Dla środowisk narodowych Przemyśl jest przyczółkiem wyprawy w Polskę
Twierdza Przemyśl. Dlaczego na Podkarpaciu odbyła się najważniejsza w Polsce batalia wyborów samorządowych?
A więc wojna.
Może jako Ukrainiec jestem przewrażliwiony na pewne „zwykłe” rzeczy w polszczyźnie, ale w wyborach samorządowych najbardziej zapamiętam język dyskusji.
– Zatrzymaliśmy ich — mówi lider jednej koalicji.
– Kraków/Gdańsk/Kielce nasz — mówi uśredniony rzecznik na wieczorze wyborczym.
– Matecznik! Pokonamy! Wyzwolimy! — ogłasza szablonowy użytkownik Twittera i Facebooka, ostatni na kolorowym tle (niby jedni są zakładnikami, a drudzy wyzwalają ich z rąk terrorystów).
W retoryce wojny systemy autorytarne są niewątpliwie lepsze od systemów demokratycznych. Nie oznacza to automatycznego zwycięstwa pierwszych nad drugimi, ponieważ w prawdziwej wojnie decyduje nie tylko retoryka. Ale w wojnie polsko-polskiej prowadzi właśnie ona.
1.
37-letni Wojciech Bakun, poseł Kukiz’15, narodowiec i działacz „kresowy”, w drugiej turze wyborów samorządowych został wybrany na prezydenta Przemyśla. Zdobył około 75 proc. głosów, przeciw 25 proc. 50-letniego zastępcy prezydenta Przemyśla Janusza Hamryszczaka z PiSu.
O tym, że kandydat PiS zmierzy się z narodowcem, zdecydował przypadek. W pierwszej turze Wojciechowi Błachowiczowi z Koalicji Obywatelskiej zabrakło kilkuset głosów do wejścia do drugiej rundy. Do 23-osobowej rady miasta w Przemyślu zarówno Kukiz’15, jak i KO wprowadzili po 6 kandydatów (PiS — tylko 4). Kilka lat temu tu zwycięstwa otrzymywała PO, w przeciwieństwie do twardego w PiSie Podkarpacia.
2.
Wybory w Przemyślu dla prawicy szybko urosły do rangi symbolu. Po pierwsze, było to jedno miasto, gdzie kandydował z wielką szansą na zwycięstwo Kukiz’15. Po drugie, swoje Termopile w Przemyślu szybko ogłosiły prawicowe środowiska „kresowe”, które relacjonowały każdy krok Bakuna. Po trzecie, Przemyśl to miasto rodzinne marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego.
PiS przegrał Przemyśl spektakularnie i z trzaskiem. Bakun był na tle swoich kontrkandydatów młodszy, sprawniejszy, „spoza układu”. I patriota. Kandydaci PiS i KO byli od jakiegoś czasu rozpoznawanymi liderami swoich partii – tacy doświadczeni faceci w garniturach. A Wojciech Bakun nie od dziś udzielał się w regionie i na ulicy, był rozpoznawalnym młodym liderem, brał udział w grupach „patriotycznych i rekonstruktorskich” (środowiska narodowe właśnie w ostatnich latach zaczęły być mocno obecne w Przemyślu). Krytykował rząd za miękkość wobec Ukrainy. Był niby w polityce i jednocześnie poza nią.
[sc name=”newsletter” naglowek=” Bądź dobrze poinformowany!” tresc=” Najnowsze informacje o nas, analizy i diagnozy sytuacji w kraju trafią prosto na Twoją skrzynkę!”]
Rządzący miastem od 2002 roku prezydent Robert Choma (bezpartyjny, wcześniej związany z PiS, obecnie nie kandydował) jeszcze kilka temu wyczuł, skąd w Przemyślu wieje wiatr. I zaczął pojawiać się na organizowanym przez środowiska narodowe w grudniu Marszu Orląt Przemyskich — to taki lokalny odpowiednik warszawskiego Marszu Niepodległości. Za co otrzymał zakaz wjazdu na Ukrainę, czym się ostentacyjnie chwalił.
W ciągu kilku lat „Patriotyczny Przemyśl” stał się na poziomie lokalnym antonimem „Banderowskiego Lwowa”.
3.
Kiedy prowadzony przeze mnie portal Ukraińców w Polsce PROstir.pl, dość niszowe medium, nagrał w 2016 r. okrzyk „Śmierć Ukraińcom” podczas Marszu Orląt Przemyskich, mieliśmy setki tysięcy nowych gości na YouTube, cytowały nas telewizje z Polski i Ukrainy. Między oboma krajami podniósł się skandal dyplomatyczny, a ja zostałem posądzony o to, że sieję nienawiść między narodami.
Zdziwiła mnie jednak inna rzecz. Okrzyk „Śmierć Ukraińcom” wraz z innymi okrzykami wzniesiono w trakcie marszu w samym centrum miasta, pod nosem kilku kamer mediów regionalnych. Żadne z nich nie opublikowało nic poza „pięknymi zdjęciami z imprezy patriotycznej”. Lokalne środowisko „patriotów”, z którego wywodzi się Bakun, wypromowały właśnie te lokalne media.
4.
Sprawa ukraińska stała się ważnym zagadnieniem kampanii. Szczególnie w mediach społecznościowych zwolennicy Wojciecha Bakuna uderzali w PiS, który określali jako partię „proukraińską”, za co miała być „partią zdrady narodowej”. Sam Bakun, który jeszcze kilka miesięcy temu mówił, iż „banderyzm w Polsce nie będzie tolerowany” (czym by ten „banderyzm” nie był), podczas kampanii był bardziej powściągliwy i nie akcentował rzeczy ukraińskich, mówiąc więcej o młodzieży i programach obywatelskich dla miasta. Jednak wizerunek „wojownika z banderowcami” zrobił sobie wcześniej, przekonani już byli przekonani.
Jarosław Kaczyński, który odwiedził miasto 27 października, żeby wesprzeć kandydata PiS, też nie mówił nic o Ukrainie i Ukraińcach. Powtórzył natomiast kilka razy, że „tylko Prawo i Sprawiedliwość może zapewnić silne państwo polskie i polskość Przemyśla”. Brzmiało to tak, jakby pod Twierdzą Przemyśl stało obce wojsko (ukraińskie? unijne? czy może muzułmańskie?).
A więc jest wojna.
„Prawdziwych” patriotów z „prawdziwszymi”.
[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Dorzuć swoją cegiełkę do walki o demokrację i państwo prawa!” tresc=” Twoja pomoc pozwoli nam dalej działać! „]
5.
W walce o „prawdziwość” PiS przegrywa. W tym sensie Przemyśl jest dobrym identyfikatorem, bo jest prawdziwym Wschodem (choć niepotrzebnie się tego wstydzi). A Wschód, bez rozpalonej do czerwoności dostojewskiej idei, nudzi się i umiera, realnie albo symbolicznie (Obłomow z literatury rosyjskiej).
Koniunkturalną „prawdę” partii rządzącej, z jej karierowiczostwem, w „Polsce B” rozpoznali już dawno. Dlatego, jak pokazał Przemyśl, PiS nawet na Podkarpaciu da się pokonać większą szczerością. I ideą.
Żałuję, że tą ideą okazał się paternoster o „banderowcach”. To nie tylko zasługa Bakuna. To też zasługa żadnej charyzmy Schetyny, powielana na wielu liderach KO w regionach. PiS, który coraz bardziej pogłębia się w koniunkturę i stanowiska, łatwo byłoby pokonać, gdyby nie wyjadająca partie opozycyjne obłomowszczyzna, czyli senny staroświecki stan bez wizji zmian, bez chęci rozumienia nowych realiów, bez nowej krwi.
W atmosferze obłomowszczyzny Polska została przekazana Kaczyńskiemu. W obłomowszczyźnie już PiS przekazuje Przemyśl narodowcom.
6.
Dla środowisk narodowych Przemyśl, obok wojewody lubelskiego, już stał się przyczółkiem dla wyprawy w Polskę. Takie zwycięstwo — i w dodatku przed Marszem Niepodległości stulecia! Nowy prezydent Przemyśla nie tylko będzie tworzył programy dla zatrzymania młodych ludzi w Przemyślu — będzie przede wszystkim wpływał na politykę krajową i międzynarodową, tę wschodnią przede wszystkim, z dostojewskim zawzięciem i misją wobec Ukraińców.
PiS sam wyhodował konkurentów w Przemyślu — zbyt mocno próbował się z nimi porozumieć, podhodować, pożerować, podzielić rolę. Poniżając miejscowych Ukraińców jako elektorat niszowy. Żeby narodowców opanować.
Wojciech Bakun chwalił się tym, że w przeciwieństwie do kontrkandydata z PiS, nie musiał zapraszać prezesów i gwiazd telewizji z Warszawy. – Ludzie tego nie chcą, ludzie oczekują gospodarza, człowieka stąd, który powie im prawdę prosto w oczy — mówił agencji PAP.
Ma rację, nie chcą Kaczyńskiego. Jego kandydat w II turze wyborów uzyskał ten sam wynik, co i w pierwszej. PiS nie wyszedł więc poza swoich twardych przekonanych. Ale pozostałe pole w regionach coraz chętniej wypełniają narodowcy.
Trzaskowski w Warszawie, Adamowicz w Gdańsku, jak i przegrany sejmik dolnośląski byli w różnych konfiguracjach do przewidzenia. Ale Przemyśl został przespany.
A więc, jest wojna?
Tekst i zdjęcie: Igor Isajew
Mam nadzieję, że to się jednak nie rozleje na cały kraj, że tak naprawdę jesteśmy mądrzejsi
Nie wiem czy to kogokolwiek podbuduje ale w Puławach mamy podobny układ. Dotychczasowy prezydent przegrał w II turze z młodym gniewnym. Nie wiem czy już mogę o nim mówić narodowiec, ale działając jako radny wypromował się na konflikcie z lokalną społecznością romów. To pachnie wojną polsko-romską.