Między młotem Kaczyńskiego, a kowadłem bierności. Co nam jeszcze grozi
Dwa wydarzenia sprowokowały mnie do tego, by podzielić się refleksją z przyjaciółmi w niedoli, czyli obywatelkami i obywatelami, a Obywatelami RP szczególnie. Pierwszym było wstrząsające wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego zapowiadające cięcie pensji. Drugim jest zbliżający się kongres programowy ruchu ORP
Nim jednak wyjaśnię, jak obie te – tak odrębne – kwestie prowadzą mnie do jednego wniosku, to podzielę się smutkiem, jaki wywołuje we mnie nasze sfeudalizowanie. Wszak po ostatnim występie lidera PiS na ulice winny wyjść setki tysięcy wolnych ludzi, a pod jego domem powinny stać pikiety. Nie wyszły, nie stoją.
Partia, która zbudowała pozycję na wykorzystaniu wiedzy z nielegalnych podsłuchów i grillowaniu rządzących rachunkami na 2 tys. zł (ośmiorniczki), która zapowiadała skromną służbę narodowi, okazała się być nie tylko najbardziej zachłanną w historii IIIRP, ale i najbardziej zakłamaną, bezczelną i destrukcyjną. Jej żyjący w odrealnionym świecie lider, szef tego politycznego gangu, ogłasza, że za pazerność partyjnych podwładnych ukarze posłów opozycji i rzesze samorządowców. Co więcej, ten sam człowiek nakazuje rozdane pieniądze przekazać na Caritas, organizację z natury nieprzejrzystą, w której bez szans jest przeprowadzenie audytu przez niezależny watch-doog.
Kaczyński zabezpiecza się przed tym, że kilku ministrów nagród nie zwróci (wydali już, bądź są dziś na obrzeżach partii, jak Radziwiłł, Macierewicz). Albo jest to kolejna łapówka dla Kościoła katolickiego, od którego PiS kupuje poparcie, a czasem milczenie. I tak pewnie jest teraz w kwestii aborcji. Zapłacić mają niewinni urzędnicy samorządowi i sejmowa opozycja. Negatywną selekcją do samorządów ma zapłacić kraj. To kolejny element destrukcji systemu państwowego i pokaz, jak można instrumentalnie traktować prawo. Gdzie bowiem Kaczyńskiemu do samorządów. Jeszcze ich nie przejął i jak widać najwyraźniej nie wierzy, że demokratycznie przejmie, skoro hoduje sobie wroga na prowincji.
Niestety 90 procent społeczeństwa patrzy na to biernie, a opozycja parlamentarna daje się wpuszczać dziennikarzom w bezsensowne dywagacje czy zagłosuje za cięciami, czy nie. Europa myślała, że Polska, kolebka buntu Solidarności, już niczym nie zaskoczy. Niestety pomyliła się.
Podoba Ci się? Udostępnij!
[apss_share]
A teraz wróćmy do początku. Ten desperacki, bezczelny i bezprawny ruch Kaczyńskiego jest jednocześnie objawem ogromnego kryzysu w PiS. Czy to już zjazd po równi pochyłej, czy tylko chwilowe zachwianie, nie wiem. Wiem jednak, że jak nie teraz, to za jakiś czas ta partia dokona – jak mówią młodzi – „samozaorania”, bo destrukcja jest wpisana w ich DNA, ich prymitywizm i głupotę.
Ale czy jest się z czego cieszyć? Niestety nie. Po nich zostanie nie tylko państwo, ale i społeczeństwo w ruinie. Mój nos podpowiada, że to, co może zastąpić PiS, nie będzie lepsze, a może być gorsze, choć dziś trudno to sobie wyobrazić.
Gleba pod chwasty jest przygotowana. PiS ujawnił i pożywił demony skrajnie nacjonalistyczne, dał przestrzeń do działania, tym którzy jeszcze niedawno mieli zerową zdolność przyciągania młodych, sfrustrowanych, cynicznych, słabo wykształconych. PiS rozczaruje lub już rozczarował miliony swoich naiwnych wyborców. Czy oni zwrócą się w stronę liberalnej Nowoczesnej, czy w stronę centrowo-konserwatywnej PO, czy może wybiorą cywilizowaną lewicę albo nieistniejącą jeszcze konserwatywną, propaństwową partię prawicową (PiS nią nie był i nie jest). Wątpię.
Ci ludzie, podobnie jak wielu obojętnych na politykę, utwierdzi się w przekonaniu, że ten świat to szambo, złodziejstwo, kłamstwo, że ratunku trzeba szukać w jeszcze bardziej populistycznym świecie, w jeszcze mocniejszym autorytaryzmie albo w kompletnej obojętności na wszystko co polityczne.
Niestety, nie łudźmy się, inna refleksja się nie urodzi. Nie tylko dlatego, że opozycja parlamentarna nie ma sensownej narracji, ale też dlatego, że taka jest natura tych grup ludzi. Może do nich trafić oferta oparta na antyelitarnej narracji już prowadzona przez członków Kukiz’15, sprawniejszych często intelektualnie od zniewolonych pisowców i dużo bardziej cynicznych i bezwzględnych, jak np. poseł Tyszka.
Oczywiście nie zbudują oni w Sejmie takiej przewagi jaką cudem – albo inaczej z dużym wsparciem partii Razem i przy bierności PO – stworzył sobie PiS. Ale od czego są koalicje, czy to z PiS, czy z czystymi nacjonalistami z ruchów narodowych (już ich wprowadzili do Sejmu), czy z dziwnymi tworami jak partia Kornela Morawieckiego (a na mój gust partia obu Morawieckich, bo tak to się skończy). A jest jeszcze, zawsze gotowy na największe „poświęcenia dla kraju” Gowin i obrotowy PSL, który zracjonalizuje wiele świństw, by wrócić do gry. Pamiętajmy, że wszyscy wyżej wymienieni świadomie lub nie mogą otrzymać dla swej działalności wparcie intelektualne i materialne od Rosji, bo jej absolutnie w to graj by mącić, osłabiać, budować wpływy.
Wesprzyj nas, jeżeli popierasz nasze działania!
Reszta sceny politycznej parlamentarnej i pozaparlamentarnej – nazwę ją mimo wszystkich jej błędów i podłości – sensowną i cywilizowaną, jest słaba słabością swoich przywódców. Od Grzegorza Schetyny, Katarzynę Lubnauer przez Włodzimierza Czarzastego po Adriana Zandberga, Martę Lepmart czy amorficzny KOD. I u każdego z nich tę słabość wywodzić trzeba z innych źródeł.
Grzegorz Schetyna, lider o wielkim politycznym doświadczeniu to jednocześnie człowiek pozbawiony charyzmy i wizji. Nie wzbudzający grama zaufania, bo obciążony prawdziwymi i przypisanym przez PiS grzechami PO. To na pewno nie człowiek na te czasy. Ten krzyk przeciwko poparciu przez PO kandydatury Ujazdowskiego na prezydenta Wrocławia wynika nie tylko z kontrowersyjności kandydata, czy fundamentalizmu lewicowych ruchów pozaparlamentarnych, ale też z tego, że od Schetyny nie kupilibyśmy nawet zapalniczki.
Włodzimierz Czarzasty bezsprzecznie najinteligentniejszy i najbardziej błyskotliwy (nie myślałem, że to kiedyś napiszę) ma niezmazywalny grzech pierworodny, który takim jak ja nie pozwala nawet myśleć, co mogłoby się stać, bym – przy docenieniu talentów – zagłosował na niego i stojącą za nim mieszankę młodych lewicowców, wspartych cynicznym, partyjnym betonem z lat 80.
Gdy myślę o Adrianie Zandbergu jako o liderze (który dziecinnie udaje, że nim nie jest) trudno mi znaleźć cokolwiek pozytywnego poza tym, że sprawnie potrafi wejść na chwilę do gry i spieprzyć, co się da. Na scenie od lat, a znany głównie z występu, który dał PiS prawo do samodzielnej władzy w Sejmie (bo rozbił lewicowy sojusz) i z populistycznych pomysłów, jak ten by posłowie zarabiali trzykrotność płacy minimalnej. Pomysł szkodliwy dla parlamentu i groźny dla ekonomii kraju (skłaniałby posłów do podnoszenia płacy minimalnej i tym samym zabijania biznesu).
Marta Lempart to nie tylko brak politycznego doświadczenia, ale i radykalizm zrozumiały i cenny, gdy stoi się na czele ruchu społecznego, a nie do zaakceptowania, gdy chce się myśleć o sobie jako o liderze partii parlamentarnej. Brak gotowości na kompromisy, eksponowanie swojego poglądu, bez chęci rozumienia powodów i skutków jakiegoś ruchu, to zerowa zdolność koalicyjna i słabe lekarstwo na polskie chore społeczeństwo. To droga do fundamentalizmu. Kto rządzi w KOD i czego chce Akcja Demokracja do dziś nie wiem, choć znam liderów i z nimi rozmawiam.
Jeśli mój opis jest prawdziwy, to jakimś lekarstwem, terapią mogłoby być działanie Obywateli RP, którzy powinni się skoncentrować na roli moderatora sceny, suflera idei, strażnika podtrzymującego i wzmacniającego tlący się jeszcze żar „kapitału społecznego”.
Jak w szczegółach powinna wyglądać taka praca, to opowieść na osobny tekst, który może powstać po pracach studyjnych, uwzględniających również branie odpowiedzialności za ten, nazwijmy to consulting.
fot. JohnBoB & Sophie Art
Noooo, mój ogród z mozołem założony 3 lata temu, raczkujący dopiero gdy go porzuciłam, właśnie zarasta chwastami, a pusty domek się sypie z tego samego powodu. Będę musiała zaczynać wszystko od zera, ale odwlekam to, bo z doskoku się nie da, a tylko na doskok mnie w tej chwili stać mentalnie. Musiałabym rzucić tu wszystko i poświęcić się tylko temu urządzeniu wszystkiego w zasadzie od nowa, a tam gdzie to wystarczy remontowanie, naprawianie.
To samo jest chyba konieczne w sprawie Polski, jeśli komuś zależy na zmianie. A komu zależy?
… bedziemy mieszkac w swoim wlasnym domu,
bedziemy stapac po swych wlasnych schodach,
nikt o tym jeszcze nie mowi nikomu,
lecz wiatr juz o tym szepce po ogrodach…
🙂
mi zalezy
Społeczeństwo polskie rozumie to, czego nie rozumie Autor. Że nie ma i nie chce nic wspólnego z tą „wojną na górze w telewizji”, czyli tą grą pozorów w systemie demokracjopodobnym, w którym partiopodobne bandy z politykopodobnymi medialnymi pajacami odgrywają od 30 lat kilka ciągle tych samych pustych rytuałów w mediach.
Mieszanie w ten teatrzyk pozorów ORP to zły pomysł. Mediowanie między politykopodobnymi pajacami medialnymi uczyni ORP mediatoropodobnego pozoranta grającego nędzną rolę w tej szmirze. Społeczeństwo traktuje ten teatrzyk dużo rozsądniej i pragmatyczniej. Obojętnym wzruszeniem ramion. „Polityka” to tylko pozorancka gra medialna „tam na górze”. Społeczeństwo sobie świetnie radzie bez tego „państwa” i bez tej „polityki”. To ich państwo i pseudopolityka. Nie społeczeństwa. Społeczeństwo nie chce i nie musie się do tego mieszać.
Brawo! Przepis na druga Somalię – państwo upadłe. Wszystko dobrze póki wszyscy młodzi, zdrowi i dadzą rade utrzymać w rękach obrzyna. Gdy zdrowie nie to, albo gdy trzeba wykształcić dziecko na kogoś innego niż księdza to jednak przydało by sie sprawne państwo, które bez lapowek sprawę ogarnie. Pojedz na Ukraine, pogadaj z ludźmi stamtąd, którzy studiują u nas – zabaczysz do czego takie lekceważenie roli państwa prowadzi. Samemu to można sobie bimbru napędzić. Ale taka umiejętność w 21w w Europie może nie wystarczyć do „wydobycia sie z pułapki średniego rozwoju”.