Po co nam wolność zgromadzeń?

Sytuacja wokół Marszu Niepodległości w Warszawie oraz Wrocławiu jest dynamiczna i istnieje ryzyko, że opinie wyrażane dzisiaj będą po kilku godzinach nieaktualne. Dlatego chcę napisać o imponderabiliach: wolność zgromadzeń jest fundamentalną swobodą obywatelską. Dzisiaj tym ważniejszą, że druga z wolności zasadniczych dla funkcjonowania debaty publicznej, wolność słowa, kuleje. Żyjemy w swoich bańkach informacyjnych, a media są coraz mniej wiarygodne
 
Żadne z praw obywatelskich nie może być nieograniczone bez dobrego powodu. Zdarza się, że jego realizacja narusza prawa innych osób i wartości także chronione konstytucyjnie. Jednak przesłanki do ograniczenia swobód muszą być bardzo silne i stosowane wyjątkowo.

Przesłanką do ich ograniczania nie może być to, że władza publiczna nie może upilnować przestrzegania prawa w trakcie zgromadzenia. Faktycznie, dzisiaj policja nie chce, a być może nie jest w stanie chronić porządku podczas manifestacji gromadzących dziesiątki tysięcy osób. Tylko idąc tym rozumowaniem należałoby zakazać meczów piłkarskich, dyskotek i juwenaliów. To, że rok temu policja biernie przyglądała się, jak nacjonaliści biją „dziewczyny z mostu” jest przyczyną do dymisji ministra i dowódców odpowiedzialnych za zabezpieczenie, a nie do ograniczania wolności zgromadzeń. Jeżeli założymy, że państwo przestało istnieć, to powinniśmy przyjąć rozwiązanie z amerykańskiej Konstytucji stanowiące, że „well organized militia” ma prawo bronić obywateli, a nawet obalić rząd naruszający fundamentalne prawa obywatelskie.
 
PRZECZYTAJ TAKŻE: Marsz Niepodległości. Nasza obecność z „Konstytucją” nabiera dodatkowego wymiaru
 
Przesłanką nie może być również to, że ustawa o zgromadzeniach jest nie tylko zła, ale także niekonstytucyjna. Złe prawo trzeba zmieniać, a jak władza nie chce tego zrobić, to obywatele powinni protestować (po to im wolność zgromadzeń). W sytuacji szczególnie krytycznej sięgając także po nieposłuszeństwo obywatelskie.

Zasadniczą sprawą jest kto, i w jaki sposób, ma decydować o pozbawieniu obywatela jego praw. Jest oczywiste, że w systemie, o którego zachowanie walczymy, jest to sąd. To jedynie on powinien orzekać, czy prewencyjnie należy komuś ograniczyć wolność osobistą, pozbawić praw wyborczych, czy uniemożliwić udział zgromadzeniu i sytuacja taka powinna być wyjątkowa.

Czy od tego wyjątku powinny być wyjątki? Oczywiście tak – w sytuacji, gdy istnieje realne zagrożenie dla porządku prawnego, szczególnie dla życia i zdrowia obywateli, urzędnik musi mieć możliwość, aby taką decyzję podjąć. Ale nie powinien robić tego prewencyjnie. Jeżeli obecna ustawa nie stwarza wystarczających możliwości prewencyjnej kontroli sądowej, to trzeba ją zmienić. A dzisiaj korzystać z możliwości rozwiązania manifestacji. Policja ma być gotowa do wyegzekwowania takiej decyzji, zresztą ostatnie doświadczenia z Warszawy pokazują, że jest w stanie to zrobić.
 

 
Obywatel musi mieć także zagwarantowane prawo do kontrdemonstracji (jego brak jest ważną przesłanką niekonstytucyjności znowelizowanej przez PiS ustawy). Jeżeli uważa, że prawo o zgromadzeniach jest złe lub przez władze źle stosowane, to także do nieposłuszeństwa obywatelskiego. Robię to systematycznie widząc neofaszystów maszerujących przez Warszawę. Prawo, które umożliwia pokazywane neonazistowskich emblematów, rasistowskich transparentów i skandowanie nawołujących do przemocy haseł jest nie do zaakceptowania. Jednak wiem, że łamię w ten sposób prawo (złe prawo) i godzę się na poniesienie tego konsekwencji.

Za ograniczanie wolności zgromadzeń zapłacimy wszyscy. I to nie tylko tym, że „nasze” zgromadzenia będą zakazywane. Wolność zgromadzeń daje nam szansę, że unikniemy wybuchu społecznego, nad którym nikt nie zapanuje. I nie jest to zagrożenie w dzisiejszej Polsce teoretyczne. W setną rocznicę odzyskania niepodległości warto o tym pamiętać.

Rafał Szymczak

Na zdjęciu: Protest przeciwko marszowi ONR, Warszawa, 1 sierpnia 2017, fot. Katarzyna Pierzchała

  
[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Walczymy, by nacjonalizm nie rozlał się po Polsce. Dołącz do nas albo nas wesprzyj!” tresc=” Twoje wsparcie pomoże nam działać! „]
 

2 komentarze do “Po co nam wolność zgromadzeń?

  • 8 listopada, 2018 o 14:49
    Bezpośredni odnośnik

    Ja bym im wszystkiego zakazał :). Nie chcę takich „patriotów” na ulicach. Ale ma Pan rację, tak nie wolno. Bo ten kij ma dwa końce. Trzeba zdelegalizować te faszyzujące ugrupowania. Wtedy zakazy będą legalne. Czas najwyższy to zrobić.

    Odpowiedz
  • 8 listopada, 2018 o 19:15
    Bezpośredni odnośnik

    Wolność zgromadzeń to ważny element wolności obywateli jednak nadmierny liberalizm, czyli uznanie że w wolnym kraju wolno wszystko, jest zwyczajnym przegięciem. Większość krajów świata po II wojnie światowej uznała faszyzm za zbrodniczą ideologię i zakazała jego propagowania pod karą więzienia. Tymczasem w Polsce liberałowie uznali, że propagowanie faszyzmu powinno być dozwolone i nie reagowali nawet na rozpowszechnianie ideologii faszystowskiej w szkołach. Zmienili Kodeks Karny i zamiast uprzedniej kary 5 lat więzienia za propagowanie faszyzmu wprowadzili 3 miesiące w zawieszeniu, czyli karę fikcyjną. Demokracja nie polega na tym, aby nawet rasiści, nacjonaliści, fanatycy i inni wielbiciele nienawiści i fizycznej eksterminacji każdego, kto różni się od akceptowanego przez nich typu człowieka i światopoglądu, najczęściej jedynie zwolennika faszyzmu, mogli swobodnie propagować swoją zbrodniczą ideologię. Demokratyczny ustrój państwa oznacza, że każdy obywatel ma w tym państwie prawo do normalnego życia. Do życia, do wiary w co chce ale nie do głoszenia poglądów zagrażających innym ludziom. Ten błąd w rozróżnieniu przysługujących obywatelom praw srogo się zemścił na Polsce. Demokracja praktycznie została zlikwidowana, wolni obywatele zostają zakrzyczani przez oszołomów, którym sprytni politycy wmówili, że nienawiść jest nieodłącznym elementem patriotyzmu. A wszystko dlatego, że pozbawieni rozsądku idealiści sądzili, że są w stanie ulepszyć demokrację i bez zgody obywateli zmienili ustrój demokratyczny naszego państwa na ustrój liberalno – demokratyczny. Wystarczy rezygnacja z wybujałego liberalizmu i przywrócenie podstawowych zasad demokracji, przywrócenie surowych kar za propagowanie faszystowskiej ideologii nienawiści i nietolerancji, a tym samym zakazanie istnienia organizacji propagujących karalne ideologie i zakazanie publicznego demonstrowania przez faszystów, nacjonalistów i fanatyków religijnych ich szkodliwych społecznie poglądów. Demokracja tylko wtedy może być trwała, gdy wszelkie ideologie antydemokratyczne będą na cenzurowanym. Po prostu to, od czego zależy demokracja, trwały pokój, wzajemna tolerancja i poszanowanie praw do normalnego życia musi być CHRONIONE PRAWEM.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *