Wzajemny szacunek – warunek minimum dla międzyludzkich relacji

Całkiem często słyszymy dzisiaj w Polsce, że ta lub inna osoba nie zasługuje na szacunek. Dlatego, że popełniła przestępstwo, bądź dlatego, że zachowała się wobec kogoś niegodziwie, bądź też z innego, nawet błahego powodu

Z drugiej strony, narzekamy na to, że w zwykłych, codziennych kontaktach dotkliwie nam brakuje wzajemnego szacunku. Sądzę, że ten brak częściowo wynika z istotnego nieporozumienia, które jest związane ze słowem „szacunek”. Słowa tego można używać w dwóch odmiennych znaczeniach, i choć w jednym z nich oznacza ono coś w znacznej mierze uznaniowego, czego więc mamy prawo tej czy innej osobie odmówić, to w drugim znaczeniu przeciwnie – szacunek jest czymś, co należy się każdemu. Nieporozumienie zaś polega na pomieszaniu obu znaczeń i nieodróżnianiu tego, co komuś jesteśmy winni, od tego, czego mamy mu prawo odmówić.

Słowa „szacunek” używamy więc często w sensie wyróżniającym. Chodzi nam wtedy o szczególne poważanie, jakie stosownie jest okazywać tym, wobec których odczuwamy wdzięczność lub podziw: zasłużonym w jakiejś ważnej sprawie lub najlepszym pod jakimś względem. Ten rodzaj szacunku ma charakter czynny; okazywanie go polega na wykonywaniu określonych czynności, na zachowywaniu się wobec danej osoby w szczególny sposób i jest w znacznej mierze uznaniowe. Ale o szacunku do jakiejś osoby możemy również mówić w innym znaczeniu, mając na myśli nienaruszanie jej poczucia godności. Ten szacunek z kolei należy się w równej mierze każdemu, zarówno zasłużonym, jak skazanym za przestępstwo, i nie ma charakteru czynnego, lecz bierny. Gdy mówimy o wzajemnym szacunku, wtedy chodzi o szacunek ze względu na cudze poczucie godności, nie zaś o szacunek w znaczeniu wyróżniającym.

Poczucie godności polega między innymi na głębokim, intymnym przekonaniu, że tylko ja sam będę o sobie decydował i że nikt nie będzie mi niczego narzucał bez mojej zgody. Kiedy szanujemy kogoś ze względu na jego poczucie godności, wtedy powstrzymujemy się od zachowań, które u niego takie przekonanie naruszają.

Skrajną postacią naruszenia czyjegoś poczucia godności, i tym samym – okazywania mu braku szacunku, jest nieuzgodniony przymus fizyczny. Na szczęście to nie przemoc fizyczna jest dziś głównym przedmiotem naszej troski związanej z powszechnym brakiem wzajemnego szacunku. Dziś brak szacunku objawia się zwykle w nieuzgodnionej perswazji, czyli presji słownej.


[sc name=”newsletter” naglowek=” Jeśli troszczysz się o demokrację w Polsce bądź z nami w kontakcie” tresc=” Najnowsze informacje o nas, analizy i diagnozy sytuacji w kraju trafią prosto na Twoją skrzynkę!”]

Brak szacunku okazuje się drugiej osobie zawsze wtedy, gdy daje się jej do zrozumienia, że się czegoś od niej wymaga, podczas gdy ta osoba na takie wymaganie się wcześniej nie zgodziła ani nie chciałaby się zgodzić teraz. Swoje wymaganie wobec kogoś często wyrażamy dosłownie, zwracając się do niego za pomocą wyrażeń typu: „zrób to a to”, „nie możesz postępować tak a tak” itp. Nie ma nic złego w wypowiadaniu tego typu zdań (nakazów i zakazów) jeśli wyrażane w nich wymagania zostały wcześniej uzgodnione z osobą, do której są kierowane, albo gdy ta osoba chętnie je przyjmuje. W przeciwnym razie naruszają w jakimś stopniu poczucie godności tej osoby, a więc wyrażają brak szacunku wobec niej ze strony tego, kto je wypowiada.

Swoje wymaganie wobec kogoś możemy także wyrazić w sposób niedosłowny, nie wprost – sugerując, że obowiązuje go pewna norma, a on jej nie spełnia. Tego rodzaju sugestia często polega na użyciu określeń o negatywnym nacechowaniu emocjonalnym. Kiedy powiem o kimś, że „wygaduje brednie”, wtedy – nie mówiąc tego wprost, dam mu do zrozumienia, że nie przestrzega pewnej normy związanej ze sposobem myślenia lub ze sposobem prowadzenia dyskusji, mimo że ta norma go obowiązuje, a ja mam prawo wymagać od niego, aby jej przestrzegał. Kiedy powiem, że „jest grubasem”, dam mu do zrozumienia, że nie spełnia obowiązującej go normy związanej z kształtem ciała i że mam prawo wymagać od niego, aby ją spełniał. Kiedy wyrażę się z pogardą o jego narodowości, wtedy dam mu do zrozumienia, że mam prawo wymagać od niego, aby był innej narodowości, niż jest. Wszystkie tego rodzaju wypowiedzi w mniejszym lub większym stopniu wywierają na osobie, do której się odnoszą, nieprzyjemnie odczuwaną presję. Na ogół jest to presja nieuzgodniona z tą osobą ani przez nią niechciana, więc wypowiedzi wyrażające taką presję wyrażają zarazem brak szacunku wobec tej osoby.

Naruszenie poczucia godności jakiejś osoby czasami wynika ze zbyt natarczywego sposobu, w jaki ktoś się domaga od niej czegoś, do czego skądinąd ma prawo. Ważne jest zatem, aby uzgadniając przedmiot wymagań, nie pomijać ich czynnego aspektu, to znaczy: na czym ma polegać sama czynność domagania się tego, co stanowi przedmiot wymagań. Uzgodnienie czynnego aspektu wymagań powinno uwzględniać sposób ich komunikowania, a także to, co się stanie, jeśli wymagania nie zostaną zrealizowane. Jeśli przy uzgadnianiu przedmiotu wymagań ich czynny aspekt całkiem pominięto, to osoba, wobec której ktoś będzie wyrażał nawet uzasadnione wymagania, zinterpretuje czasem takie zachowanie jako brak szacunku.

Brak szacunku można również okazywać komuś, nie realizując jego wymagań, na które się wcześniej wyraziło zgodę. W takim wypadku wbrew jego woli i bez jego zgody uniemożliwia mu się skorzystanie z niektórych jego praw, które nabył wskutek wcześniejszych uzgodnień.


[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Jeśli raz w miesiącu wspierasz finansowo różne organizacje, pomyśl o nas następnym razem trafiając na tę stronę” tresc=” Twoja pomoc pozwoli nam dalej działać! „]

Chyba najpowszechniejszym zagrożeniem dla wzajemnego szacunku są sytuacje, w których ktoś rości sobie prawo do jakichś wymagań wobec danej osoby, mimo że ich z tą osobą w ogóle nie uzgadniał. My, Polacy, często jesteśmy skłonni zachowywać się w taki sposób, jakbyśmy sądzili, że skoro wiemy, jak lepiej wykonać czynność, którą właśnie wykonuje pewna osoba, więc tym samym mamy prawo wymagać od niej, aby tę czynność wykonała właśnie tak, jak nam się wydaje, że byłoby lepiej. Zachowujemy się więc w taki sposób, jakby każdy człowiek stale podlegał pewnemu domyślnemu uzgodnieniu, które dowolnej innej osobie pozwala wymagać od niego, aby spełniał następującą – nieistniejącą przecież! – normę racjonalności: cokolwiek robisz, powinieneś to robić najlepiej, jak to jest możliwe w obecnych okolicznościach, to znaczy przy dostępnych obecnie środkach i wiedzy. Narzucamy się wówczas innym z jakąś nieproszoną radą, nierzadko z jawną pretensją – a to o nielogiczne rozumowanie, a to o nieskuteczne działania w jakiejś sprawie, a to o niepoprawną ortografię – o szereg zachowań, co do których nie mamy prawa niczego od nich wymagać, ponieważ ich z nami nie uzgadniali. W ten sposób często okazujemy sobie nawzajem brak szacunku.

W istocie, z jakiegoś powodu jest nam nieraz bardzo trudno pogodzić się z tym, że ktoś robi coś „nie tak, jak powinien”. W takich sytuacjach najlepiej chyba zadać sobie w pierwszej kolejności pytanie, czy rzeczywiście powinien. Sam fakt bowiem, że gdy dana osoba robi coś gorzej, niżby można to zrobić, nie upoważnia nas jeszcze, aby wywrzeć na tej osobie presję.

Wzajemny szacunek, o którym tutaj była mowa, można by więc najzwięźlej zdefiniować jako powstrzymywanie się od wywierania na kimś nieuzgodnionej z nim ani niechcianej przez niego presji o charakterze perswazyjnym lub fizycznym. Albo w opisowym sformułowaniu – szanuję kogoś, gdy: po pierwsze, nie domagam się od niego ani poprzez perswazję, ani przymus fizyczny niczego ponad to, co do czego się zgodził lub zgadza, żebym to właśnie ja się tego od niego domagał; po drugie, uzgodnionego przedmiotu wymagań domagam się od niego tylko w uzgodniony sposób; oraz po trzecie, realizuję jego wymagania, na które się wcześniej zgodziłem. Zauważmy, że w takim razie niezręcznie jest mówić o okazywaniu wzajemnego szacunku, bo w gruncie rzeczy chodzi tylko o to, żeby nie okazywać jego braku. Szacunek wzajemny, inaczej niż szacunek w sensie wyróżniającym, ma charakter bierny.

Wzajemny szacunek wyznacza jakby warunek minimum dla międzyludzkich relacji. Każdy z nas może wymagać od innych jego spełnienia, ale samo jego spełnianie zapewnia relacjom międzyludzkim jakość zaledwie akceptowalną. To zaś, co czyni te relacje naprawdę wartościowymi, wykracza poza wzajemny szacunek. Są to takie postawy lub zachowania, które przynoszą innym korzyść i które przyjmujemy bądź podejmujemy, nie będąc do tego zobowiązani, mianowicie: serdeczność, zaufanie, szczególne poważanie (czyli ów szacunek wyróżniający, którego na ogół mamy prawo odmówić), dalej uczynność, szczodrość, współczucie, gotowość do niesienia pomocy, solidarność, poświęcenie itp. Jeśli te postawy nie zostały z kimś uzgodnione – a na ogół ich nie uzgadniamy – to nie można się ich w uprawniony sposób od niego domagać. Domaganie się od kogoś, aby traktował innych lepiej niż w granicach tego, cośmy z nim uzgodnili, czyli niż w granicach wzajemnego szacunku, byłoby niewłaściwe z dwóch powodów. Po pierwsze, domagając się od niego czegoś, co nie zostało z nim uzgodnione, okazywalibyśmy mu brak szacunku. A po drugie, deprecjonowalibyśmy w ten sposób dobrowolny, i właśnie przez to wartościowy, charakter działania na cudzą korzyść poza uzgodnionym zobowiązaniem.

Adam Różycki

fot. Gerd Altmann z Pixabay 

2 komentarze do “Wzajemny szacunek – warunek minimum dla międzyludzkich relacji

  • 5 maja, 2019 o 17:55
    Bezpośredni odnośnik

    Szacunek jest dobrem wręcz bezcennym. I chociaż teraz w Polsce (ale nie tylko) jest dobrem/zasobem mocno deficytowym, to jednak w pełni odnawialnym. Bardzo dziękuję Autorowi tekstu za cenny wkład w jego odnawianie.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *