialność, mesjanizm, arealizm a nawet „zbrodniczość” bezsensownego oporu. Niektórzy wrzucą nawet Ewę i Irenkę do worka z hitlerowcami dokonującymi wspólnie Holokaustu.
Jeszcze inni muszą przecież na patriotycznych kubkach i koszulkach na życie zarobić, albo z „Polski Walczącej” dwoma kropeczkami uczynić symbol walki dotyczącej praw kobiet.
Takie apele są chyba beznadziejne. Z historii zrobiliśmy już dawno bajkopisarstwo i mitomaństwo. Bohaterów wpisano do umysłowych kibolskich obozów, a ich zdanie się ani trochę nie liczy. Wszelkie symbole to już tylko dewocjonalia i tania tandeta.
Widzę w tym przywłaszczanie mitów i symboli.
Najpierw użyto emocji powstańców i starszego pokolenia, żeby użyć starszych ludzi jako wyborców.
Właśnie o to chodziło obecnie rządzącym : o dewaluację norm moralnych, autorytetów, symboli, zaś potem o przejęcie niektórych z nich i zrobienie zeń dogodnego użytku.
Kupno kubeczka czy pozornie propaństwowy tatuaż to moim zdaniem bardzo mało w porównaniu z tym, co znosili powstańcy, partyzanci.
Sprzedaż dosłownie i w przenośni, handel postawami i emocjami.
Wyrżnięto szeroko pojęte polskie elity w Katyniu. Powstanie zabrało tylu pięknych ludzi, tyle talentów, resztę dorzynał stalinizm i późniejsze rządy, podczas których przynależność do partii zapewniała awans, wykształcenie, dostęp do dóbr, „nową szlachetność”.
A P. Wanda Traczyk – Stawska w upale stoi przed Sejmem, niegodna przyniesienia jej wody czy krzesła?
Przepraszam ,zwłaszcza sędziwych ludzi, którzy walczyli o inną Polskę, niż która czyniona jest nam teraz.
Nie ja czynię to zło, ale może moje słowa w maleńkiej części wynagrodzą Wasze cierpienie.
Nie szargajcie pamięci o Powstańcach.
To nie przystoi prawym i odważnym ludziom.
Popieram apel z całego serca. Jestem oburzona profanowaniem pamięci tych, którzy walczyli pod tym znakiem za wolną Polskę.