Czy wolno pracownikowi Służby Cywilnej demonstrować?
W piątek 23 listopada 2018 roku, w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie odbyła się rozprawa, której wynik może być bardzo istotny dla około 100 tys. pracowników Służby Cywilnej w Polsce
Sławomir Nałęcz, analityk w Głównym Urzędzie Statystycznym, zaskarżył orzeczenie Wyższej Komisji Dyscyplinarnej przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, nakładające na niego karę upomnienia za naruszenie zakazu publicznego demonstrowania poglądów politycznych. Chodziło o udział w zgromadzeniu 10 kwietnia 2017 r., w dniu rocznicy katastrofy smoleńskiej. Sąd Apelacyjny w składzie sędzia Anna Michalik (przewodnicząca), sędzia Anna Kubasiak i sędzia Marzena Wasilewska go uniewinnił.
Na Sławomira Nałęcza pierwotnie została nałożona kara nagany, gdy został rozpoznany jako jeden z manifestantów wznoszących okrzyki w reportażu TVP z demonstracji. Od tego orzeczenia, z częściowym powodzeniem, odwołał się do drugiej instancji komisji dyscyplinarnej, dowodząc, że materiał był zmanipulowany i nierzetelny, jako że nie pokazywał zachowania demonstrantów sympatyzujących z PiS, na które te okrzyki były odpowiedzią, a towarzyszący mu komentarz, opisujący m.in. Sławomira Nałęcza jako „prowokatora”, nie odpowiadał prawdzie. Komisja uznała, że istotnie zgromadzenie 10 kwietnia 2017 r. miało charakter pokojowy, a jego celem była obrona podstawowych wartości, lecz okrzyki uznała za demonstrację poglądów politycznych. Sąd Apelacyjny potraktował je jako odpowiedź na prowokację, a w postępowaniu Sławomira Nałęcza nie dopatrzył się żadnego uchybienia kodeksu postępowania obowiązującego pracownika Służby Cywilnej.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Obywatel RP uniewinniony od zarzutu znieważenia funkcjonariusza publicznego
Po rozprawie Sławomir Nałęcz wyjaśniał, że zaskarżył do Sądu Apelacyjnego orzeczenie Wyższej Komisji Dyscyplinarnej przy KPRM – nakładające niezbyt dotkliwą karę upomnienia – w imię dobra publicznego. Obecnie pracownicy służby cywilnej obawiają się jakiegokolwiek zaangażowania w sprawy publiczne, zastraszeni informacjami ministerstwa, że nawet polubienie komentarza w Internecie może być uznane za naruszenie zakazu publicznego manifestowania poglądów politycznych. Ma nadzieję, że orzeczenie w jego sprawie ośmieli osoby na tego typu stanowiskach do pełnego udziału w życiu publicznym. Zapowiedział też, że rozważa pozew przeciwko TVP.
Obwinionego reprezentowała aplikantka adwokacka Beata Siemieniako z kancelarii Prawo do Prawa. Pomocy udzielał również Stanisław Zakroczymski. Na sali rozpraw obecny był syn Sławomira Nałęcza – Ignacy Nałęcz, aktywny uczestnik protestów antyfaszystowskich i prodemokratycznych. Obecnie oczekuje na rozprawę w sprawie blokowania wejścia do siedziby KRS.
Magdalena Pecul – Kudelska
[sc name=”newsletter” naglowek=” Bądź dobrze poinformowany!” tresc=” Najnowsze informacje o nas, analizy i diagnozy sytuacji w kraju trafią prosto na Twoją skrzynkę!”]
Bardzo ważny wyrok i dowód na wolne sądy. Budujące!
Mała korekta: pozew przeciwko TVP już dawno złożyłem. Sprawa toczy się od roku, ale pracownicy TVP ostatnio nie znaleźli czasu by zeznawac przed sądem, za co przynajmniej jeden z nich dostał 1000 zł grzywny 🙂
Dziękuję za sprostowanie, nie zrozumiałam z rozmowy. Powodzenia życzę!
Ciekawe jaki byłby wyrok sądu gdyby rzeczony pracownik uczestniczył w manifestacji legalnie działającej organizacji jaką jest ONR i chciałby zareagować na obrażające jego poglądy okrzyki?
Problemem nie było to, że ktoś obraża moje poglądy tylko, że atakowano nas werbalnie i fizycznie. Dzialalem w podziemiu przeciw komunie, a 10.04.2017 grupa, która odłączyła się od marszu smolenskiego krzyczała do mnie, że jestem „UBywatelem” i „czerwona holata”. Wulgaryzmów, jakie na nas leciały, nie powtórzę, ale dodam, że pluto na nas i popychano. Policja nie reagowała, a TVP to wszystko nagrywała, a potem pociela na drobne kawałki i zmontowala tylko fragment jak odkrzykujemy, że to oni są komuna. Red. Tulicki dal do tego komentarze o tym, że protestujmy przeciwko rządowi PIS i zasugerował, że jesteśmy powiązani z PO, „obrażamy modlacych się ludzi”, „zakłócamy śpiewanie Hymnu Polski”. W wyemitowanym w Wiadomościach TVP materiale, połączył nas także z nieznanymi mi osobami nagranymi o innej porze roku wykrzykujacymi wulgaryzmy pod adresem PIS i osobą oskarżona przez prokuraturę o handel kobietami. Marcin Tulicki wbrew wszelkim zasadom etyki dziennikarskiej pominal też cel naszego zarejestrowanego oficjalnie zgromadzenia („Uczczenie Ofiar katastrofy smoleńskiej”), treść transparentow („O godność ludzkiej żałoby”), hasła (Rodziny maja rację – zatrzymać ekshumacje, Konstytucja). Red. Tulicki awansował, a ja miałem sprawę dyscyplinarna i szykany w pracy. Czy widzi Pan nadal jakieś podobieństwo tej sytuacji do traktowania działaczy ONR, którzy nb.nierzadko naprawdę naruszają prawo nawiązują do symboli neofaszystowskich (wtedy sankcje prawne są uzasadnione)?
Jak rozumiem, P. Tulicki nie poniósł żadnych negatywnych konsekwencji?
A za co miał ponieść konsekwencje? Za oczernianie „gorszego sortu”? Przecież na tym od 3 lat polega „misja publiczna” TVP. W każdym razie M. Tulicki awansował – można go ostatnio zobaczyć relacjonującego z Londynu do kamery Wiadomości, jak to UK nie radzi sobie z Brexitem itp.
Rzeczony pracownik nie dożyłby przyjazdu policji, wyrok sądu mógłby mu być w tym przypadku znacznie obojętny.
Afey KNF nie uda się przykryć zastraszaniem dziennikarza TVN i robieniem mu procesów.
Ad rem: zatrudniony w budżetówce nie może protestować? Za 1500 zł (ub więcej) ma tylko przytakiwać albo nie reagować?
Odwaga rycerzy z TVP jest znacznej urody, Ciekawe jak bardzo pochorują się członkowie zarządu TVP przy procesie wszczętym przez R. Giertycha, może też będą zbyt zajęci, aby stawiać się w sądzie.