Paweł Kasprzak: ruch obywatelski wyłoni swoje polityczne przedstawicielstwo

W wyborach 2015 roku zobaczyliśmy w Polsce nie odwrót od demokracji, ale upadek złudzeń o niej. Nie od demokratycznych wartości odwrócili się wyborcy — oni przestali wierzyć ludziom u władzy i instytucjom państwa. Z tego upadku wiarygodności polska opozycja się nie podniosła. Nawet nie podjęła próby.

Mamy własne marzenia o demokracji.

Wolnej od złudy, patologii zamkniętych partyjnych kręgów, pustych frazesów, czczych obietnic, groźnych aktów przekupstwa, ignorowania ostrych problemów społecznych i łamania praw człowieka, a nade wszystko — wolnej od wojennej presji zastępującej demokratyczny spór. Demokracji, w której spór i debata dotyczą wspólnego dobra obywateli, a rozstrzygnięcia zapadają zawsze z ich udziałem. W której wolność słowa oznacza odpowiedzialność za nie — i nie pozwala bezczelnie kłamać i lżyć odzierając z godności politycznych przeciwników i całe grupy społeczne. W której sprzeciw sumienia jednostki jest w stanie powstrzymać maszerujący z dzikimi okrzykami tłum. W której zasady cywilizacji stoją ponad szaleństwem politycznego wzmożenia.

Pozwoliliśmy sobie również na wizję, w której obywatele świadomie obejmują władzę po to, by położyć kres fałszywej polskiej wojnie i głęboko przeobrazić kraj. Tak, by wszystkie instytucje demokracji stały się ich własnością, by Polacy uzyskali wreszcie realne poczucie sprawstwa własnej historii zamiast być wiecznie jej ofiarami. Marzył nam się obywatelski parlament — nowy Sejm Wielki, nie tylko naprawiający zniszczenia, ale budujący nową demokrację na miarę wyzwań współczesności. W której Konstytucja RP staje się umową społeczną wyznaczającą granice władzy i paktem między obywatelami wspierającymi się i szanującymi wzajem swoje wolności. Te nasze marzenia odrzucono — zwyciężył partyjny interes.

Wyobrażaliśmy sobie w marzeniach wspólną listę demokratów, na której w Warszawie znaleźliby się równocześnie i Małgorzata Kidawa-Błońska, i Michał Szczerba, i Urszula Zielińska, i również Władysław Bartoszewski, Joanna Staniszkis, i wreszcie Adriana Zandberg z Bożeną Przyłuską. Skład i kolejność pochodziłyby z prawyborów: głosowania wyborców przeprowadzonego przed wyborami. Wspólnym programem tak wyraziście różnych postaci byłaby gruntowna reforma kraju. Uwolniłaby polską demokrację od dyktatu partyjnych gabinetów i od polskiej wojny. Wspólnym programem byłaby też zgoda co do debaty, która rozpoczyna każdą reformę — i głos obywateli, który ją wieńczy. Krzyżyk postawiony przy którymkolwiek z tych nazwisk wspierałby wszystkie pozostałe.

Sam wybór listy dawałby władzę obywatelom. Taka lista byłaby wielką, prawdziwą potęgą w starciu z autorytarnym żywiołem. Byłaby przywództwem ruchu obywateli idących po władzę w kraju zgodnie z obietnicą Artykułu 4. Konstytucji RP. Tak dałoby się nie tylko wygrać z PiS, ale i uzyskać konstytucyjną większość, bez której nie da się w Polsce ani rozliczyć przestępstw zamachu stanu, ani zlikwidować jego ustrojowych następstw, ani wreszcie zbudować demokracji prawdziwej i stabilnej.

Mielibyśmy dziś w Polsce silny ruch, który przekonałby wątpiących w demokrację i niegłosujących. Ten ruch mógłby stać na zapleczu obozu odważnej reformy. O tym marzyliśmy, marzymy nadal i na rzecz takiego ruchu pracujemy.

Nasze marzenia i nasze strategiczne propozycje odrzucono w partyjnych gabinetach opozycyjnych liderów. To oni odrzucali kolejne oferty obywateli i to dlatego kandydowałem po dwóch latach bezskutecznej perswazji. Kandydowałem w sprzeciwie, kandydowałem po to, by marzenia o demokracji i strategię jej budowy po prostu realizować. Arogancka partyjna odmowa debaty nie miała innego uzasadnienia, niż tylko sakramentalnie powtarzane i po faryzejsku fałszywe „nie teraz, najpierw odsuńmy PiS”.

Otóż nie odsunęliśmy.

Mimo że Obywatele RP przestrzegali przed tym przed i po kolejnych przegranych wyborach. Pierwsze, co dzisiaj muszą powiedzieć obywatele politycznym przywódcom, to „państwu już dziękujemy”. Powinno być dzisiaj dla wszystkich jasne, jak wyłaniać kandydatów w wyborach — poczynając od nadchodzących wyborów prezydenckich. Nie w zamkniętych partyjnych gabinetach i nie w targach między partyjnymi bossami.

Czekają nas kolejne lata oporu.

Wiemy, co należy robić i wiemy, jak wygrywać z autorytarną władzą nawet w najgorszych warunkach. Znamy dokonania ruchów obywatelskich i wiemy, że to one były źródłem i narzędziem realnych zmian — a nie partie opozycji. Dzisiaj jednak wiemy bez żadnych złudzeń, że ruch obywatelski musi wyłonić swoje polityczne przedstawicielstwo. To my musimy zbudować wszystkie struktury i instytucje obywatelskiego społeczeństwa: ruchy i organizacje społeczne, partie polityczne i ich kadry, media organizujące opinię publiczną i wspierające obywateli patrzących na ręce politykom nie tylko władzy. To gigantyczne przedsięwzięcie. My to zrobimy.

Z jakiego poziomu przyjdzie nam startować w drugą kadencję PiS — pokażą wyniki w 44. okręgu wyborczym do Senatu. Kandydowałem nie po to, by uzyskać mandat senatora, choć on oczywiście jest wartością. Kandydowałem, by wymusić demokratyczną zmianę w opozycji. To się nie udało — ofertę debaty odrzucono. Kandydowałem również po to, by budować świadomy swych celów ruch obywatelski. W dzisiejszej nieobliczalnej sytuacji równie prawdopodobny wydaje się mój wynik na poziomie 53 proc. i 3 proc. Każdy wynik jest naszym zwycięstwem. Każdy głos jest dla nas bezcenny. Każdy był aktem odwagi wyjścia poza rzeczywistość politycznego folwarku. Za każdy bezcenny głos z całego serca dziękuję.

Daliśmy wyborcom prawdziwy wybór. Pokazaliśmy drogę. Wygramy. My nigdy nie przegrywamy.

Cezary Paweł Kasprzak

Zdj.: Spaczerowiczka

12 komentarzy do “Paweł Kasprzak: ruch obywatelski wyłoni swoje polityczne przedstawicielstwo

  • 13 października, 2019 o 23:02
    Bezpośredni odnośnik

    W Niemczech odwrotnością marzenia (Traum) jest koszmar (Albtraum). Wydaje się że marzenia ORP i pana Kasprzaka o demokracji opartej na przewodniej roli jedynie słusznych partii w państwie to jest dla mnie koszmar, czyli Albtraum.

    Nie podzielam pańskich antydemokratycznych i antykonstytucyjnych marzeń. Niech sobie je pan dzieli z kurduplem Kaczyńskim.

    Odpowiedz
  • 13 października, 2019 o 23:23
    Bezpośredni odnośnik

    Każda władza nie wybrana demokratycznie zasługuje na splunięcie i pogardę. W związku z tym składam nowej&starej władzy moje najszczersze wyrazy pogardy i splunięcia. I to niezależnie, czy jest to PiS. Takie same wyrazy przypadłyby również PO, SLD czy nawet Obyweteleom RP.

    Władza „wybrana” bez udziału wolnej woli obywateli jest z natury parszywa, nielegalna i nieważna.

    Odpowiedz
  • 14 października, 2019 o 03:22
    Bezpośredni odnośnik

    Z niepokojem czytam tytuł tego artykułu i oczekuję dalszych wyjaśnień.
    Mam nadzieję, że Paweł uzyska pozycję Senatora i znajdzie forum w Senacie, gdzie będzie mógł przedstawić swoją wizje państwa obywatelskiego.

    Odpowiedz
  • 14 października, 2019 o 14:57
    Bezpośredni odnośnik

    No cóż, mimo że partie kategorycznie odrzuciły postulat koniecznych reform spisanych na Kongresie Obywateli RP, ruch Obywateli RP postanowił mimo wszystko firmować blok partyjny nazwą koalicja obywatelska przez co w znacznej mierze utracił wiarygodność i poparcie. Koalicja obywatelska powinna uczciwie przyjąć nazwę koalicji katolickiej lub klerykalnej, ponieważ w jej skład weszli wyłącznie ludzie broniący nadrzędnej roli Kościoła w polityce wewnętrznej państwa polskiego oraz uchwalonego wbrew Konstytucji funduszu kościelnego. Zgodnie z prawem pieniądze z podatków mogą być przeznaczane wyłącznie na finansowanie potrzeb państwa i jego instytucji. Kościół nie jest żadną instytucją państwa polskiego podległą władzy państwowej i w związku z tym nie ma prawa do państwowych pieniędzy w znacznej części uzyskiwanych z podatków obywateli. Tak więc uchwalenie funduszu kościelnego przez polski Sejm i Senat było zwyczajnym bezprawiem, bo nawet Parlament nie jest ponad prawem i nie może tak jawnie łamać Konstytucji i przepisów dotyczących finansów państwa. Nie da się też w żaden sposób ukryć, że Trybunał Konstytucyjny uznając konstytucyjność uchwalenia funduszu kościelnego także dopuścił się bezprawia. Nikt, nawet jeśli uważa się za reprezentację większości obywateli, nie ma prawa łamać zasady konstytucyjnej rozdzielności państwa od Kościoła i forsować wbrew prawu przywilejów dla Kościoła. Uchwalenie funduszu kościelnego to przejaw nadzwyczajnej arogancji katolickich polityków, podobnie jak przyjęcie zasad religii katolickiej jako podstawy do stanowienia prawa karnego i rodzinnego. Zasady prawdziwej europejskiej demokracji nie dopuszczają bezwzględnego narzucania przez wyznawców jakiejkolwiek religii zasad tej religii wyznawcom innych religii czy osobom niewierzącym. Nie było nigdy w Polsce żadnego referendum, w którym Polacy ujawniliby, choćby anonimowo, swoje wyznanie lub brak wyznania, aby dało się z całą pewnością stwierdzić jaki procent obywateli Rzeczpospolitej to faktycznie wierzący i praktykujący Katolicy. W Polsce jest zarejestrowanych tyle wyznań i tak wielu Polaków jest ateistami, że nie istnieje możliwość aby wyznawcy Kościoła Rzymsko Katolickiego stanowili zdecydowaną większość, a nawet gdyby byli nieznaczną większością, to i tak obecny status Kościoła w Polsce jest bezprawny. Można powiedzieć, że PO, PSL, Nowoczesna, ruch Obywateli RP, jak również PiS, wraz z popierającymi ich zwolennikami dominacji Kościoła, choć stanowią większość w życiu politycznym, to jednak w stosunku do ogromnej liczby Polaków bezpartyjnych, nie popierających żadnej z powyższych partii i demonstracyjnie nie uczestniczących w wyborach, a także do członków i zwolenników ugrupowań lewicowych, są na pewno mniejszością. Tak więc wbrew deklaracjom jednych o poszanowaniu zasad wolności i demokracji oraz twierdzeniom drugich, że ich celem jest dobro Polaków, tak naprawdę prawa człowieka i swobody obywatelskie są coraz bardziej ograniczane i to głównie pod presją Kościoła i religijnych fundamentalistów. Państwo tylko wtedy jest darzone powszechnym szacunkiem swoich obywateli kiedy funkcjonuje w każdym aspekcie zgodnie z prawem i społecznym poczuciem sprawiedliwości. Władza, która wykorzystuje uzyskany w wyborach mandat społeczny do łamania Konstytucji, zasad demokracji, do narzucania większości woli mniejszości, dyskredytuje państwo w oczach obywateli. Dlaczego Koalicja Obywatelska przegrała wybory? Ponieważ partie wchodzące w jej skład nie chciały się wyrzec dotychczasowych metod sprawowania władzy, nie zamierzały też dokonać żadnych reform zarówno dla poprawy warunków życia obywateli oraz ich poczucia socjalnego bezpieczeństwa, jak i dla poszanowania zasad demokracji i praworządności. Forsowanie prawicowej idei popierania silnych i zamożnych oraz pogardliwego lekceważenia słabych i ubogich w sytuacji gdy zdecydowana większość ludności żyje poniżej minimum socjalnego nie wróżyło poparcia wyborców. Traktowanie obywateli z góry i poparcie dla hegemonii Kościoła dotyczy zarówno PiS jak i partii należących do Koalicji Obywatelskiej. PiS potrafi jednak pozorować posiadanie empatii, a partie opozycyjne szczerze przyznają, że empatia jest im obca. Społeczeństwo walczące o przetrwanie oczekuje konkretnych działań aby poprawić swój los. Głodnym nie wystarczy sama demokracja i obywatelskie swobody, bo prócz nich potrzebują pracy i chleba. Niestety, wydaje się, że tacy ludzie jak Schetyna są ślepi na polskie realia i nie mają zamiaru zmienić prowadzonej polityki. Szkoda tylko, że obecnie zapowiada się dalsze pogorszenie stosunków z Unią Europejską, która mogłaby w trudnej sytuacji dla Polski ocalić naszą państwowość, czego na pewno nie należy się spodziewać po amerykańskich sojusznikach, dla których liczą się wyłącznie własne korzyści.

    Odpowiedz
  • 14 października, 2019 o 16:49
    Bezpośredni odnośnik

    Widać Pan Kasprzak przerżnął z PiS-dzielcem z PiS-u i PiS-dzielcem z PO z tą swoją chorą ideą mordowania cudzych dzieci zwanych dla niepoznaki „płodami”. Nad politycznym przedstawicielstwem bym się zastanowił. Bo te idee mi bardziej przypominają nie idee obywatelskie, ale raczej te idee nazistów robienia porządku z Żydami (zwanymi przez nich dla niepoznaki parchami i wszami).

    Odpowiedz
  • 16 października, 2019 o 13:21
    Bezpośredni odnośnik

    Jak te wszystkie szczytne hasła mają się do rzeczywistości? Ludzie z twojej organizacji potrafią deptać godność innych ludzi, towarzyszy ulicznych demonstracji. A ty milczysz jak grób, widocznie wcale ci to nie przeszkadza a może nawet taki sposób załatwiania spraw popierasz. Piękne hasła tylko na ustach to za mało ,żeby zyskać miano prawdziwego demokraty. To za mało, te hasła trzeba mieć wyryte w sercu.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *