Do uczestników Marszu Niepodległości
Parę słów od serca. Osobistych. Dużych również – choć strasznie tego nie lubię.
Kiedy byłem jeszcze bardzo młodym człowiekiem, sama wzmianka o Święcie Niepodległości związanym z datą 11 listopada – zamiast oficjalnie celebrowanej daty 22 lipca – była polityczną deklaracją, wykluczającą człowieka z grona lojalnych i posłusznych obywateli PRL. To było coś, co pozbawiało praw.
Nie pamiętacie
W tamtych latach w zasadzie nie musiałem ani pamiętać o tej dacie, ani się specjalnie troszczyć o uroczysty charakter tego dnia. Robiła to za mnie Służba Bezpieczeństwa. W przeddzień Święta Niepodległości zatrzymywano mnie na 48 godzin w areszcie i zwalniano po jego zakończeniu. Normalna praktyka wtedy. Rok w rok tak samo to wyglądało. Zatrzymania prewencyjne – tak to się nazywało. Nic wielkiego. Całe moje pokolenie tego doświadczyło – mam oczywiście na myśli tych z tego pokolenia, którzy się wtedy ówczesnej władzy sprzeciwiali.
W moim przypadku trwało to od lat siedemdziesiątych, kiedy sprzeciwiających się komunistycznym władzom PRL nie było wielu, i potem przez większość lat osiemdziesiątych, kiedy protestujących i zaludniających areszty komend milicji było już znacznie więcej. Więcej, to jednak wcale nie znaczy, że się nas wtedy w Święto Niepodległości spotykało w aresztach 100 tysięcy – jak to jest dzisiaj w trakcie Waszych Marszów Niepodległości. Nas była garstka. Nie tłum, jak Was dzisiaj. I nie cieszcie się z tego – nie widzę wśród Was niemal nikogo z przyjaciół z dawnych lat. To nie jest tak, że patriotów przybyło nam w jakimś narodowym przebudzeniu. Wy jesteście inni niż byliśmy my, którzy wtedy Święto Niepodległości spędzali w aresztach. Jesteście kimś innym. Kompletnie inny patriotyzm demonstrujecie maszerując tłumnie. Jesteście nie z mojej ojczyzny – i akurat z tym z pewnością chętnie się zgodzicie. Będziecie pytać znowu, czy ja wierzę w Boga i będziecie mnie wysyłać do Izraela, do Berezy, albo na szubienicę.
Wspólny język to pozór
11 listopada 2016 roku przyjdzie mi z pewnością zapamiętać na dłużej. Święta Niepodległości nie będę znów obchodził w żaden sposób uroczyście, a zamiast tego stanę Wam naprzeciw. Nie w wielotysięcznym tłumie, a raczej w samotnej garstce. Znowu. Trudno – przywykłem. Przywykli wszyscy z tej garstki. Wy tych doświadczeń nie znacie. Lubicie siłę tłumu.
Nie łączy mnie z Wami nic. Wspólny język to pozór. Bo kiedy mówimy „niepodległość”, coś zupełnie innego każdy z nas ma na myśli.
Co roku jest Was na ulicach Warszawy dobrze ponad 100 tys. To na tyle dużo, by wiedzieć z góry, że są wśród Was z pewnością ludzie bardzo różni. Nie wydaje mi się możliwe, byście byli identyczni, choć rozmaite Wasze organizacje, w tym zwłaszcza ONR, identyczność bardzo sobie cenią i na wszystkie sposoby ją podkreślają, dbając o jednolitość sztandarów, strojów, czasem mundurów. Jednolitość tego rodzaju napawa mnie wstrętem, a jeśli nie wiecie dlaczego, to obejrzyjcie filmy – stare, z moskiewskich defilad w czasach sowieckich, czy nowsze z pochodów w Północnej Korei, a najlepiej – rzućcie okiem np. na Triumf woli jeszcze z okresu III Rzeszy. To świetny film, choć powstał w służbie najpotworniejszego zła i pokazuje to zło niemal w czystej postaci.
Wśród Was są więc – wiem dobrze – zarówno sprawcy rzeczy podobnych, jak ludzie bezwolnie im ulegający, uwiedzeni tą samą magią siły jedności, którą tak doskonale pokazuje ów stary film nazistowskiej propagandystki. Do każdego z Was trzeba by prawdopodobnie mówić osobno, ale ponieważ tak się nie da, to chociaż osobne słowa należą się jawnym draniom, a osobne – tym, którzy im na różne sposoby ulegają.
Komu grozicie śmiercią, tchórze?
Najpierw więc do Was, bandyci z ONR, niosący w pochodach faszystowskie znaki i napis „Śmierć wrogom ojczyzny”… Podłe i tchórzliwe z Was bydlęta. Niech się o Waszej podszytej tchórzem nikczemności dowiedzą ci, którzy z Wami maszerują, wierząc w Wasz rzekomy patriotyzm. Komu grozicie śmiercią, co? Dobrze znam odpowiedź.
Rozmawiałem z Wami, dranie. W oczy – nie tylko odbierając Wasze anonimowe pogróżki, w których sprawa jest akurat jasna: śmierć ma mianowicie spotkać mnie i do mnie podobnych. Jednak w oczy powiedziano mi co innego. „To historyczne hasło” – wybełkotał jeden z Was. Duży, napakowany i nierozgarnięty, a dwóch innych młodocianych kretynów uśmiechało się głupawo, wielce zadowolonych ze sprytu kolegi z ONR-owskiej falangi.
Po pierwsze więc, młodociani faszyści przystrojeni w patriotyczne piórka: owszem, tego zawołania używały kiedyś niektóre polskie formacje bojowe, w tym np. jeden z wyklętych, cieszący się szczególnym uznaniem w pamięci ONR – kpt. „Bury”. A dla „Burego” wrogami ojczyzny bywały również niemowlęta… Dlatego, że chrzczono je w prawosławnej cerkwi, a nie w rzymskokatolickim kościele. To taką tradycję ożywiacie dzisiaj, dranie z ONR.
Po drugie, troglodyci, ów tępy osiłek informował o historycznym pochodzeniu hasła podobnie jak inne bydlęta z tej samej formacji opowiadały o słowiańskim pochodzeniu swastyki – w tym jedynie celu, by uniknąć odpowiedzialności za wypowiadane pogróżki. To „cytat z klasyka”, a nie groźba karalna – stwierdzał tym samym. „Ja nikomu nie grożę” – wykręcał się Wasz przygłupi bohater walki o niepodległość – tchórzliwie. Jesteście nie tylko głupi i wstrętni, ale przede wszystkim tchórzliwi. Żadne husarskie skrzydła tego nie zmienią – tchórzem zajeżdża od Was na kilometr.
Oświadczam Wam więc, że każdy, kto mi przed oczy wystawi podobnie plugawą szmatę z bluzgami, trafi za to przed sąd, a kary uniknie wyłącznie wtedy, kiedy publicznie wyzna, że w rzeczywistości nikomu śmiercią nie grozi, bo się boi konsekwencji.
Polski sąd – przypomnę Wam, dranie – próbował „Burego” uniewinnić, bo choć potwierdził dokonane przezeń zbrodnie, to jednak uznawał „wyższą konieczność”, w jakiej „Bury” działał. Nie ostała się ta ocena, bo i nie mogła – nie ma takiej konieczności, która by uzasadniała mordowanie niemowląt. Gdyby jednak taką uniewinniającą okoliczność znaleźć dla „Burego” – jaka to wyższa konieczność każe dzisiaj Wam, bydlęta, powtarzać ten koszmar? Kolejna przegrana Legii?
Do Was, bojówkarze
Ci, którzy lubią Marsz Niepodległości, bo podoba im się grożenie śmiercią i nienawiść do obcych, którzy lubią mundury i militarne zabawki, ale którzy zwłaszcza lubią bić – powinniście się dowiedzieć, komu służycie.
Strategia ONR jest prosta – wyłożono nam ją, a tępi ludzie mówili: niczego skomplikowanego nie daliby rady wypowiedzieć. Straż Waszego Marszu jest od tego, by chronić bezpieczeństwa uczestników – wewnątrz marszu, a nie na zewnątrz. To bezpieczeństwo oczywiście nie jest zagrożone ani wtedy, kiedy poza granicą kordonu straży coś płonie, ani gdy kogoś tam leją.
Wyjdziecie z pochodu, żeby dać w mordę mnie lub komukolwiek – nie zagrażacie marszowi. I nie jesteście Marszem Niepodległości. Dranie, którzy Was dzisiaj skrzykują do mordobicia, nie wezmą za Was żadnej odpowiedzialności. Wszystko, co od nich dostaniecie, to „Poradnik zatrzymanego” na ich stronie internetowej. Nie miejcie złudzeń. Tym razem będą wyroki. Błaszczak z Ziobrą pokażą sprawiedliwość – właśnie tak, że Was skażą. Wiem, że z Was są dzielni bandyci i kłopoty Wam nie straszne. Ale wiedzcie, jacy Was tchórze prowadzą. Idziecie na ustawkę, a zostaniecie sami. Wystawią Was.
A powinniście wiedzieć jeszcze coś, bo to nie wszystko.
Plan na dziś jest prymitywny, ale ma szansę działać. Opłaca się ONR-owi, jest dość wygodny dla policji, ale służy przede wszystkim Błaszczakowi, ministrowi w rządzie PiS. Marsz Niepodległości przejdzie, a my będziemy stali obok – poza kordonem straży. Wyjdziecie z pochodu, dojdzie do starć. Policja spuści łomot – i Wam, i nam zresztą. Jak to bywa pod stadionami – znacie to lepiej niż ja. I nie będziecie żadnymi „żołnierzami Niepodległej”. Niepodległa na Was się wypnie, podobnie jak Błaszczak. Będziecie kibolami. A chodzi wyłącznie o to, żeby kiboli zrobić również z nas. Wy i my – mamy być kibolami. Dla nich Wy też jesteście gorszy sort – jak my. Nie wiecie? Dowiedzcie się!
Nie za „Polskę dla Polaków” ginęli polscy bohaterowie
Ci z Was, maszerujących 11 listopada, którzy na Marsz idą z patriotyzmu, a nie z bandytyzmu, powinni wiedzieć, że polscy bohaterowie ginęli raczej za „wolność naszą i waszą” niż za „Polskę dla Polaków”.
Kiedy ktokolwiek pisze, mówi lub krzyczy „Polska dla Polaków”, robi to samo, co wrzeszcząc „Żydzi na Madagaskar”. Albo to samo, co robili w Warszawie Niemcy ze swoimi napisami Nur für Deutsche umieszczanymi w tramwajach, kawiarniach, kinach, teatrach, budynkach użyteczności publicznej. Polscy bohaterowie, których pamięć obchodzimy w Święto Niepodległości, ginęli w walce właśnie z tymi, którzy tego rodzaju hasła głosili.
Bywało jednak i tak w polskiej historii, że zrzucając jarzmo jednego tyrana, chętnie witaliśmy tyrana drugiego – chętnie więc korzystaliśmy z cytadel i twierdz pozostawionych nam przez zaborców, by je zaludniać własnymi rodakami i strzegąc niepodległości kraju deptaliśmy wolność jego obywateli. W II RP pełno było takich momentów, a Zamach Majowy był jednym z najdramatyczniejszych. Zginęło wtedy w Warszawie 379 Polaków. Patriotyzm miała na sztandarach każda z walczących wtedy stron i nikt nie ma prawa wątpić, że ten patriotyzm był szczery – krew poległych stanowi w tej sprawie dowód wystarczający. I cierpienie więzionych również. Oraz odwaga tych, którzy się na więzienie wystawiali wierni własnym przekonaniom.
Mamy więc w gronie narodowych bohaterów ludzi, którzy nie tylko samą niepodległość cenili tak, że byli dla niej gotowi ginąć, ale wiedzieli również i to, że wolny kraj to ten, w którym wolnością cieszą się również obywatele – kimkolwiek są. I wara każdemu od prób oceniania, kto się na Polaka nadaje, a kto nie.
Ludzka godność, Rodacy
Wstęp do polskiej konstytucji mówi między innymi:
W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny […], my Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej – […] pomni gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były w naszej Ojczyźnie łamane, pragnąc na zawsze zagwarantować prawa obywatelskie […] ustanawiamy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej […]. Wszystkich, którzy dla dobra Trzeciej Rzeczypospolitej tę Konstytucję będą stosowali, wzywamy, aby czynili to, dbając o zachowanie przyrodzonej godności człowieka, jego prawa do wolności i obowiązku solidarności z innymi, a poszanowanie tych zasad mieli za niewzruszoną podstawę Rzeczypospolitej Polskiej.
Polska dla Polaków? Śmierć wrogom Ojczyzny? A na drzewach zamiast liści? Czy może jednak przyrodzona i niezbywalna godność każdej ludzkiej jednostki?
Wychodzi na to, drodzy patrioci innego niż ja rodzaju, że stajemy w tej sprawie po przeciwstawnych stronach.
Chcę jednak coś jeszcze Wam z tej okazji powiedzieć, bo wielu z Was ma w strojach elementy mundurów, a niektórzy chodzą umundurowani kompletnie – a to coś jednak znaczy, kiedy się ma prawo mundur nosić. Każdy żołnierz składa przysięgę. I przysięga na wierność Konstytucji. A w niej napisano, co cytowałem.
Pojęcie godności jest w Polsce zasadą stojącą ponad prawem. Tak jest w całym cywilizowanym świecie. Ale nie zawsze tak było, choć samo pojęcie jest znane od czasów Antyku. To dopiero po II Wojnie zapisy tego rodzaju zaczęły się pojawiać w dokumentach tej rangi. Sama wolność i wszystkie Deklaracje Praw przestały wystarczać. Dlaczego? Ano, dlatego, moi inaczej patriotyczni Rodacy, że XX wiek, dwa wielkie krwawe totalitaryzmy i ta straszna Wielka Wojna – one właśnie godność człowieka deptały. Godności odmawiano mordowanym Żydom, Cyganom, homoseksualistom, również Polakom. Nie tylko w napisach Nur für Deutsche się to ujawniało, ale w komorach gazowych.
Ilekroć więc patrzycie na polski mundur, Rodacy, ilekroć słyszycie wybrzmiewające słowa żołnierskiej przysięgi, powinniście słyszeć również echa krzyku tych wszystkich milionów mężczyzn, kobiet i dzieci mordowanych w imię totalitarnych żywiołów w pogardzie dla ludzkiej godności. Tyle ta żołnierska przysięga znaczy, że żołnierski honor jest zobowiązaniem do stania w obronie godności każdego człowieka. Spluńcie, jeśli ktokolwiek, kto polski mundur nosi, krzyknie przy Was „Polska dla Polaków”. Jest krzywoprzysięzcą, kimś bez honoru. A nie bohaterem.
Tu albo tam – przychodzi niestety wybierać
Kiedy tłum wyje z nienawiści, lży, opluwa, bije, rani i zabija – jeśli mnie tylko stać na to i starcza mi odwagi, chcę stać tam, gdzie stoi lżony i bity, a nie po stronie tłumu. Od lat, każdego 11 listopada tłum wyje, lży i niemal zawsze bije. Kiedyś w końcu zabije. Każdy z nas ma wybór, po której stronie stanie. Ja staję przeciw Wam. I niech mi Bóg pomoże pamiętać o Waszej przyrodzonej godności, kiedy będziecie robić, co zwykle robicie z „obcymi”.
Będę tam. Stanę zawsze tam, gdzie stoją uciemiężeni i bici, gdzie stoją ci, którym się urąga i lży. Mój ojciec walczył o wolna Polskę a ja , jego ukochana córka stanę tam, gdzie stałby on, gdyby żył. To on nauczył mnie godności, to on nauczył mnie jak żyć. Dlatego zawsze będę stać po tej samej stronie.
Nie mam doświadczeń Pawła.
Jestem „za młoda”, w wolną Polskę wchodziłam w wieku 15 lat. Nie doświadczyłam też osobiście i naskórnie, jeszcze, nienawiści niczym spod szyldu ONR. Na razie ją tylko obserwuję, z rosnącym przerażeniem. Czegoś podobnego doświadczyli członkowie mojej rodziny i przyjaciele. Bo jeden żyd, drugi gej, inny jeszcze coś „nieprawego”.
By tam stanąć, wystarcza mi w zupełności zwykła przyzwoitość i szacunek dla godności. Każdego. Nigdy, nigdzie, nikomu, w żadnych okolicznościach – politycznych, osobistych, jakichkolwiek – nie wolno w twarz wykrzykiwać, że ma zawisnąć, że ma wypierdalać, że ma zniknąć, że nie ma prawa żyć. Po prostu.
Chociaż nie, jest coś. Kiedyś kibolski kark oddał mocz na nogi moich przyjaciół – gejów. Stali zmrożeni. Pewnie coś podobnego będę czuła 11.11. Chcę to poczuć i chcę temu dać odpór.
Nie byłem i nie jestem członkiem/sympatykiem ONR.
„Śmierć wrogom Ojczyzny” to hasło, które nie powinno wzbudzać negatywnych emocji, tak samo jak nie powinny nas oburzać egzekucje zbrodniarzy wojennych. Owszem, kara śmierci nie jest dzisiaj bardzo w modzie, głównie chyba ze względu na jakiś wypaczony „humanitaryzm”, który każdego potwora w ludzkiej skórze chce odwieść od stryczka, „bo przecież jesteśmy ludźmi”. Naturalnie, możemy i powinniśmy się spierać o to, kto jest wrogiem Ojczyzny, ale samo hasło jest całkiem przystępne i proste w swej formule. Życie to przecież szuka wyboru, a to oznacza też ponoszenie konsekwencji tych wyborów. Nie idzie mi tutaj o jakieś sądy ludowe, które mogłoby, niczym w ZSRR, w 5 minut skazywać ludzi na śmierć za pochodzenie lub krytykę władzy. Mnie interesują czyny, historia. O takich rzeczach trzeba mówić otwarcie i bez lęku, ale też i bez zacietrzewienia, czego Państwu i sobie życzę.
Pozdrawiam
Życie o wszem, jest sztuką wyboru. Śmierć go przerywa, śmierć nie jest wyborem, a konsekwencją wyboru innych. W krajach, gdzie kara śmierci obowiązuje dzięki analizie dna okazało się, że w obliczu prawa zamordowano wielu, bardzo niewinnych. Morderstwo sadowe (jak i każde inne) jest nieodwracalne, nie pozwala na weryfikację, odwołania. I tu leży ten humanitaryzm, by móc zawsze po dwóch krokach zrobić krok do tyłu.
Czyli jak dobrze rozumiem, gdy taki Breivik strzela, zabija, dobija ponad siedemdziesiąt osób, to dokonuje wyboru, a gdyby sąd skazał go na karę śmierci, to dokonało by się morderstwo, nieodwracalne, niezweryfikowane….
Nie jestem za karą śmierci, ale jesli to naprawdę w takich skrajnych wypadkach, tylko po to, by nie znalazły się okoliczności pozwalające na powtórkę.
No właśnie – bardzo wazna jest kwestia definicji „wroga Ojczyzny”, „komunisty” i innych takich. Kto nim jest dla wiadomych grup? Wygląda na to, że do tych powykręcanych definicji kwalifikuje się zdecydowana większość obywateli RP – wszyscy ci, którzy nie trawią „dobrej zmiany”, która to hołubi wszelkie prymitywne zachowania i metody, z którymi dzisiejsi pseudopatrioci doskonale się identyfikują. Dla tych wypaczonych osobników – w oczach PiSu pożytecznych idiotów – wystarczającym powodem do oplucia, a nawet zakatowania człowieka jest sympatia dla innej drużyny piłkarskiej. Czas rozmawiać z tym zjawiskiem po imieniu. Jest nas więcej. Dlaczego nie ma na ten syf reakcji ze strony sfrustrowanych obserwatorów, a nawet policji? Uważam, że dlatego, że dotąd nie było za kim pójść. Chodźcie z nami, ludzie!
Post scriptum się należy. Nie chcę go dopisywać do tego tekstu wyżej, ale powiedzieć to trzeba. Już zresztą o tym pisałem po poprzednim strajku kobiet. Bo teraz znów w poniedziałek, 24 października, zebrane w spory tłumek kobiety z czarnego protestu zaatakowały kontrmanifestację zygotarian. W Warszawie. Na Patelni.
Otóż zygotarianie łżą. Może nawet świadomie — potwornym łgarstwem są te ich makabryczne zdjęcia, bo one przedstawiają nie to, co się dzieje rzeczywiście i nie takich rzeczy dotyczy ów zakaz, który usiłują narzucić, odbierając prawa innym ludziom.
Ale zygotarianie prawdopodobnie wierzą w rację swojej misji. Uważają ją za tak ważną, że można się dla niej dopuścić również kłamstw tak drastycznych. Są przekonani, że bronią życia. O uczciwości ich intencji świadczy choćby ich wielokrotnie już zademonstrowana odwaga stanięcia samotnie we wrogim im tłumie. Ja wiem, że trzeba mieć do tego i odwagę, i przekoanie co do racji. Bo zdarza mi się tak właśnie stawać i wiem, że to kosztuje, podobnie jak inni, którzy stają ze mną — a nigdy nie jest to liczny tłum.
Niezależnie od tych racji — naprawdę kompletnie niezależnie — lincz jest czymś potwornym. Są zbrodnie potworniejsze. Można np. zadawać okrutną śmierć dzieciom. Ale w społecznym wymiarze najpotworniejszy jest właśnie lincz. Jest gorszy od zbrodni tyrana mordującego swoje ofiary, bo wyjący tłum jest straszniejszy od niego. Nie wiedzą o tym sprawcy — sami są również ofiarami. Sami siebie odzierają z godności, zamieniają się w wyjące bestie, tracą własne sumienie i oddaję je tłumowi we władanie. Przestają być osobami, a stają się pikselem makrabrycznego obrazu zbrodni.
Lincz pozostaje linczem również wtedy, kiedy jego ofiara naprawdę dopuściła się zbrodni. Sąd i prawo obrony przysługuje każdemu. Zbrodniarz ma również godność, o której mówi konstytucja, bo to jest — jako się rzekło — rzecz przyrodzona i niezbywalna.
Nie wolno do linczu zbliżyć się ani o włos. To jest ONR-owska specjalność.
Przysięgam więc, że gdybym był w poniedziałek na warszawskiej Patelni świadkiem tej sceny, to stanąłbym obo zygotarian i owe panie, które ich lały parasolkami uraczyłbym dokładnie taką samą przemową, jaką słyszą ode mnie smoleńscy i jaką — mam nadzieję, że dam radę — usłyszą ode mnie narodowcy oraz ten tłum, który lezie za nimi bezrozumnie.
my wiemy po co tam idziemy.bezrozumna to jest ta masa bab(nie kobiet)ktora na widok pro-liferow nie jest w stanie merytorycznie wymienic pogladow tylko wystawiac fucki,pluc,rzucac roznymi przedmiotami itp.a zaraz pojde protestowac za in vitro hahahahaha.albo stac pod mc donalds i krzyczec ze mieso to morderstwo ale zabic wlasne dziecko bo sie ma za male mieszkanie i nie chce sie wracac do pieluch to juz „normalne zachowanie”
belkot tego co uwaza ” polskosc to nienormalnosc”.zbieracie sie razem z lewicowcami,anarchistami-nie uwarzajacymi sie za polakow,ex-komuchami,dawnymi ubekami z kod.istna smietanka:)zycze niepowodzenia w tych waszych zbiegowiskach:)do zobaczenia w Warszawie
Zanim się pan/pani wybierze do Warszawy proponuje krótkie spotkanie ze słownikiem ortograficznym w dowolnej geograficznej lokalizacji. A w prostych żołnierskich słowach – uważającymi pisze się przez ż. Więc proszę w tej Warszawie na siebie uważać .
Ma pan zly punkt wyjściowy uważając ze w zamachu majowym patrioci polscy ginęli po dwóch stronach. Gdzie Józef P. miał poparcie i kogo popierał?
Miał poparcie chociażby wojska.
Chodzi mi o zagranicę
„Oświadczam Wam więc, że każdy, kto mi przed oczy wystawi podobnie plugawą szmatę z bluzgami, trafi za to przed sąd, a kary uniknie wyłącznie wtedy, kiedy publicznie wyzna, że w rzeczywistości nikomu śmiercią nie grozi, bo się boi konsekwencji.” — czyli właściwie o co ci chodzi ty urojony bohaterze-masochisto, o to że noszą koszulki, czy że tobie się to nie podoba, że noszą? poczuwasz się do bycia beneficjentem tegoż hasła? to w takim razie nie pojmuję dlaczego jesteś zdziwiony, nie poczuwasz się to po co pierniczysz szanowny panie bez sensu i składu odmieniając przez przypadki tych tchórzy i troglodytów, uważasz się SAM za obrońcę Rzeczpospolitej? :>>> , demokracji? :>>>> , wyższych wartości? (inni nie myślą tak jak ty? – szkoda! 🙂 zważywszy na język to raczej jesteś zwykłym frustratem
Z całym szacunkiem, Panie Dariuszu, zechce się Pan wyrażać jaśniej. Tchórzostwo, troglodytyzm i podobne cechy obserwuję — z bliska — u organizatorów tej hecy, która nie tylko jest nieprzyzwoita, ale jest również przestępstwem. Za to przestpstwo owi troglodyci boją się wziąć odpowiedzialność, równocześnie jednak bardzo dbając o bojowy ton wypowiedzi. Nie jestem pewien, Panie Dariuszu, czy Pan jest „zwykłym uczestnikiem” Marszu Niepodległości i wobec tego powinienem coś Panu wyjaśniać, czy jest Pan może jednym z organizatorów i należy się Panu w związku z tym wyłącznie proces.
Jestem proszę pana zwykłym uczestnikiem Marszu Niepodległości już od kilku lat i wiele mogę powiedzieć o tych ludziach dookoła, ale nie są oni ani o jotę inni od całej reszty populacji Polski – nie znam Pana więc nie będę się znęcał nad pańskimi kwalifikacjami do określania innych uczestników życia publicznego „epitetami”, które Pan stosuje, za to zauważyłem u Pana dziwną manierę chęci dostosowania wszystkiego dookoła do własnej modły — nieomylność ciągle w cenie? —– widziałem szarżującą policję na uczestników marszu, która atakowała wszystkich nie tylko rozrabiających, pana tam nie widziałem?
Nie, nie widział mnie Pan tam, bo w tych marszach nie chodzę — przecież napisałem dość wyraźnie. Czy może niewyraźnie?
Jeśli niewyraźnie, to przy okazji wyjaśnię. Hasło „Polska dla Polaków” jest szowinistyczne. Bywa złowrogie. Nie za nie ginęli ci, których pamięć wspominamy w Święto Niepodległości. Chyba, że Pan wyjątkowo ceni m.in. wspomnianego „Burego” i zwłaszcza za to go Pan ceni, co on wyprawiał w podlaskich wioskach z tamtejszą prawosławną ludnością.
Bardzo ciekawe ma Pan wspomnienia o szarżującej policji. Tak sobie szarżowali, czy może jednak coś np. płonęło w okolicy?
przy stadionie nic nie płonęło oprócz wypieków tęsknoty za rozumem na twarzach reporterów TVN-u i ich widowni 🙂 , a co do wyjaśnień, spróbuję wyjaśnić (choć mam wrażenie, że przy tym dziele to Syzyf miał sensowną robotę):
-„przecież napisałem dość wyraźnie. Czy może niewyraźnie?” – Pan wybaczy zapomniałem, że szanownego Pana wsadzali na 48 i czuje się pan tego dnia nieswojo na powietrzu 🙂 , a tak bardziej serio „Wy jesteście inni niż byliśmy my, którzy wtedy Święto Niepodległości spędzali w aresztach. Jesteście kimś innym. Kompletnie inny patriotyzm demonstrujecie maszerując tłumnie. Jesteście nie z mojej ojczyzny”, drogi Panie to fakt, to ich czas, Pan miał swój oni swój, selavi – chociaż sądziłem, że z Pana taki walczak, że walczy Pan wszędzie, gdzie władza tłumi obywatelskie wolności?, widać nie koniecznie :),
-„“Polska dla Polaków” jest szowinistyczne. Bywa złowrogie. Nie za nie ginęli ci, których pamięć wspominamy w Święto Niepodległości.” — ad.1 a dla kogo ma być Polska jak nie dla Polaków?, przysiągłbym, że od tysiąca lat jest to państwo wolnych Polaków :), ad.2 nie za to ginęli?, a skąd Pan to wie?, ma Pan z nimi jakiś kontakt?, wszyscy wypełnili ankietę?,
-„Chyba, że Pan wyjątkowo ceni m.in. wspomnianego “Burego” i zwłaszcza za to go Pan ceni, co on wyprawiał w podlaskich wioskach z tamtejszą prawosławną ludnością.” – proszę Pana, nie był Pan tam, nie widział Pan tego co widział Bury, zna Pan jakieś zeznania ludzi, którzy składali je przed komunistycznymi bandytami, którzy jak wiadomo byli skrupulatni jeśli chodzi o prawdę, i wygaduje Pan tu o jakiejś odwadze przed milicyjną pałką, jednocześnie prawiąc morały człowiekowi co śmierci w oczy zaglądał 🙂 Panie! tam już ktoś wcześniej napisał o omylności sądów, a Pan sam o linczu, i tu właśnie ukazuje się prawdziwe oblicze tchórza, który pluje na człowieka, który bronić się nie może!!!
„Polska dla Polaków” – bo niby dla kogo, dla Marsjan? Może powinienem dodać (dla ludzi, którzy są bardzo uczuleni na „szowinizm” i „faszyzm”) „Polska PRZEDE WSZYSTKIM dla Polaków”. Teraz lepiej? Dla porządku przypomnę jeszcze, że Polakiem nie jest tylko ten, który ma matkę Polkę i ojca Polaka. Ba! Ci „rodzeni” mogą być gorsi od tych „obcych”!
„Polska dla Polaków” jest dla mnie dążeniem do suwerenności i niepodległości, a nie hasłem do pogromów i wyganiania „obcych”. Tyle, więcej chyba tłumaczyć nie trzeba.
„Przede wszystkim” też nie jest jest wystarczające oczywiście, ponieważ zakłada nierówność 😉 Ale to prawda, że taka definicja dopuszczająca inne narodowości — nb. zgodna z konstytucją, w której podobnie definiuje się Naród — jest już mniej więcej ok. Gdyby jeszcze dodać po przecinku, że również gejów, wyznawców islamu, czcicieli makaronu — byłoby super. Tylko po co wtedy to hasło?
Owszem, nierówność – przede wszystkim dla Polaków. Nie wykluczam nikogo, ale daję pierwszeństwo innym Polakom. Orientacja seksualna/wyznanie/wygląd nie decydują o tym, czy ktoś jest Polakiem. Z zażenowaniem przypominam takie oczywistości. Mnie nic do tego, w co ktoś wierzy oraz jakie ma łóżkowe gusta – to są osobiste wybory wolnych (podobno) ludzi w wolnym (podobno) kraju. Państwo w ogóle nie powinno w to ingerować.
To pierwszeństwo nieco mnie niepokoi — zwłaszcza, kiedy myślę o definicji Polaka vs. nie-Polaka. Cieszę się na nierozróżnianie orientacji/wyglądu/wyznania, upewniłbym się co do poglądów, a upewniwszy się — możemy w takim razie stać ramię w ramię. Jaki sens ma hasło „Polska dla Polaków” — tego w takim rozumieniu Polaka, które nie rozróżnia tych podstawowych rzeczy, nie bardzo rozumiem. Czym się np. różni od „Polska dla ludzi”? No, w każdym razie, kiedy tam będziemy stali mówiąc, że pozbawianie praw np. gejów, grożenie śmiercią ludziom o innych wyznaniach nie jest po pierwszy tym, o co polscy bohaterowie walczyli, po drugie zaś jest najczęściej zwykłym przestępstwem — byłoby fajnie uzyskać Pańskie wsparcie.