Wygramy! List Pawła Kasprzaka w ostatni dzień kampanii wyborczej

Proszę o każdy głos. Każdy jest ważny i cenny na wagę przyszłości wspólnego państwa obywatelek i obywateli. Niech w Polsce zwycięży rozsądek ponad ambicje i interesy, niech się w poczuciu sprawczości każdego z nas wypełnią treścią obietnice i wartości zapisane w Konstytucji RP — tej jedynej ważnej definicji polskiego państwa, jego niepodległości i wolności każdej żyjącej tu osoby. Nie istnieje polski patriotyzm bez polskiej konstytucji i praw każdego człowieka.

Polska niepodległość, polska wolność i polska demokracja to godność każdej mniejszości i każdej pojedynczej osoby, to jej wolności i prawa. Polska nowoczesność i polski dobrobyt polegają dokładnie na tym samym. Nie ma w Polsce żadnej sprawy wystarczająco wielkiej, by wolno było poświęcić dla niej kogokolwiek, uznając jej lub jego prawa za mniej ważne. To tylko przyroda, przy jej całym pięknie, nie zna poczucia krzywdy, jej prawa bywają okrutnie obojętne na wartości. Ludzki świat wali się w gruzy, jeśli się w nim obojętnie przechodzi obok pojedynczego krzywdzonego człowieka, którego prawa i godność są deptane. Wiemy o tym zwłaszcza przeżywszy wiek XX i koszmar dwóch zbrodniczych totalitaryzmów — to najstraszliwsze znane ludzkości zło zawsze się kiedyś zaczynało i zawsze u jego początków przyzwolenie i odwrócone z lękiem spojrzenia zamiast sprzeciwu towarzyszyły czyjejś krzywdzie i okrutnemu rechotowi tłumów owładniętych żądzą odwetu. Tę samą żądzę, znaną z najczarniejszych kart historii, obudzono dzisiaj w Polakach.

Wszystkie polskie sprawy, cały ustrój państwa i wszystkie zapisane w nim prawa muszą wynikać z poszanowania ludzi, muszą służyć każdemu z nas. Po to mamy wspólne państwo. I tylko wtedy ono jest wspólne, kiedy strzeże praw każdego i każdej z nas. Ktokolwiek przeczy prawom choćby pojedynczego człowieka — czy jest to władza, instytucja, stronnictwo polityczne — ten zdradza podstawowe wspólne wartości, a obowiązkiem obywateli jest wtedy odmówić udziału. Nie istnieje wśród ludzi żadna większa sprawa. I to ona jest stawką w tych wyborach, kiedy świat wokół nas brunatnieje.

Niech się wybory staną prawdziwym świętem polskiej demokracji i niech się w nich zrealizuje ta największa wartość demokratów, jaką jest wolność jednostki i jej sprawstwo w historii. Historię właśnie piszemy. Wiedząc o tym lub nie wiedząc, pisze ją każdy i każda z nas.

Polki i Polacy za granicą!

Kandyduję również dla Was. Z jedynego okręgu, w którym macie wybór. Wiem, czym jest emigracja, konieczność życia poza bliskim kręgiem ludzi, kulturą dobrze znaną i intymnie przeżywaną, choćby wspólnotą języka.

Większość z Was coś z Polski wygnało, coś z Was tu dusiło na tyle nieznośnie, że wybraliście trudne nierzadko życie gdzie indziej. Prawo do tego jest wielką zdobyczą, ale ona ma swoją dobrze Wam znaną cenę. Bardzo chcę, byście mogli głosować w zgodzie z własną tożsamością. Głosujecie, broniąc dzisiaj ważnych polskich spraw. Nie godzę się na to, byście głosowali wbrew sobie, poświęcając własne przekonania w imię sprawy, o której mówią Wam, że jest ważniejsza. Byście musieli akceptować nierzadko to samo zło, które Was z Polski wygnało. Kandyduję po to, by dać Wam wybór. To była dla mnie niezwykle trudna decyzja. Proszę Was o odwagę głosu w imię wartości, a nie strategii wykalkulowanych przez innych. Tylko wtedy Polska dorośnie do świata, który wybraliście dla siebie. Wasza tożsamość obywateli Polski i świata jest dla nas bezcenna.

Wyborcy demokracji!

Wolność wyboru to ważna rzecz. W realnym świecie nie ma wyboru idealnego, o czym słyszymy tak często i od tak dawna, że zapominamy o granicach, a pragmatyzm myli się nam ze zgodą na zło. W walce o demokrację, którą musimy dzisiaj w Polsce toczyć na nowo, sam twardo staję po jednej ze stron. To jak najbardziej jest moja wojna, przy całej mojej niezgodzie na wojenną frazeologię i walkę między współobywatelami. Z pełnym przekonaniem oświadczam dzisiaj stanowczo, że nie ma w walce o demokrację rzeczy ważniejszych niż właśnie demokracja i wszystkie jej fundamentalne wartości z prawami człowieka na czele. Tu się nie da kluczyć i handlować wartościami w imię wyborczych strategii i doraźnych politycznych kompromisów.

To nie jest wyłącznie idealizm i to nie jest naiwność. Cztery lata temu Polacy nie odwrócili się od demokracji. Stracili w nią wiarę. Coś to sprawiło. Wyprzedaż wartości, kluczenie, nieakceptowalne etycznie kompromisy pogłębiają kryzys demokracji. To dlatego od czterech lat przegrywamy wszystkie kolejne wybory w starciu z najbardziej szpetną postacią politycznej ksenofobii i zacofania. Stawiać dzisiaj na te same polityczne strategie, zwłaszcza wtedy, kiedy one przeczą podstawowym wartościom, to stawiać na strategie przegrane i ostatnie cztery lata bolesnych doświadczeń przekonują o tym dowodnie.

Dlatego proszę Was o odwagę wolnego wyboru wartości. Jeśli czymś da się wygrać polską demokrację i odsunąć to największe od lat zagrażające nam zło, to właśnie tym. Kandyduję z czystym sumieniem i w pełnym przekonaniu, że tak trzeba i nie da się inaczej. Tylko tak da się wygrać.

Nie wiem, jaki będzie wynik tego wyborczego starcia w Polsce. Niezależnie od niego z zagrożeniami demokracji trzeba się będzie niestety wciąż zmagać. Niezgoda na zło i aktywny sprzeciw wobec niego nadal pozostanie nakazem. Kandyduję, prosząc o Wasze głosy, ze spokojem patrząc w oczy każdemu z Was, bo własną postawę potwierdzałem każdego dnia z ostatnich czterech trudnych lat. Tych kwalifikacji nie ma nikt inny spośród tych, między którymi przyjdzie Wam wybierać. Tyle wiem na pewno.

Obywatelki i Obywatele!

Nie wybieram kariery polityka. Idę do Senatu jako przedstawiciel obywatelskiego ruchu. Idę zrobić swoje. Senat jest wyższą izbą parlamentu. Powołaną po to, by w nim strzec konstytucyjnych wartości, poszanowania każdego głosu, każdej mniejszości i uczciwości politycznego sporu — ponad partyjną grą, dla której naturalnym miejscem jest Sejm. Senat ma być sędzią w sejmowej grze partii. To szansa na rzeczywisty trójpodział władzy, który nigdy nie działał w Polsce, a w którym władzę wykonawczą kontrolują reprezentanci obywateli. Odrzucaną wciąż przez polityków i odrzuconą również tym razem ideę obywatelskiego Senatu po prostu realizuję. Tu i teraz — robiąc zamiast gadać i biorąc sobie obywatelskie prawa zamiast o nie prosić mniej lub bardziej łaskawych władców.

Mój program jest obywatelskim spojrzeniem na politykę. To perspektywa odmienna od partyjnej. Chcę wiarygodnej demokracji, której wszystkie instytucje rzeczywiście należą do obywateli. Nie obiecuję programów socjalnych, nie składam obietnic np. naprawy systemu ochrony zdrowia, ani żadnych innych. Umiem natomiast działać na rzecz konstytucyjnie gwarantowanych praw obywatelskich — a prawo do ochrony zdrowia jest jednym spośród wielu z tych praw — tworząc skuteczny nacisk na rządzących. Choćby postulat kontroli konstytucyjności pozostawionej każdemu sądowi w Polsce oznacza, że każdy może skutecznie skarżyć państwo za łamanie własnych praw wywiedzionych wprost z konstytucji — w ochronie zdrowia, w szkolnictwie, w każdej instytucji państwa i wszędzie, gdzie te prawa mogą być i są łamane częściej niż się nam na ogół wydaje. Potrafię nie tylko się tego domagać — dowiodłem, że potrafię to realizować również jako zwykły obywatel i wtedy, kiedy jestem w mniejszości.

Politycy mają w Polsce zbyt wiele władzy. Skrajnym przykładem jest tzw. „kompromis aborcyjny”. To nie tylko najbardziej restrykcyjne i najokrutniejsze prawo w Europie, nie tylko realne jest cierpienie dotykające połowy polskiej populacji, a nie żaden „problem światopoglądowy” dręczący sumienia tej drugiej, męskiej połowy. Samo określenie „kompromis” jest skandalem. Nie uczestniczyła w tym rzekomym kompromisie żadna z polskich kobiet — nikogo nie pytano tu o zdanie. Zamiast tego w czyimś zamkniętym gabinecie ów kompromis zawarło między sobą kilku mężczyzn, z których prawdopodobnie połowa nosiła sutanny biskupów. W tej sprawie i w wielu innych zasadniczych kwestiach społecznych i ustrojowych głos powinien należeć do obywateli. Każda zaś regulacja prawna dotycząca tej i innych sfer ochrony praw człowieka powinna mieć status szczególny — nie wolno jej zmieniać zwykłą sejmową większością głosów. Nie może być w Polsce tak, by o tak podstawowych obywatelskich prawach decydowała chwilowa polityczna większość lub wręcz kaprys biskupów. Te same zasady powinny dotyczyć szeregu innych spraw — od podstawowych rozwiązań instytucjonalnego ustroju po kształt i zakres pomocy społecznej.

Państwo i jego prawo oraz wszystkie normy społeczne określające ustrój polskiej demokracji powinny być w ten sposób przedmiotem świadomie zawartej umowy społecznej. Chodzi o umowę między obywatelami, w której m.in. bogatsi wspierają uboższych, a wszyscy razem zobowiązują się respektować wzajem swoje wolności — oraz o pakt wyznaczający bariery przeciw nadużyciom władzy, a obywatelom dający instrumenty obrony. W każdym kraju ministrem np. oświaty może zostać ktoś szalony, kto nadużyje władzy wobec naszych dzieci. Dobry ustrój państwa nie na tym polega, że wyklucza taką możliwość, bo wykluczyć jej się nie da. Dobry ustrój daje każdemu obywatelowi możliwość obrony własnych praw również w takiej sytuacji. Za takim ustrojem się opowiadam i potrafię efektywnie budować go w każdych warunkach — również w mniejszości.

Wyborcy PiS!

Na Wasz głos oczywiście nie liczę. Jesteśmy przeciwnikami w tej wojnie, w której narasta nienawiść i niegodna człowieka żądza odwetu. Liczę na to, że powstrzymamy nienawiść i tę wojnę po prostu skończymy. To nie jest naiwność — z doświadczenia ostatnich lat wiem, że da się to zrobić.

Chcę powiedzieć, że nie jestem Waszym wrogiem. Przeciwnie — wolność, o którą walczę, jest również dla Was. I jest to dla mnie bardzo ważne. Mam świadomość, że każde z praw, o które walczę dla siebie, należy się również Wam. Dlatego zawsze starałem się wyznaczać sobie granice i ich przestrzegać. Macie mnie za „lewaka” i rzeczywiście w wielu sprawach dzieli nas istotny konflikt wartości. Opowiadam się za radykalnie świeckim państwem, jestem za pełnym dostępem do aborcji, za pełnym równouprawnieniem osób LGBT+, włącznie z prawem do adopcji, jestem za pełną legalizacją co najmniej marihuany — jest się więc ze mną o co kłócić. Prawdopodobnie wiele mamy równocześnie przekonań i wartości wspólnych. Podobnie odpowiadaliśmy np. na pytania o to, co wolno robić politykom, a co jest niedopuszczalne i prawo o partiach politycznych moglibyśmy bez trudu pisać wspólnie. O pełnym trójpodziale władzy, w którym obywatele patrzą na ręce rządzącym, moglibyśmy rozmawiać również w zgodzie osiągalnej łatwo pomimo wszystkich różnic.

Przede wszystkim jednak to nie moje osobiste poglądy i najostrzejsze nawet różnice między nami są tu ważne. Nie powinny być powodem wojny między nami. Znam sposób, by tę wojnę zakończyć. Wystarczy wyliczyć listę polskich problemów nierozwiązanych i po prostu je rozwiązać. W rzetelnej debacie między nami, zamiast w kłótni i targach zwalczających się wzajem polityków. Polskę może zbawić prawdziwa demokracja, a nie żadne narodowe wzmożenie. Patriotami jesteśmy wszyscy. Polscy Żydzi też. Polscy Ukraińcy. I polscy geje.

By polską wojnę skończyć, zanim się w niej zaczniemy krzywdzić naprawdę, trzeba wypowiedzieć posłuszeństwo wodzącym nas za nosy interesownym politykom — bo to im, nie nam, ten konflikt się opłaca. Dzisiaj kandyduję w wyborach, wbrew politycznym przywódcom obozu, do którego należę. Nie istnieje żadna „totalna opozycja” — jest w Polsce opozycja demokratyczna i to do niej należę. Nie będzie wojny między nami, jeśli po prostu tę wojnę porzucimy wraz z fałszywymi hasłami wojennej polityki, jeśli naprawdę uczynimy państwo naszą własnością i sprawimy, że wszystkie jego instytucje będą służyły rozwiązywaniu polskich problemów i konfliktów zamiast ich tworzeniu. To oczywiście wciąż marzenie, ale trzeba je koniecznie uczynić realnym zanim będzie za późno. To prostsze niż się nam wydaje — zamiast wierności sztandarom wystarczy wierność wartościom, które na nich wypisano i których znaczenie zagubiło się w wojennej wrzawie.

Cezary Paweł Kasprzak,

ostatni dzień kampanii wyborczej, 11 października 2019 roku

Zdj.: Spacerowiczka (Marta Bogdanowicz)

6 komentarzy do “Wygramy! List Pawła Kasprzaka w ostatni dzień kampanii wyborczej

  • 11 października, 2019 o 14:05
    Bezpośredni odnośnik

    Panie Pawle , a co jak przegramy ? Jestem w kontroli społecznej przy wyborach .Wierzę w wygraną . Ale jeśli , to co dalej .Czy zostaje tylko…ulica .

    Odpowiedz
    • 11 października, 2019 o 22:19
      Bezpośredni odnośnik

      To będzie wina faszystów. Jak wszystko według Pani. Faszyzm ogarnie wtedy Polskę i brunatna fala, wspierana przez Kościół Katolicki, będzie dyktować ludziom jak żyć. Wolności słowa nie będzie. Demokracji nie będzie. Internetu nie będzie. Nastanie ciemność i upadek kultury.

      Odpowiedz
    • 12 października, 2019 o 15:39
      Bezpośredni odnośnik

      Sugeruje Pani protest przeciw legalnie wybranej władzy czy też próbę jej obalenia

      Odpowiedz
      • 12 października, 2019 o 19:40
        Bezpośredni odnośnik

        W sensie demokratycznym i moralnym żadna władza nie była legalna. W sensie formalnym może tak, tak jak władza nazistowska w Generalnej Guberni czy w PRL władza komunistyczna.

        Każda władza w III RP zasługiwała i zasługuje tylko na splunięcie i obalenie. Tak jak ta nazistowska i bolszewicka.

        Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *