Musimy zacząć rozmawiać, jakiej Polski chcemy
Postanowiłem napisać ten krótki tekst, niewyczerpujący w oczywisty sposób wszystkich aspektów tego zagadnienia, w odpowiedzi na zarzuty, że wszystko krytykujemy
Zarzuca się nam, że kiedy Jacek Saryusz-Wolski przegrywa, napiętnujemy to. Milczymy, kiedy Polska została wybrana niestałym członkiem rady bezpieczeństwa ONZ. Zacznijcie w końcu dostrzegać dobrą zmianę! – usłyszałem.
Dobra zmiana – naprawdę chciałbym coś dobrego w niej dostrzec, ale choć całkiem ślepy nie jestem, rozumny chyba trochę tak, naprawdę mi się nie udaje. Natomiast rzeczywiście uważam, że należy na ten temat zacząć rozmawiać i dyskutować. W przeciwnym razie Jarosław Kaczyński zaprowadzi nas wszystkich, podkreślam WSZYSTKICH, na skraj przepaści.
Podstawą „dobrej zmiany” jest brak jakiegokolwiek spójnego projektu politycznego i społecznego. Ona po prostu nie ma żadnych celów i założeń. Jest zlepkiem przypadkowych obietnic, działań i ruchów, których jedynym skutkiem jest chaos i niszczenie fundamentów państwa. A prowadzić może jedynie do sytuacji, w której Jarosław Kaczyński władzy raz zdobytej w demokratyczny sposób nigdy nie odda. Czyli co – wojna domowa, czy wojna zewnętrzna?
Gdzie widzę chaos? No, to po kolei (nie wszystko i niekoniecznie w hierarchii ważności i chronologicznie):
1. Zniszczenie służby cywilnej, pozbycie się fachowców i wprowadzanie na ich miejsce kolesi partyjnych (najlepszy przykład to Misiewicz).
2. Obsadzenie najwyższych kierowniczych stanowisk w spółkach skarbu państwa niekompetentnymi urzędnikami (KGHM jest jednym z bardzo licznych przykładów).
3. Przekształcenie mediów publicznych w tubę propagandową władzy (tutaj żadne dowody nie są chyba potrzebne – sprawa jest jednoznaczna i oczywista).
4. Niszczenie środowiska naturalnego przez Szyszkę – to jest przejaw co najmniej zwykłej głupoty, nie służy niczemu, chyba, że pan Szyszko ma w tym jakiś własny, partykularny interes.
5. Reforma edukacji – wprowadza jedynie chaos, to najłagodniejsze z możliwych określeń. Choć sprawą oczywistą jest, że edukacja wymaga stałego reformowania, nie wolno tego robić jednym pociągnięciem długopisem pod fatalną w skutkach ustawą, takie procesy wymagają debaty, udziału ekspertów, przygotowania. A ich skuteczne wdrażanie – chociaż trochę czasu.
6. Demolka systemu prawnego – skutki będą rozciągnięte w czasie, ale dotkną każdego obywatela.
7. Wojskowość i obronność – tutaj to już tylko ręce załamać i modlić się, że wojska nie będziemy musieli używać przez co najmniej dwadzieścia, pięćdziesiąt najbliższych lat.
8. Polityka zagraniczna w wydaniu Waszczykowskiego, który sam o sobie mówi, że nie jest dyplomatą, na razie powoduje jedynie, że nie jesteśmy traktowani jako poważni partnerzy. Oby nie zdarzyło się nic na tyle ważnego w polityce międzynarodowej, co wymagałoby polskiej aktywności.
I tak można wymieniać jeszcze długo…
Żeby ten chocholi taniec niekompetentnych wariatów powstrzymać, musimy zacząć rozmawiać, jakiej Polski chcemy. Wszyscy. Ci, którzy w „dobrej zmianie” nie widzą nic dobrego, z tymi, którzy dali się oszukać Jarosławowi Kaczyńskiemu i w tej chwili nie widzą już żadnej innej możliwości, jak tylko podążać za nim w jego marszu ku zniszczeniu Polski.
Wojciech Kinasiewicz
Gdy władza PIS zostanie obalona należy przeprowadzić specjalną poprawkę do konstytucji w sprawie czegoś co roboczo nazywam Norymbergą. Otóż Norymberga ma być zespołem instytucji do spraw:
– osądzenie najważniejszych patologii tej władzy
– przygotowanie projektów naprawiające te patologie
– przygotowanie projektów mające nie dopuścić do powtórki powyższej
– jeśli z powyższego wyniknie konieczność zmiany Konstytucji to i Konstytuanta w jej sprawie
Pisze Pan lub Panu: „Gdy władza PIS zostanie obalona…”. Rozmawiać musimy zacząć, nim władza PiS zostanie obalona. I nie o pociąganiu do odpowiedzialności myślałem pisząc ten krótki tekst. To zupełnie inna historia.
Szukajmy sposobów na rozmowę z przeciwnikami o tym, jaką Polskę wspólnie możemy zbudować. Bez użycia siły, jak teraz próbuje to robić Jarosław Kaczyński. Może się uda. Oczywiście pociągnie to zapewne konieczność wypracowania wielu kompromisów i ustępstw. Ale to chyba lepsze niż obecny chaos i niszczenie państwa.
No dobra… obalenie to nieszczęśliwe określenie. Jednak bez rozliczenie tego okresu i wprowadzenie daleko idących korekt do systemu do czarno widzę dalszy rozwój Polski. I tu niestety nie za bardzo widać przestrzeń do rozmów z dyktatorami.