To nie było głosowanie, takie jak w sprawie prawa wodnego

Mam Was dość. W ostatnich wyborach parlamentarnych, które niby miały być najważniejsze, uznaliście, że d’Hondt umarł i nie żyje. Na stole leżała propozycja, jak te wybory wygrać. Jak dodać „elektoraty”. Olaliście. Bo partia ważniejsza niż patria

48% do 43% taki był wynik. Obywatelki i obywatele poszli. Zagłosowali. I nie tylko. Pomagali, jak mogli.

Spieprzyliście to, panie i panowie politycy. Była propozycja jednej listy. Olaliście. Bo interesik (mały) partyjny zwyciężył. I energia tysięcy ludzi poszła się zwyczajnie jebać. Wszyscy ogłosiliście zwycięstwo. Nie mam bladego pojęcia, na czym ono niby polega.

Każdy, kto złe słowo powie o „demokratycznej opozycji”, ten wróg. Ja też. Wiem to.

Przegraliście najważniejsze wybory od 1989 roku. Trudno, suweren wybaczył i cieszy się, że ma „dzielną reprezentację”. Dzisiaj przerżnęliście sprawę dla nas ważną. Bo nie chciało się wstać, bo psa trzeba było wyprowadzić? Bo przecież „to i tak nic nie zmieni”?

Mam dość. Przed nami wybory prezydenta RP.

Żądam:

  1. jednego kandydata opozycji wybranego w prawyborach (i nie obchodzi mnie, jak to zrobicie. To ja Wam płacę za myślenie).
  2. programu prezydenckiego na miarę wyzwań, jakie stoją przed nami w 21 wieku (nie wiecie, jak go wymyślić – bierzcie nasz, bez opłat franczyzowych, licence free – dla Ojczyzny).

Czy to takie wielkie żądania po czterech latach szargania przez policję i po sądach? W imię patrii, nie partii.

Wojciech Kinasiewicz

fot. Wikipedia

[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Buduj z nami patriotyzm obywatelski” tresc=” Twoja pomoc pozwoli nam dalej działać! „]

8 komentarzy do “To nie było głosowanie, takie jak w sprawie prawa wodnego

  • 20 grudnia, 2019 o 10:25
    Bezpośredni odnośnik

    Zgadzam się w 100%. Też mam dość: chodzenia na protesty, jeżdżenia a to do Warszawy, a to do Gdańska, a to jeszcze gdzieś. Z taką „opozycją” można się zachodzić i zajeździć”, a do nich nie dociera.
    Przy okazji: wielki szacunek dla Obywateli RP za wszystko CO i JAK robicie.

    Odpowiedz
  • 20 grudnia, 2019 o 11:02
    Bezpośredni odnośnik

    Biedny człowieku, na co liczysz? Prywata zawsze jest najważniejsza dla ludzi, których nas nazywa się politykami. Jednak polityk, to ktoś, kto działa dla dobra ogółu stosując…politykę, czyli różnymi sposobami, jak np przekonywaniem, odwoływaniem się do sumienia, do wspólnych wartości i ideałów stara się skupić jak największą liczbę ludzi aby wspólnie osiągnąć cel, czyli wygrać wybory. Na początku wszystko wskazywało na to, że wszystkie partie, niezależnie od ich opcji, pójdą do wyborów razem, wystawiając wspólnych kandydatów i wspólny program. PiS zdał sobie sprawę, że nie wygra z połączoną opozycją więc zwrócił się o pomoc do…Kościoła, który uruchomił swoich ludzi, zaprzysiężonych przez Opus Dei, we wszystkich partiach, także w tych nazywanych lewicą. Rozpoczęli oni krecią robotę pomawiając twórców tej pierwotnej, międzypartyjnej koalicji o spisek mający na celu zagarnięcie wszystkich, wynikających z posiadania władzy, korzyści dla siebie i nakłonili co bardziej zapiekłych antylewicowców aby odmówili wspólnego działania z lewicą, a wśród lewicy rozpoczęli typowo rozbijacką, pozbawioną politycznej finezji ofensywę przeciw Kościołowi. I tak właśnie unicestwili szansę na wspólny front zwolenników demokratycznego ustroju państwa polskiego. Nastąpił chaos, jedni występowali z koalicji, drudzy przystępowali ale jak tylko dwie partie doszły do porozumienia to trzecia rozbijała wszystko. Niemal do ostatniej chwili trwała taka szarpanina i chociaż w końcu udało się utworzyć dwie koalicje, obywatelską i lewicową, to żadna z nich nie miała już czasu na opracowanie takiego programu, który stanowiłby sensowną kontrę dla obiecanek PiS. Wbrew opracowanemu przez Kongres Obywatelski programowi reform, Koalicja Obywatelska zdecydowanie odrzuciła wszelką problematykę socjalną, przez z co z miejsca przestała być konkurencyjna wobec PiS-u. PiS obiecywał Polakom złote góry, a nawet podstępnie realizował te obietnice jeszcze przed wyborami aby móc z nich zrezygnować w niedługim czasie po wyborach. Tymczasem Koalicja Obywatelska w obawie przed utratą głosów nielicznej aspołecznej ultraprawicy, która i tak bardziej skłaniała się ku związanemu z faszystami PiS-owi, obiecywała demokrację, poprawę stosunków z Unią Europejską, deklarowała poparcie dla pozycji i interesów Kościoła, ani słowem nie wspominając o przywróceniu opiekuńczej roli państwa wobec obywateli, będącej podstawową cechą wszystkich cywilizowanych krajów członkowskich UE. Nic sensownego w sprawie zasiłków rodzinnych na dzieci, w sprawie emerytur i rent, zupełnie jakby żyjący na skraju minimum biologicznego Polacy, stanowiący naprawdę znaczny procent społeczeństwa, nie istnieli. Jak znaczny procent stanowią w Polsce biedacy? Łatwo policzyć głosy oddane na PiS, bo to oni stanowią największą liczbę wyborców PiS-u. Jest ich więc tak wielu, że każda rozsądna partia czy koalicja pragnąca przejąć władzę powinna uwzględnić ich problemy w swoim programie a nawet umieścić je na pierwszym miejscu. To byłby czysty element polityki. Tymczasem Koalicja miała prawdopodobnie dwa programy. Jeden publiczny, ogólnikowy, a nawet momentami obraźliwy dla części społeczeństwa, bo zarzucający wyborcom brak patriotyzmu i rozsądku, a drugi niejawny, dotyczący podziału korzyści pomiędzy poszczególnymi partiami i partyjnymi osobistościami. Tak się nie wygrywa żadnych wyborów. PiS tym różni się od opozycji, że jego członkowie pragną się wzbogacić za wszelką cenę, legalnie lub nielegalnie, zaś ludzie z partii opozycyjnych także chcą się wzbogacić ale w ramach legalnych korzyści jakie daje posiadanie władzy, stąd ta zaciekła walka o dostęp do korzyści. Niestety ani jedni ani drudzy nie są zainteresowani losem współobywateli i dobrem państwa. Mamy jeszcze lewicę, która z kolei skupia całą uwagę na socjalnym bezpieczeństwie obywateli, nie wiadomo jednak jaki jest jej stosunek do polityki naszego państwa, gdyż jej negatywny stosunek do Kościoła mógłby sprowokować Kościół do rozpętania wojny domowej. Z tego powodu znaczna część wyborców boi się lewicy. Prawdopodobnie ludzie lewicy także są zainteresowani korzyściami wynikającymi z dostępu do władzy. Nie ma w Polsce ludzi, którzy zajmowaliby się polityką pro publico bono, co niestety źle świadczy o Polakach jako zapatrzonych wyłącznie w swój interes egoistów. Tą naszą cechę narodową dążenia do prywaty, znaną jeszcze z XVII i XVIII wieku, zawsze wykorzystywały obce siły. Wykorzystali ją zaborcy, okupanci, Sowieci a obecnie wykorzystuje ją nasz kolejny hegemon, Kościół. Henryk Sienkiewicz, noblista, umieścił swoją opinię o rodakach w monologu Bogusława Radziwiłła w Potopie i niestety wciąż jest ona aktualna. Więc nie ma na co liczyć. Nie potrafimy wspólnie działać dla dobra kraju i współobywateli o ile nam się to nie opłaci.

    Odpowiedz
  • 21 grudnia, 2019 o 09:10
    Bezpośredni odnośnik

    Całkowicie zgadzam się z WK i w dużej części z Krystyną. Na prawdę mam dość, czy nie ma za kogo się poświęcać… ja przecież mogę stąd wyjechać, a na groby moich Rodziców, B. AK Zośka przylatywać klasą business Lufthansy!!!
    Oczywiście; słowa uznania dla Posłów Opozycji, którzy dzielnie trwali na ostatnim już szańcu wczoraj w nocy. Niestety, too little, too late.
    Ostateczny rozpad Polski zaczął się gdzieś w czasach odwrotu spod Wiednia, gdy rzuciły się na siebie koterie zanarchizowago państwa-nie państwa. Niemożność tworzenia Polski Instytucjonalnej, takiej z państwowymi sądami, jawnym systemem podatkowym, służbami… jakby nie było w wielu krajach prowadzący do republiki oświeceniowej w niecałe 150 lat, dla Polaków to był i pozostaje ich warcholski standard.
    Wykorzystała to kiedyś pewna Niemka ze Szczecina i potem wielu innych, gdy przyszedł ich czas.
    Dlaczego do tego wracam? Ano dlatego, że o ile Konstytucja 3 Maja była dramatyczną próbą odwrócenia karty dziejów, o tyle znowu interes koteryjny, zwany dla niepoznaki partyjnym, przeważył i znowu druzgotane są instytucje dobra wspólnego w Polsce.
    Wpisali się nasi parlamentarzyści w recydywę cynizmu i głupoty.

    Odpowiedz
  • 29 grudnia, 2019 o 03:28
    Bezpośredni odnośnik

    Hłe, hłe, hłe, hłe.

    Jak już bym miał głosować jako obywatel pańszczyźniany, to musiałbym głosować na nierząd PiS-u, a nie na „opozycję”.

    Już lepszy jaśnie pan i przewodnia rola partii z jajami, niż bez jaj.

    Ale bez obaw. Na ten popisowy syf nigdy nie będę głosował. Niech sobie kibolstwo POPiS-u samo głosuje ten swój kibolski chlew.

    Odpowiedz
        • 3 stycznia, 2020 o 11:56
          Bezpośredni odnośnik

          Co to za różnica, czy naród pod niewolą trzymają jakieś szkopskie, ruskie czy polskie sukinsyny. Chłopom pańszczyźnianym było to obojętne. Nie ma powodu, żeby obywatele pańszczyźniani mieli to traktować inaczej.

          Suwerenność państwa jest bez suwerenności narodu lub społeczeństwa gówno warta. Takie państwo nie ma żadnej wartości.

          Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *