Prawo do kontrmanifestacji. Sędziowie uczą nas czytać Konstytucję – cz. 3

Sędziowie uświadamiają nam, że utrzymując pokojowy charakter działań, poruszamy się w granicach prawa i że te granice są szersze niż mogłoby się nam wydawać, a barierki są tylko w naszych głowach
 
Sędziowie uczą nas w swoich wyrokach, że ramy legalności wyznacza Konstytucja. Jeśli wzywając do „nieposłuszeństwa” nie wzywamy do łamania Konstytucji, a do ignorowania niekonstytucyjnych ustaw, to nie wzywamy do łamania prawa. Sędziowie wspierają się w tej kwestii na wyrokach Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego czy Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

W poprzednich dwóch odcinkach cyklu „Sędziowie uczą nas czytać Konstytucję” przywoływaliśmy cytaty z pisemnych uzasadnień wyroków uniewinniających Obywateli RP, bądź umarzających sprawy dotyczące ograniczeń wolności zgromadzeń oraz fragmenty orzeczeń wskazujących, że penalizowany może być tylko czyn społecznie szkodliwy.

Dziś prezentujemy fragmenty orzeczeń mówiące o tym, że demonstrowanie i kontrdemonstrowanie nie stanowi zakłócenia porządku publicznego w rozumieniu art. 51 KW, ani też nie jest przeszkadzaniem/zakłócaniem innego zgromadzenia w rozumieniu art. 52 KW.

I

W Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieście toczyła się sprawa o zakłócanie uroczystości 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Obwinieni byli Arkadiusz Szczurek i Maciej Bajkowski.

Chodziło zakłócanie miesięcznicy z 10 kwietnia 2017 r. przez legalnie zgłoszone przez OSA zgromadzenie. W tym dniu odbywały się państwowe obchody rocznicy katastrofy smoleńskiej. Uczestnicy zgromadzenia OSA byli szarpani, wyzywani i bici flagami przez uczestników miesięcznicy. Policja interweniowała dopiero po dłuższym czasie.
 
PRZECZYTAJ TAKŻE: Budująca lekcja praworządności. Sąd uniewinnił Bajkowskiego i Szczurka
 
Ale to Szczurek (ORP/OSA) i Bajkowski (OSA) sądzeni byli z art 51 par.1 KW – „Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”.

7 marca zapadł wyrok uniewinniający. Sędzia Łukasz Biliński uznał, że wznoszenie okrzyków podczas pokojowego, nierozwiązanego zgromadzenia nie stanowi zakłócania porządku publicznego, ani nie jest wybrykiem, a uroczystości państwowe nie stanowią „zgromadzenia” podlegającego „Ustawie o zgromadzeniach”. Orzeczenie zawiera odniesienia do wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

W uzasadnieniu wyroku czytamy:

„Pojęcie porządku publicznego musi być… interpretowane w nawiązaniu do okoliczności i warunków zgromadzenia odbywającego się w publicznym miejscu”.

„Wykrzykiwanie przez obwiniony słów „kłamca” nie można ocenić jako wybryku naruszającego porządek publiczny… Korzystanie z wolności słowa w warunkach pokojowego zgromadzenia nie powinno być traktowane w kategorii wybryku, gdyż doprowadzić to może do ograniczenia debaty publicznej. Jeżeli pomija się w rozważaniach nad znamionami wykroczenie z artykułu 51 kwestie najistotniejszą, czyli właśnie ustalenie, czy zarzucane dzieło było wybrykiem charakteryzującym się ostrą sprzecznością z powszechnie akceptowanymi normami zachowania się, to łatwo dojść nie tylko do nadinterpretacji ale i do wypaczenia istoty treści tego przepisu (…) który może służyć jako instrument walki, czy wręcz represji wobec osób reprezentujących opozycyjne w stosunku do oficjalnie aprobowanych przekonania polityczne.”

„Wzbudzanie zainteresowania” uczestników zgrupowaniu, w stosunku do którego organizowana jest demonstracja poprzez adresowany do nich przekaz jest w pełni zrozumiałe. Istotą prawa kontrmanifestacji, objętego ochroną konstytucyjną, jest właśnie krytyczny przekaz, który dotrzeć ma także do uczestników tego zgromadzenia, przeciwko któremu kontrdemonstracja jest organizowana. Co więcej, jak podkreśla Europejski Trybunał Praw Człowieka, w takiej polemice pomiędzy uczestnikami zbierających się w przestrzeni publicznej zgrupowań dopuszczalne są zachowania prowokacyjne lub nieprzyjemne, jeżeli demonstranci nie dopuszczają się aktów przemocy.”

II

W czerwcu sędzia Justyna Dałkowska z Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieście umorzyła sprawę za blokowanie marszu ONR 29 kwietnia 2017 roku. Wtedy to przez centrum Warszawy przemaszerował Obóz Narodowo-Radykalny. Pod ochroną policji, która skutecznie rozbiła próbę blokady marszu. Ci, którzy próbowali zatrzymać nacjonalistyczny pochód, stanęli przed sądem. Usłyszeli zarzut przeszkadzania w przebiegu niezakazanego zgromadzenia (art. 52 par. 2 pkt 1 KW).
 
PRZECZYTAJ TAKŻE: Gdzie są granice przyzwoitości? Policja chroni ONR
 

 
Obwinionych było kilkanaście osób, sędzia Justyna Dałkowska w blokadzie marszu nie dopatrzyła się znamion wykroczenia.

W uzasadnieniu wyroku czytamy, że „pod pojęciem przeszkadzania nie można rozumieć każdej aktywności, która realnie oddziałuje na uczestników zgromadzenia, bowiem w takim przypadku za przeszkadzanie należałoby uznać wszelkie przypadki korzystania z wolności wypowiedzi dokonujące się przy okazji zgromadzenia, które wywołuje krytyczne opinie innych… Sama obecność obwinionych na miejscu, w którym zgłoszono odbycie zgromadzenia nie może być uznana za faktyczne przeszkadzanie. (…) Brak jest danych, czy zachowanie obwinionych utrudniło przebieg przemarszu…, brak jest dowodów na to, w jaki sposób zachowanie obwinionych miałoby wpływać na przebieg tego zgromadzenia”.

III

Również warszawski Sąd Rejonowy nie dopatrzył się znamion wykroczenia i umorzył sprawę przeciwko 23 osobom obwinionym o blokowanie marszu smoleńskiego w czerwcu ubiegłego roku. – Z prawem do demonstracji wiąże się ściśle prawo do kontrdemonstracji – uzasadniał decyzję sędzia Łukasz Biliński.

10 czerwca kilkadziesiąt osób usiadło na jezdni na Krakowskim Przedmieściu, by w ten sposób zatrzymać przemarsz marszu smoleńskiego. Kontrmanifestantów policja usunęła siłą. Usłyszeli zarzut z Kodeksu Wykroczeń (art. 52 par 3 pkt. 2 i art. 52 art. 3 pkt 2) dotyczący przeszkadzania w przebiegu legalnego zgromadzenia, a także zarzut niezastosowania się do poleceń przewodniczącego tego zgromadzenia. Sąd sprawę umorzył.

Sędzia Łukasz Biliński uznał, że obwinieni nie przekroczyli zagwarantowanych im praw do kontrdemonstracji.
 

Sąd umorzył sprawę o blokowanie marszu smoleńskiego

Z uzasadnienia wyroku:

„Dokonując wykładni (…) analizowanego wykroczenia należy więc odwołać się tutaj do norm konstytucyjnych oraz norm prawa międzynarodowego, gdzie zagwarantowane jest prawo do swobodnego wyrażania swojej opinii i poglądów, i sprawdzić, czy określone zachowanie to działanie w granicach wolności wyrażania własnego stanowiska, czy jednak działanie nakierowane tylko na ograniczenie innym wolności gromadzenia się w miejscu publicznym. (…) Przestrzeń publiczna w demokratycznym państwie prawa charakteryzuje się właśnie tym, że stanowi często arenę, na której ścierają się odmienne stanowiska, poglądy, opinie. Jest to istotna, trudna do przecenienia wartość pluralistycznego społeczeństwa, stabilizująca funkcjonowanie takiego społeczeństwa i niepozwalająca na wykluczanie jednostek i grup społecznych. W przypadku, gdy taki spór ma charakter pokojowy, pozbawiony agresji i przemocy, sięganie po instrumenty prawa karnego powinno być ostatecznością. Konfrontacja w przestrzeni publicznej jako wyraz konfliktu idei i wartości nie jest niczym nagannym, a wręcz przeciwnie, w demokratycznym państwie prawa jest zjawiskiem pożytecznym. Możliwość spierania się w sferze publicznej, a z takim sporem mamy do czynienia, gdy na manifestacji jej uczestnicy podnoszą określone treści poprzez wygłaszane hasła, a przeciwnicy takiej manifestacji odpowiadają swoimi hasłami, to sytuacja w pluralistycznej wspólnocie pożądana, pozwalająca jednostkom na zaznaczanie swojej autonomii i tożsamości.
 
PRZECZYTAJ TAKŻE: Sąd Okręgowy wydał prawomocny wyrok: zażalenie policji jest bezzasadne
 
(…)
Oceniając zachowanie obwinionych z perspektywy uczestników miesięcznicy smoleńskiej, nie można stwierdzić, aby wznoszone pod ich adresem okrzyki naruszały ich prawa, w szczególności chronionego przez normy konstytucyjne. Prawo do pokojowego gromadzenia się i wyrażania poglądów nie zakłada bowiem, iż przy korzystaniu z tych praw inni nie mogliby prezentować poglądów odmiennych. Z prawem do demonstracji w każdym demokratycznym porządku prawnym jest ściśle związane prawo do kontrdemonstracji, której uczestnicy polemizują z poglądami swoich oponentów. Sytuacja, w której uczestnicy jednego zgromadzenia konfrontując się z innymi… jest jak najbardziej dopuszczalna i nie może (…) wskazywać na popełnienia czynów zabronionych. O naruszeniu wolności gromadzenia się i publicznego głoszenia poglądów można mówić dopiero, gdy ograniczy się możliwość zgrupowania się i prezentowania swoich opinii (innym) w takim stopniu, że nie ma warunków do współdziałania przez osoby, które chcą się organizować, lub ich przekaz jest tak bardzo ograniczony, że nie może dotrzeć do uczestników zgrupowania.

Dyskomfort jaki czują uczestnicy określonej manifestacji słysząc okrzyki innych osób, przeciwstawiających się im, to zwykłe znamiona debaty publicznej, gdy w ogólnie dostępnej przestrzeni wspierają się ze sobą jednostki i grupy osób. Takich okoliczności nie można traktować jako karalnego przeszkadzania, bowiem gdyby tak założyć oznaczałoby to zaprzeczenie prawo do kontrmanifestacji, których istotą jest polemika i wymiana poglądów w tej samej przestrzeni publicznej.
(…)
Wznoszenie okrzyków „kłamca”, podczas gdy na zgromadzeniu adwersarzy przemawia polityk, należy uznać za dopuszczalny środek wyrazu, zwłaszcza jeśli uwzględni się warunki ulicznej debaty, gdzie często używa się haseł dosadnych i prostych. Politycy występujący publicznie w warunkach demokratycznego państwa prawa muszą liczyć się z rozmaitymi reakcjami, które mogą wyrażać aprobatę, albo też niechęć. Zachowania takiego nie można uznać za usiłowanie przeszkodzenia w przebiegu niezakazanego zgromadzenia, bowiem w ten sposób obwiniony realizował istotę kontrmanifestacji odbywającej się po to właśnie, aby zaznaczyć odmienne stanowisko wobec uczestników zgromadzenia wzbudzającego potrzebę protestu. Fakt, iż uczestnicy zgromadzenia miesięcznicy smoleńskiej słyszeli okrzyki obwinionego nie oznacza, iż usiłował on swoim zachowaniem ingerować w przebieg takiego zgromadzenia, a tylko tak można interpretować „przeszkadzanie” w rozumieniu artykuł 52 kodeksu wykroczeń.

IV

Sędzia Anna Ziembińska z Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy umorzyła postępowanie przeciwko 10 osobom obwinionym o zakłócanie porządku publicznego pod siedzibą PiS. – Działania obywateli wyrażające się w manifestowaniu swoich poglądów są w demokratycznym państwie prawa w pełni zrozumiałe i społecznie akceptowalne – oświadczyła.

Wśród obwinionych byli m.in. Obywatele RP – Arkadiusz Szczurek, Kinga Kamińska, Rafał Suszek, Wojciech Kinasiewicz i Paweł Kasprzak. Zarzucono im, że 24 lipca pod siedzibą PiS na ulicy Nowogrodzkiej wznosili głośne okrzyki, używali sprzętu nagłaśniającego i utrudniali dojazd do budynku, czyli zakłócili spokój i porządek publiczny (art. 51 par. 1 kw).
 

Sąd: Intencją obwinionych było zaprezentowanie swoich poglądów

Sędzia Anna Ziembińska umorzyła postępowanie ze względu na brak znamion czynu zabronionego – spontaniczne zgromadzenie nie stanowi zakłócania porządku publicznego.

W uzasadnieniu wyroku napisała:

„Działania obywateli wyrażające się w manifestowania ich poglądów i zmierzające do zmiany obowiązujących regulacji prawnych są w demokratycznym państwie prawa w pełni zrozumiałe i społecznie akceptowalne. W ocenie sądu trudno jest negować racjonalność uregulowań artykułu 51 kodeksu wykroczeń. Jednakże treść każdego przepisu należy odczytywać w szerokim kontekście systemowym w duchu wartości konstytucyjnych i celów ochrony danej normy prawnej, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z konkurencyjnymi normami prawnymi i zagwarantowanymi wolnościami, w tym prawo do wolności zgromadzeń. Do ustalenia czy zachowania sprawców zrealizowało znamiona wykroczenia z artykułu 51 paragraf 1 Kodeksu wykroczeń znaczenie ma nie tylko to, że krzyczeli lub generowali hałas (…) ale również wziąć należy pod uwagę miejsce i czas w którym do zachowania takiego doszło.”

„Do przypisania odpowiedzialności za czyn określony w artykule 51 paragraf 1 Kodeksu Wykroczeń niezbędne jest określenie pojęcia wybryku. Będzie to czyn, który rażąco odbiega od przyjętych w danych okolicznościach obowiązujących norm zachowania. Zachowanie sprawcy musi pozostawać w oczywistej sprzeczności z zasadami współżycia społecznego.” (…) „Kluczową kwestią było zatem ustalenie czy materiał dowodowy (…) pozwala zarzucić obwinionym czyn obiektywnie i powszechnie odbierany jako naganny budzący oczywisty sprzeciw, czy ich zachowanie odbiegało od przyjętych zwyczajowo w danym miejscu i czasie i okolicznościach oraz pozostawało w sprzeczności z zasadami współżycia społecznego – wywoływało uczucie obrazy gniewu lub niepokoju i czy było umyślnym okazaniem lekceważenia dla norm zachowania się.”

Zebrał Michał Dadlez
Na zdjęciu: Kontrmiesięcznica 10 czerwca 2017 roku, fot. Katarzyna Pierzchała

 
[sc name=”wesprzyj” naglowek=”Walczymy o konstytucyjne prawa. Dołącz do nas, albo nas wesprzyj!” tresc=”Twoje wsparcie pomoże nam dalej działać!”]

 

Na zdjęciu: Pomnik Chopina w Singapore Botanic Gardens, fot. Facebook/Wojciech Fusek

Jeden komentarz do “Prawo do kontrmanifestacji. Sędziowie uczą nas czytać Konstytucję – cz. 3

  • 13 sierpnia, 2018 o 16:05
    Bezpośredni odnośnik

    Ciekawe, pełne uzasadnienia, o wypaczaniu istoty przepisu, o tym, że pluralizm jest wartością, że sięganie po instrumenty prawa karnego nie powinno mieć miejsca przy pokojowych demonstracjach.

    Gdy stopniowo zabiera się wolność, ważna jest chęć walki, widzenia stopniowo odbieranych możliwości.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *