Do Przyjaciół podpisanych w liście opublikowanym przez Krytykę Polityczną

Drodzy Przyjaciele,

Widzę Wasz adresowany do nas list. Ma charakter oficjalny i zasługuje na takąż odpowiedź. Trochę to u nas trwa, ponieważ zwykliśmy uzgadniać stanowiska i przyjmować je w głosowaniu. Zrobimy to oczywiście, choć fizyczne okoliczności sprawią, że pierwszą naszą odpowiedzią będzie to, co zrobimy jutro, 10 listopada, kiedy ulicami Warszawy będzie szedł marsz smoleńskich fanatyków. (Nasze oświadczenie jest z kolei tutaj.)

Nie mam pojęcia skąd przypuszczenie, że 10 listopada na pl. Defilad odbędzie się „wiec”. Nie nazywałbym tego w ten sposób, bo o coś zupełnie innego tam chodzi. Nie wiem, skąd podejrzenie, że będziemy na „wiecu” mobilizować tłum przeciw władzy, wykorzystując do tego śmierć Piotra Szczęsnego. Doceniam delikatność formy i wyraźny wysiłek ujęcia apelu w formę dyplomatyczną i delikatną, jednakże – zgodnie zresztą z treścią umieszonych w Waszym liście zastrzeżeń – przypuszczenia tego rodzaju są dla nas ciężką zniewagą. I są w oczywisty sposób nieprawdziwe.

W rzeczywistości zdecydowaliśmy się tego dnia zejść z linii „konfrontacji” głównie po to, by właśnie uniknąć sytuacji, w której – zwłaszcza w medialnym przekazie i w odbiorze leniwej opinii publicznej – po obu stronach stalowych barierek Błaszczaka stają dwa wrogie tłumy, wrzeszcząc na siebie nawzajem, oskarżając o morderstwa i niosąc własny zestaw „ofiar” na sztandarach. Jeszcze raz – schodzimy z linii konfrontacji, a nie na niej stajemy! Apelujemy o refleksję, a nie o konfrontacyjne wzmożenie!

Wasz list czytam z przykrością i poczuciem ogromnej niesprawiedliwości. 20 miesięcy staliśmy na Krakowskim Przedmieściu. Znaczną część tego czasu samotnie. W kompletnej izolacji, z rzadka tylko przerywanej eksklamacjami o naszym radykalnym warcholstwie. Kiedy izolację przerwano, to głównie po to, by pokazać radykalnych „fighterów”. Obficie opisywano nasze „przepychanki”. Nie, Drodzy – przepychanka jest czymś wymagającym wzajemności. To na nas pluto, a nie my pluliśmy. To nas bito i poszturchiwano, a nie my biliśmy. To nas lżono, a nie my lżyliśmy. To nas pozbawiano praw, a nie my ich pozbawialiśmy kogokolwiek. To nas wynoszono, a nie my wynosiliśmy.

Niemal nikt przez długie miesiące nie zechciał przejąć się treścią naszego milczącego protestu, w którym jedyną bronią było wystawianie przed oczy smoleńskich wyznawców cytatów z rzekomo tam czczonego Lecha Kaczyńskiego.

Nikt nie zechciał przyjąć do wiadomości i sprawozdać opinii publicznej tego potencjalnie jakże wyrazistego kontrastu pomiędzy nienawistnym wrzaskiem smoleńskich sióstr i braci, a naszym milczeniem. Nikt nie zechciał sprawozdać tych licznych przypadków, w których pluto na nas fizycznie i lżono bezprzykładnie. I tego, że nikt z nas nigdy nie odpowiedział na to nawet skargą, żadnym wnioskiem sądowym, niczym.

Przez pierwszych 9 miesięcy naszej obecności na Krakowskim Przedmieściu zgłaszaliśmy nasze demonstracje tam, gdzie Kaczyński ustawia swój koszmarny ołtarz – a pisze o tym do Was chrześcijanin, którego uczucia religijne ten ołtarz obraża, jak nic innego w nie najkrótszym już życiu. Robiliśmy to tak, by naszej obecności w tym miejscu nie dało się prawnie zakazać. Po to jedynie, by się następnie demonstracyjnie wycofywać, okazując respekt dla praw i wolności naszych politycznych przeciwników. To była bardzo istotna część naszych protestów. Nie znajdziecie w polskiej opozycji innego niż nasze środowiska, które by własnego szacunku dla przeciwników i ich praw dowiodło z determinacją jakkolwiek porównywalną do naszej.

Nikt nie zechciał zauważyć i docenić strategii skutecznego oporu mniejszości przeciw większości, słabszych przeciw silniejszym – strategii zdolnej wymusić na władzy realne ustępstwa, a nie tylko służącej wykrzyczeniu naszego oburzenia polityką władzy.

Nikt nie zechciał rozważyć wreszcie tego, co zawsze było i nadal pozostaje istotnym celem naszego protestu. A jest nim nie tylko sprzeciw wobec fanatyzmu smoleńskich wyznawców, na którym PiS buduje nową państwową ideologię narodowo-katolicką. Jest nim przede wszystkim obrona podstawowych wolności należnych politycznym i każdym innym mniejszościom. I zwłaszcza obrona ludzkiej godności. Wszystko jedno, czy chodzi o wielkie grupy społeczne, jak kobiety, których prawa są wciąż w Polsce deptane, mniejszości seksualne, czy nawet pojedyncze jednostki, jak te nieliczne rodziny ofiar smoleńskiej katastrofy, które samotnie i bezsilnie protestują przeciw oburzającemu procederowi publicznych ekshumacji ciał.

Piotr Szczęsny zginął straszną śmiercią. Zginął, jak inni ludzie, którzy dokonali aktu takiej desperacji, by krzykiem obudzić uśpione ludzkie sumienia. Napisał, że ludzie władzy mają jego krew na rękach. My, Obywatele RP, czujemy to przede wszystkim, że jego śmierć obciąża nas. Nas, którzy mimo wysiłków nie zdołaliśmy dać ludziom i samemu Piotrowi Szczęsnemu nadziei, bo jego wstrząsający krzyk był aktem rozpaczy. To dla nas bolesne doświadczenie. Proszę, nie dokładajcie nam kolejnych. Nie oskarżajcie o jątrzenie, eskalację, o wykorzystywanie człowieka i jego dramatu.

Bardzo proszę. I może jednak przyjdźcie, zamiast oceniać z wyżyn tego, co o nas i naszych zamiarach wiecie z góry. Nie od nas to wiecie.

Uszanowania

Paweł Kasprzak

P.S. Sprostowanie

Otrzymaliśmy list z redakcji KP:

Szanowni Państwo,

na stronie Krytyki Politycznej ukazał się dziś „List do Obywateli RP” i widzę, że odpisaliście Państwo do Krytyki Politycznej, a to nie Krytyka Polityczna jest autorką listu a ci, którzy są pod nim podpisani.

Krytyka Polityczna list przedrukowała na swojej stronie.

Piszę to celem wyjaśnienia nieścisłości.

z uszanowaniem
Agnieszka Wiśniewska, redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl

 

6 komentarzy do “Do Przyjaciół podpisanych w liście opublikowanym przez Krytykę Polityczną

  • 9 listopada, 2017 o 18:11
    Bezpośredni odnośnik

    Krytyka Polityczna podała na wskazanej stronie (http://krytykapolityczna.pl/kraj/list-do-obywateli-rp/) ten adres: ListDoObywateliRP@gmail.com. Wynika stamtąd, że osoby popierające list/apel tamże przez Krytykę Polityczną opublikowany, jeśli chcą, mogą napisać na ten adres, aby wyrazić swoje poparcie dla apelu. Ja zamierzam podany adres wykorzystać dokładnie w przeciwnym celu – skrytykowania Krytyki Politycznej, a nie poparcia apelu.

    Ni przypiął, ni wypiął, Krytyka Polityczna napisała tam także:

    „We wtorek, niedługo po ogłoszeniu Waszego oświadczenia, w Rzeszowie miał niestety miejsce kolejny akt samopodpalenia. Niestety, ponownie mimo szybkiej pomocy nie udało się tej osoby uratować. Nie znamy dokładnych motywów jej działania, ale tym szczególniej powinniśmy dostrzec potrzebę wyjątkowej ostrożności i spokoju.”

    To jakby imputowanie Obywatelom RP, że to wskutek oświadczenia ORP rzeczony akt samospalenia zaistniał.

    Należy zwrócić uwagę na następującą manipulację Krytyki Politycznej:

    Pod nagłówkiem „Dotychczas list podpisali:” jest wiele nazwisk, ale także nazw instytucji – po średniku, za nazwiskiem. Nie jest więc jasne, kto z jaką instytucją utożsamia się (lub został w ten sposób powiązany).

    Odpowiedz
    • 9 listopada, 2017 o 18:54
      Bezpośredni odnośnik

      Nie, no — konwencja jest taka Imię Nazwisko, Instytucja; Imię Nazwisko, Instytucja. Moją odpowiedź zamieścili. Są w porządku.

      Odpowiedz
  • 9 listopada, 2017 o 19:12
    Bezpośredni odnośnik

    Kochani Obywatele RP.
    Macie nasze całkowite poparcie!
    obywatele Gorzów Wlkp. 66-400

    Odpowiedz
  • 9 listopada, 2017 o 22:42
    Bezpośredni odnośnik

    Przeczytałem list do Obywateli RP z przykrością i zażenowaniem. Przede wszystkim dlatego, że podpisali się pod nim dziennikarze, naukowcy, społecznicy a więc ludzie, którzy winni cechować się szczególną wrażliwością i rozwagą. Tymczasem mam wrażenie, że autor tego listu nie zapoznał się z oświadczeniem Obywateli dotyczącym wydarzenia na pl. Defilad bądż co gorsze nie zrozumiał go. I jeszcze to przeświadczenie, że większość podpisujących len list nie zadała sobie trudu by go przeczytać. Inaczej nie potrafię sobie wytłumaczyć takiego myślenia faktów i nierozumienia motywacji firmowanych tak wieloma nazwiskami.

    Odpowiedz
  • 10 listopada, 2017 o 11:24
    Bezpośredni odnośnik

    Moi drodzy! Niezmiernie irytują mnie apele dziennikarzy oraz polityków by śmierci Piotra nie wykorzystywać do celów politycznych czy wręcz z polityką nie wiązać. Moim zdaniem ten tragiczny krok „Szarego czlowieka” jest nierozerwalnie powiązany z obecną polityką i stanem w jakim znajduje się nasza Ojczyzna. To właśnie sposób jej prowadzenia i sprawowania władzy oraz metody działania kartelu z Wiejskiej i dostrzeżona beznadzieja tej sytuacji popchnęły tego nieszczęsnego wrażliwego człowieka w stronę tak drastycznego działania. Jego manifest to wyłącznie sprawa polityczna lecz nie partyjna, a czysto obywatelska dyktowana umiłowaniem do tego kraju i troską o jego przyszłość.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *