Straż przeciwko obywatelom (i Obywatelom RP)

Swego czasu rządząca ekipa w odpowiedzi na opór obywateli (w tym Obywateli RP) przeforsowała restrykcyjne przepisy o zgromadzeniach. Teraz chce dać Straży Marszałkowskiej uprawnienia służby specjalnej. Z prawem do inwigilacji i używania broni włącznie – pisze Krzysztof Burnetko
 
W sejmie ruszyły prace nad ustawą o Straży Marszałkowskiej. Referujący projekt poseł rządzącego PiS Arkadiusz Czartoryski uzasadnienie inicjatywy rozpoczął od przytoczenia niedawnej historii wdarcia się na dziedziniec parlamentu Wielkiej Brytanii uzbrojonego terrorysty. Zaraz potem przypomniał, że w Niemczech przewodniczący Bundestagu wykonuje tam władzę gospodarza, czyli „prawo domu”. Opowiedział też, jak to swego czasu niektórzy posłowie opuszczający nocą sejm byli na ul. Wiejskiej „atakowani” przez – jak to ujął – „zbirów” (w rzeczywistości byli to obywatele protestujący przeciwko przyjmowaniu w nadzwyczajnym trybie niekonstytucyjnych ustaw).
Sekwencja i zestawienie – zwłaszcza terrorystów z przeciwnikami PiS –
są oczywiście nieprzypadkowe.

Oto bowiem, po takim przygotowaniu przedpola, poseł Czartoryski przedstawił plan przekształcenia Straży Marszałkowskiej w de facto służbę specjalną pod dowództwem marszałka Sejmu z PiS.

Przykładowo tylko:
– strażnicy z pracowników cywilnych staliby się mianowanymi funkcjonariuszami na wzór innych służb (oznaczałoby to m.in. objęcie ich szczególną ochroną – a więc łatwiejsze możliwości stawiania zarzutów za, na przykład, rzekome znieważenie strażnika),
– Straż miałaby chronić posłów i senatorów także poza terenem Sejmu i Senatu
– mogłaby korzystać z informacji o osobach i zagrożeniach posiadanych przez inne służby specjalne: policję, Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencję Wywiadu, Straż Graniczną, Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, Służbę Wywiadu Wojskowego oraz Żandarmerię Wojskową. A nadto gromadzić i przetwarzać te dane bez wiedzy czy zgody (poseł wyjaśnił wprost, że chodzi m.in. o sprawdzanie osób, które chciałyby wejść na teren parlamentu na zaproszenie samych parlamentarzystów);
– funkcjonariusze Straży mieliby prawo legitymowania, dokonywania kontroli osobistej i przeglądania zawartości bagaży;
– mogliby także wydawać polecenia osobom, których zachowanie „może stworzyć zagrożenie” (w praktyce wedle własnej oceny) dla bezpieczeństwa osób i obiektów podlegających ochronie Straży oraz zatrzymywania „naruszających porządek publiczny” (znowu: zdaniem strażnika);
– funkcjonariusze mogliby również używać siły fizycznej „w postaci technik: transportowych, obrony, ataku, obezwładnienia”, kajdanek, pasa obezwładniającego, siatki obezwładniającej, pałki, ręcznych miotaczy substancji obezwładniających, paralizatorów elektrycznych – a także broni palnej!;
– Straż mogłaby pozyskiwać osobowe źródła informacji, a nawet rozmaitych grup paramilitarnych – do tego m.in. sprowadza się przepis dający jej możliwość korzystania „z pomocy osób niebędących funkcjonariuszami” (których dane byłyby, co znamienne, tajne, a pomoc – opłacana).

Podobnych smaczków – mocno wszelako niebezpiecznych – jest w projekcie dużo więcej. Równie wiele jest też absurdów w rodzaju wykazu stopni służbowych strażników czy detali umundurowania z szablami włącznie. Operacja zakłada też znaczące powiększenie formacji.

 

Dostęp do Sejmu — „tych klientów nie obsługujemy”

 

*
O co w rzeczywistości idzie gra? Po pierwsze, o demonstrację siły (i buty). Wbrew wszystkim i wszystkiemu.

Konserwator zabytków nie zgodził się niedawno na ogrodzenie terenu otaczającego gmach parlamentu RP wysokim na trzy metry płotem? Sądy odrzuciły żądania marszałka Sejmu, by ukarać obywateli z ruchu Obywateli RP, którzy swego czasu pokojowo protestowali na tym właśnie terenie przeciwko ograniczaniu przez niego prawa do obserwowania obrad? Ale co tam! PiS i to obejdzie boczną furtką, bo przepcha nowe bariery odgradzające władzę od suwerena.

Bo to właśnie jest najważniejsze: nowa formuła Straży Marszałkowskiej prowadzić będzie do dalszego ograniczania dostępu obywateli do parlamentu. Bo znowu: nic to, że na Wiejskiej już stoją barierki, a lista obywateli mających zakazy wstępu się wydłuża.
Tym samym zmniejszy się możliwości kontroli pracy parlamentarzystów (o zamachu na wolność zgromadzeń i słowa nie wspominając). Oznacza to również pomniejszenie roli parlamentarzystów opozycji – bez obywatelskiego wsparcia ich ewentualne protesty w jakiejkolwiek sprawie niewiele znaczą. Nie mówiąc o tym, że umocowana Straż może i ich w – zdaniem większości – jakiejś sytuacji kryzysowej zwyczajnie wynieść z parlamentu.

Wszystko pod pretekstem bezpieczeństwa wybrańców narodu.

Krzysztof Burnetko

fot. Straż Marszałkowska podczas uroczystości nadania sztandaru przez marszałka Sejmu, marzec 2014, Grzegorz Gołębiowski/Wikimedia
 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *