List Obywateli RP do Borysa Budki
Dziś wysłaliśmy list do przewodniczącego KO Borysa Budki
Szanowny Panie Przewodniczący!
Kika razy mówił Pan publicznie o planach otwarcia Koalicji Obywatelskiej na inne podmioty i środowiska, w tym również niepartyjne i obywatelskie. Chcemy te deklarację potraktować poważnie i serio porozmawiać o ich znaczeniu. W tej sprawie piszę w imieniu Obywateli RP oraz własnym, skoro był Pan łaskaw przywołać mój przykład w jednym z publicznych wywiadów, a chcę Pana uprzedzić, że prawdopodobnie ponownie wystartuję w wyborach i dziś chodzi mi głównie o to, by nie przyniosło to strat sprawie, o którą chodzi i Panu, i nam.
Zamierzamy pracować nad ponadpartyjnym, obywatelskim ruchem, który pójdzie do kolejnych wyborów parlamentarnych — w konstytucyjnym terminie lub przed nim, bo przyszłość czeka nas trudna i być może niestety burzliwa — po to, by dokonać gruntownej reformy kraju i jego ustroju, naprawiając te wady polskiej demokracji, które przesądziły o jej upadku w 2015 roku. Decyzja, by w tych wyborach uczestniczyć, wynika z przekonania o wyczerpaniu się tradycyjnej partyjnej polityki w głębokim kryzysie demokracji, z oceny skali zniszczeń państwa, chorób toczących jego ustrój oraz z widocznej dziś wyraźnie ograniczonej zdolności partii opozycji do przełamania rujnującej kraj polskiej wojny, w której ofiarami są przede wszystkim obywatele.
Oceniając nasze dotychczasowe propozycje, wspomniał Pan mój start w wyborach do Senatu — przeciw kandydaturze p. Kazimierza Ujazdowskiego. Miał to być dowód naszej i mojej osobistej nieodpowiedzialności i politycznego warcholstwa. Odniosę się — proszę pozwolić — do tamtej historii, bo ona może dać szansę uniknięcia znacznie poważniejszych kłopotów w przyszłości.
Panie Przewodniczący, ówczesną sytuację przeanalizowaliśmy starannie, dobrze wiedząc, że poparcie dla PiS w okręgu, z którego startowaliśmy, nie ma szans przekroczyć 30%. Spór nie mógł się więc w żaden sposób skończyć dla opozycji utratą mandatu w Senacie — bo nie jest możliwe, by żaden z dwóch pozostałych kandydatów nie przekroczył 30% poparcia . Dobrze wiedzieliśmy o tym my, a powinien wiedzieć również i Pan — i doprawdy nie da się uczciwie zrobić z nas warchołów. Mój start miał umożliwić wybór zamiast czegoś, co nazwali Państwo paktem senackim, a co my odebraliśmy jako dyktat zmuszający obawiających się PiS wyborców do wsparcia narzuconego im kandydata. Wspominam o tym — przypominając własną ówczesną deklarację wycofania własnej kandydatury po debacie, w której p. Ujazdowski okaże się lepszy — by podobnie konfliktowej sytuacji uniknąć w przyszłości. Uzyskałem wtedy 15% poparcia. W tym okręgu nie była to dla Państwa groźna strata. W wyborach parlamentarnych, o których myślimy, należy jednak zrobić wszystko, by jej uniknąć, bo byłaby rujnująca.
Niech nas nie zgubi upór i arogancja. Porozmawiajmy już dziś — i niech to będzie początek gruntownej debaty — jak da się spowodować, by wyborczy start wielu różnych środowisk nie sprowadził ich na kolizyjne kursy. Wiemy, że szeroki i pluralistyczny front jest potrzebny, by wygrać. Wiemy też, że podmiotowy udział obywateli w decyzjach, a nie tylko w kolportażu wyborczych ulotek, jest niezbędnym warunkiem wiarygodności, bez której wygrać niczego się nie da. I wiemy, że proporcjonalna ordynacja sejmowa — obok społecznych oczekiwań — wymusza wspólną listę. Porozmawiajmy jak spełnić te niełatwe do pogodzenia warunki. Teraz, kiedy jest czas, a nie w kampanii, kiedy na rozmowy, jak zwykle dotąd, będzie już za późno.
Paweł Kasprzak
Obywatele RP
Protest opozycji w Sejmie, 16 grudnia 2016, fot. Flickr