Medialny przekaz dnia ;)
Wygłupiam się oczywiście. Ale piszę – do dyskusji oczywiście, a nie dla instrukcji – w związku z tym, że ostatnio w Warszawie „zaatakowały nas” prawicowe jakieś media, a dyskusję z nimi uważam za idiotyzm, doceniając równocześnie tkwiącą w nas potrzebę dialogu zamiast konfliktu.
Wśród nas np. Tobiasz Budzyński i Arek Szczurek szczególnie silnie akcentują ów „dialogowy wątek” i chcę najpierw zaznaczyć, że tę ich troskę podzielam i również za najważniejsze uważam nie „przegonienie PiS”, ale właśnie „zasypywanie przepaści”. Z tego powodu sam uważam postulaty skrócenia kadencji obecnych władz za niewłaściwe i w gruncie rzeczy niebezpieczne. W ich rosnącej popularności widzę efekt poczucia bezsiły i nieskuteczności dotychczasowych demonstracji.
Uważam też jednak, że sama akcja nieposłuszeństwa odbudowuje i promuje poczucie obywatelskiego, indywidualnego sprawstwa wśród Polaków – w tym widzę zaś wartość największą i wydaje mi się, że efekty czegoś takiego będą nie do przecenienia. Uważam również, że wystarczą nam różnice polityczne – nierzadko głębokie, jak pomiędzy Razem a Nowoczesną na przykład. Współżycie i współdziałanie członków i wyborców obu partii byłoby samo w sobie bezcenną lekcją obywatelskiego społeczeństwa. Wyborcy PiS mogą i powinni zobaczyć to jako lekcję dla siebie. Rozpoznać w myśleniu jednej lub drugiej partii te elementy i racje, które są lub powinny być im bliskie, i zobaczyć, jak wygląda rzeczywista rozmowa, ucieranie rozwiązań w dialogu itd. To miałoby wartość. I tu, przy okazji, KOD, który ostatnio wyraźnie zmienia stosunek do „partyjniactwa” i redefiniuje rolę partii politycznych w ruchu, jednak nadal zawodzi, choć, jak słyszymy, również Razem ma tu swoje za uszami.
Do wyborców PiS jednakże – tak to oceniam – nie mamy dzisiaj szans zwracać się bezpośrednio o zrozumienie, bo oni po prostu niczego nie chcą zrozumieć. Apelowanie do nich uważam za naiwność. To nie jest zarzut. Przeciwnie – to jest komplement. Programową naiwność cenię bardzo. Naiwność znaczy po prostu, że żaden scenariusz, w którym „druga strona” zaczyna rozumieć i brać pod uwagę racje strony przeciwnej, po prostu się nam nie przydarzy. Niczego takiego nie zobaczymy. „Oni” mają „nas” za zdrajców i chcą tylko naszych głów. Wielokrotnie to demonstrowali, nadal demonstrują i dzisiaj wyją z uciechy, ponieważ sądzą, że nas wreszcie dopadną. Możemy tylko demonstracyjnie pokazywać im własne głowy, teatralnie rozrywać na piersi koszule i dumnie mówić „dopadajcie, dranie”.
Jaki to może mieć sens?
Tak czy owak – czy to w wyniku przyspieszonych wyborów, czy w jakiś inny sposób – w końcu „wygramy”, a przynajmniej taką mamy nadzieję i w politycznym wymiarze o to nam chodzi. Wyborcy PiS zasługują na polityczną reprezentację i na dialog, a nie na wykluczenie. Jednak w obecnej sytuacji podziału to, co rzeczywiście nastąpi, to powrót do „racz nam wrócić, Panie”, demolki zamaskowanych kiboli, anonimowy wrzask o zdradzie, tchórzliwe, zza ksywek lub z tłumu wykrzykiwane komentarze o sprzedawczykach, obcych agentach i ścierwach. I przekonanie, że odzieranie „wrogów” z godności za pomocą tego rodzaju bluzgów jest konstytucyjnie chronioną wolnością obywatelską, a bluzg jest poglądem, do którego każdy ma prawo. Ja myślę, że to, co możemy dzisiaj realnie im zaproponować, to rodzaj honorowego, niemal rycerskiego kodeksu i to jest wszystko, co w tym starciu, którego nie unikniemy, możemy zaproponować i narzucić „przeciwnikom”. Ja biorę słowo „przeciwnik” w cudzysłów. „Oni” tego nigdy nie zrobią – powiedzą natomiast „wróg, zdrajca, ścierwo”. Taka jest rzeczywistość i żadna perswazja jej nie zmieni. Honor jest elementem ich świata i to do niego bym się odwołał najpierw.
Mamy dzisiaj okazję – póki jesteśmy w mniejszości – pokazać, jak to się robi godnie. Robimy to, posługując się radykalnie innym językiem. Ale to nie jest dla „nich” czytelne. Widzimy to bardzo wyraźnie. Czytelne jest darcie koszuli na piersi. Jeśli chcesz zarzucić głowie państwa czyn haniebny – miej odwagę wziąć za to odpowiedzialność. Ile to zmienia – sami widzimy najlepiej.
Powtarzałbym zatem to, co mamy napisane w liście do wyborców PiS i do tego raczej ograniczyłbym „przekaz”. Mówiłbym: „Kiedyś znowu przegracie i wtedy chcemy, żebyście zapamiętali, jak się postępuje godnie. Tu są nasze zarzuty. Są poważne. Znieważają sprawców. A tu są nasze podpisy. My odpowiadamy za to, co mówimy. Miejcie odwagę odpowiadać również. Póki co pokrzykiwaliście tchórzliwie z tłumu”.
Kurczę, rzeczywiście, oni tak na ulicy to nie wyglądają jakby coś mogło do nich trafić ale… przypominasz sobie swoją własną reakcję na uwagi tego młodego człowieka na temat Bolka? 😉 Poza tym, ma przyjechać papież. Pewnie będą go chcieli zawłaszczyć. Może daj impuls do zorganizowania giga oflagowanych (kod, nowoczesna, razem, ue) pochodów na cześć papieża? Tak, żeby nie dali rady się ze swoją martyrologią tam wcisnąć? Jakby Francis powiedział, że Rydz to c… byłoby też dobrze ale to raczej się nie wydarzy 😀
Zasypywanie przepaści między nami,a nimi, to jak zasypywanie Kanionu rzeki Colorado piaskiem. Po jednym ziarenku. Jedyne rozwiązanie, to stanąć po te samej jego stronie. Lub usypać groblę.
Pisowcy niczego, poza czynami, które ich dotykają, nie potrafią zrozumieć. Narazie jednak wszystko, co robimy to poprawia nam poczucie dobrze –czy na pewno –dobrze spełnionego obowiązku.O naszej akcji Obywatelskiego nieposłuszeństwa nie informują źadne media
Zresztą nie tylko tego nie dostrzegają, ostatni marsz we Wrocławiu 03.04 teź mało gdzie były zauwaźone. Potrzebna byłaby jakaś „wyraźniejsza” akcja.Moze ruszyła by ich taka akcja ON blisko smoleńskich obchodów rovznicowych,o jakiej pisał Paweł Kasprzak