Relacja z płonącego domu – 13 lipca w Warszawie

Kolejny dzień protestów, na ulicy próbujemy zmobilizować ludzi, przekonać ich, że właśnie zapinają im kaganiec i wiążą ręce z tyłu. Próbujemy koordynować działania z politykami opozycji. Powoli to idzie, zbyt powoli. A pisowski walec pędzi nie oglądając się już nawet na pozory
 
Na piątek 13. partia władzy zorganizowała na tyłach Zamku Królewskiego parodię święta demokracji, czyli Zgromadzenie Narodowe. Równocześnie ci sami ludzie przepychają przez Sejm (nie wiem czemu jeszcze nie zaczęli rządzić dekretami) kolejną nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, która pozwoli im przyśpieszyć likwidację nawet pozorów niezawisłości trzeciej władzy.
 
PRZECZYTAJ TAKŻE: Patriotyzm Tutsi i Hutu – wspólny język, czy obcy? Kilka uwag dla spin doktorów demokracji
 
Sytuacja wygląda tak – organizacje sędziowskie, adwokackie, rady wydziałów prawnych wielu uniwersytetów, byli sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, Rzecznik Praw Obywatelskich, autorytety prawnicze, publicyści, wszyscy protestują, piszą listy, przekonują. Komisja Europejska daje miesiąc na naprawę uchybień w oprotestowywanej ustawie. A w tym czasie władze PiS chcą w przyszłym tygodniu uruchomić kolejną nowelizację, która ma być przyjęta w trybie natychmiastowym i która znosi wymóg weryfikowania kwalifikacji sędziów do SN, znosi prawo odwoływania się od rozstrzygnięć rady, znosi wymóg kworum na zgromadzeniach sędziów. Praktycznie likwiduje samorząd sędziowski.
 

 
Jednym słowem Sąd Najwyższy, który jest ostatnią instancją odwoławczą od wyroków, który kształtuje orzecznictwo, który decyduje o ważności wyborów parlamentarnych, stanie się instytucją w pełni kształtowaną przez mających za nic demokrację polityków PiS. Mających za nic faktycznie, bo formalnie i na poziomie deklaracji PiS pełen jest frazesów o umiłowaniu wolności.

Do perfekcji opanowali oni model: Najpierw zniszczyć, zburzyć gmach, potem zbudować fasadę bez fundamentów i dachu. A wtedy, gdy jest problem mówić do opozycji: idźcie się tam schronić. Tak właśnie argumentują spory o konstytucję. Przez dwa pierwsze lata milczeli na temat Trybunału Konstytucyjnego, dziś – gdy już go obsadzili swoimi, sprawdzili czy mają pełną kontrolę, śmią mówić: – Jest spór, odwołajmy się do TK. Wejście w tę narrację oznacza niekończący się spór o to, kim jest i co sobą reprezentuje pani Julia Przyłębska. To ślepa uliczka.

Dlatego, niestety, pomału zaczynamy budować swój alternatywny świat, na poły na razie podziemnego państwa. Plus jest taki, że rozmawiamy. Minus, że są to na razie eventy, które dla przyglądającego się społeczeństwa jawią się jako ułomne, skromne.
 
PRZECZYTAJ TAKŻE: Bezradny Polak wypatruje lidera
 
Tak też było 13 lipca pod kościołem świętej Anny. Pierwsza zaczęła posłanka Joanna Shering-Wielgus. Jako niezależna, niezależnie od planów innych, zorganizowała swój happening demokratyczny. Jako, że jest jedną z najbardziej zaangażowanych i aktywnych posłanek opozycji, że jest otwarta, jak nikt, na współpracę z ruchami ulicznymi, nie było chętnych, by zwrócić jej uwagę, że rozbija plan dnia. No i ruszyło.
 

Joanna Scheuring-Wielgus na Obywatelskim Zgromadzeniu Narodowym
fot. JohnBobc & Sophie Art

 

 
Zjednoczona opozycja pozaparlamentarna zwołała wiec na godz. 12. Nie wchodząc w szczegóły udało się zaprosić do wspólnego demonstrowania, nie tylko ruchy, ale i partie polityczne, od prawicowego PO do partii Razem. Kolejka do przemówień wzrosła, a tymczasem o godz. 12 wzrosła też temperatura spotkań ze znanymi, które zorganizowała Wielgus. Trzeba było opóźnić główną imprezę, pod sceną negocjowano, kto ma przemawiać i kiedy. Czyli pełna demokracja – u nas zawsze bliska bałaganowi.
 
Obywatelskie Zgromadzenie Narodowe, Warszawa, 13 lipca 2018
fot. Renata Zawadzka-Ben Dor

Dopiero deszcz rozwiązał problem. Paweł Kasprzak zarządził marsz pod Sejm. Z 500-700 osób zgromadzonych na Placu zamkowym, 200 zdecydowało się na przemarsz w spontanicznej demonstracji.

Przed Sejmem zakończono manifestację kilkoma jeszcze przemówieniami, w tym jednym fundamentalnie ważnym przedstawicieli ruchów oświatowych. Tę zwartą i świetną przemowę można by sprowadzić do jednego zdania: – Gdybyśmy 25 lat temu postawili na oświatę, dziś nie mielibyśmy takich kłopotów z populizmem. Niemożliwe jest sprawdzić, czy to prawda, ale bezsprzecznie oświata po odzyskaniu wolności będzie jednym z tych zadań, które muszą stać się głównym polem działania.
 


 
Prawdą natomiast jest to, co napisaliśmy w apelu organizacji opozycyjnych do polityków i obywateli, że: „Dziś obraz zniszczeń polskiej demokracji widoczny jest na ulicy Wiejskiej, gdzie opustoszałych sejmowych budynków strzegą policyjne kordony i bezprecedensowy zakaz wstępu dla obywateli”.

W przyszłości zobaczymy te zniszczenia w tysiącu innych miejsc, bo jedno, czego PiS odmówić nie można, to umiejętności totalnej destrukcji.

Wojciech Fusek


Walczymy o praworządność. Wesprzyj nas!


2 komentarze do “Relacja z płonącego domu – 13 lipca w Warszawie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *