W obronie sądów. Obrazki z blokady Sejmu i nie tylko
Nim złapię oddech i spróbuję zanalizować, co może się wydarzyć i jaka powinna być nasza – Obywateli RP – rola w kolejnych dniach, tygodniach, miesiącach protestu, skreślę kilka obrazków z ostatnich dni, które mnie poruszyły i wyciskają mi łzy z oczu, nawet teraz gdy piszę. To nie będzie jedna zwarta opowieść
Gdy zacząłem pisać, uświadomiłem sobie, że po raz kolejny dane mi jest – niezasłużenie – uczestniczyć w tym, jak tworzy się historia. I od historii zacznę.
Do dziś pamiętam, jak obudziłem się wczesnym rankiem latem 1979 roku i wyjrzałem przez okno, by sprawdzić pogodę. Ulicą Puławską w Piasecznie płynął potok ludzi. Wszyscy, tak jak ja zamierzałem, kierowali się do Warszawy na pierwsze spotkanie z Papieżem JPII. Umyłem się, ubrałem, zjadłem śniadanie, spakowałem torbę i wyjrzałem raz jeszcze. Ludzie nadal szli. Wtedy zrozumiałem, że dzieje się coś niezwykłego. Przez Piaseczno płynęła rzeka ludzi, rzeka której – o czym wtedy oczywiście nie wiedziałem – nie mógł już nikt zatrzymać.
Podobnie było w czwartek na Krakowskim Przedmieściu i pod Sejmem podczas wspólnych protestów partii i organizacji. Tak, wszystkich organizacji, bo choć o Obywatelach RP nie wspomniał prawie nikt, Wy, wszyscy noszący znaczek, który rozpoznaje już każdy w Polsce, możecie się czuć dumni z tego, że to dzięki Obywatelom RP zapłonął pożar, którego PiS już nie ugasi kłamstwami, terrorem, butą i oszczerstwami.
Moim zdaniem czują to też policjanci. Być może jestem naiwny, może chcę widzieć więcej niż jest, ale u wielu z nich w oczach pojawia się zwątpienie, wstyd i złość nie na nas demonstrujących, ale na sytuację, w jaką ich wmanewrowano.
Do symbolu urasta scena z ulicy Górnośląskiej, gdy do protestującej piętnastki młodych kobiet, wspartej przez 2-3 facetów, podszedł oddział policji. Dowódca z trzema gwiazdkami na pagonach, kazał im ustawić się w szereg i zepchnąć dziewczyny do muru. Zaczął się harmider, przepychanki, krzyk. Policjanci ruszyli, a ja stojąc lekko z boku zobaczyłem, jak z oczu dowódcy płyną łzy. Najpierw jedna, potem kolejne. A on nie wykonał nawet gestu, by je obetrzeć, ukryć.
Scenę, której nie umiałbym wymyślić nawet jakbym bardzo chciał, widziałem pod Senatem. Dotarła tam grupa głuchoniemych. Akurat przemawiał z okna Senator PO, więc ich „przewodniczka” tłumaczyła językiem migowym to, co wykrzykuje on z okna drugiego piętra. Gdy skończył, tłum zaczął skandować. Głuchoniemi dołączyli i językiem migowym skandowali hasła, które poddawały animatorki z protestu kobiet.
Wesoło było maszerować przez Warszawę spod Pałacu Prezydenckiego pod Sejm, tam usłyszałem dialog:
– Już trzy dni nie biegałem, bo protestuje i protestuję. Ale jak sobie ustawiłem Endomondo, to mi wyszło, że przeszedłem 32 kilometry. Pocieszające.
– To musisz dorzucić kalorii, bo schudniesz.
Uroczy dialog opisywałem już na FB, gdy spytałem opartych o barierkę policjantów (a dalej stało ich z 70.) kogo pilnują, bo tu nie ma żywej duszy?
– Zapomnieli o nas. Pan zadzwoni na 997, może ktoś sobie przypomni.
– Zadzwoniłem, telefon dałem na głośno. Pani jednak nie próbowała pomóc kolegom.
– Poszedłem, oni zostali, oparci o barierki, znudzeni.
Na blokadzie do siedzącym młodych ludzi podszedł policjant, tuż przed interwencją.
– Bardzo panią proszę, proszę zejść. To ostatnia szansa, by było bez konsekwencji.
Młoda, długowłosa blondynka spojrzała na policjanta i cicho wyszeptała. – Bardzo się boję, i chciałabym zejść, ale… nie zejdę.
Po blokadzie na Górnośląskiej, gdy wypuszczono pierwszą grupę młodych, podsłuchałem taki opis jednej z wypuszczonych:
– I ja się pytam policjanta, tego co mi wpieprzył mandat, i co ja mam teraz zrobić, jak się nie zgadzam? A on mi mówi: Może się pani udać do sądu. I wiecie co?
– Co?
– Oboje zaczęliśmy się śmiać.
Więcej tam jednak było łez i wściekłości, widziałem to pod barierkami na Wiejskiej, gdy waliliśmy w nie z całych sił, gdy kilku z nas skakało, by odzyskać Sejm.
Widziałem przy wyjeździe z Sejmu na Górnośląską, było tam dużo policji i dobrze, bo gdyby tłum dopadł któregoś z senatorów PiS, trzeba by się mocno natrudzić, by ich obronić.
Widziałem wściekłość na placu. Ba, sam byłem wściekły, gdy poseł Pięta, jeden z najbardziej podłych z grona PiS, przemierzał brukowany parking, a tłum skandował: Będziesz siedział, będziesz siedział.
Blisko eksplozji było kilka razy, ale zawsze kończyło się tylko wyzwiskami i gwizdem.
Widziałem też w parku na tyłach Sejmu piękną Polskę, tysiące młodych i tłum starszych, skandujących, rozmawiających, śpiewających Mazurka Dąbrowskiego.
Nie wiem, jak PiS bez tej części Polaków chce budować przyszłość?
Wojciech Fusek
fot. Katarzyna Pierzchała
Dzisiaj manifestuję w Łodzi. Dzięki za Waszą działalność!