Naciskamy na Komisję Europejską. Bój o artykuł 7

Tylko 150-200 osób w Warszawie pojawiło się w poniedziałek przed Sądem Najwyższym, by kolejny raz dać sygnał Komisji Europejskiej, że w Polsce są ludzie, którzy nie godzą się na destrukcję polskiego sądownictwa
 
Można rzec, że to nie dużo, jak na dwumilionowe miasto. To prawda, od dawna mamy problem z zaangażowaniem Polaków w sprawy, które wychodzą poza ich domowe podwórko. Dla wielu demokracja ogranicza się do głosowania. Inni naiwnie uważają, że polityka ich nie dotyczy, kolejni nie widzą związku między walką o prawa równościowe, a walką o fundamenty demokracji. Gotowi są wyjść w kilkadziesiąt osób na Paradę Równości, ale przed sądami już ich nie zobaczysz.
 
PRZECZYTAJ o projekcie „Europo, nie odpuszczaj!
 
To lata edukacji, a właściwie jej braku. Prowadzona w szkołach PRL propedeutyka nauki o społeczeństwie skutecznie zniechęciła uczniów i nauczycieli do traktowania poważnie przedmiotów dotyczących budowy kapitału społecznego, uczących roli i reguł funkcjonowania podstawowych instytucji państwowych. Takie przedmioty, zamiast stać się fundamentem edukacji i koncentrować najlepszych nauczycieli, stały się niczym etyka, wypchnięta przez katechetów, złem koniecznym w grafiku ucznia. Na ugorze nic poza chwastami bujnie nie rośnie, co widzimy dzisiaj.

Na pocieszenie możemy powiedzieć, że prócz Warszawy, aż 80 miast zaraportowało większe i mniejsze demonstracje.
 

 
Niską frekwencję można też tłumaczyć poniedziałkiem, dość słabą promocją wydarzenia i dość duża liczbą mniejszych i większych protestów, jakie w ostatnich tygodniach wybuchają w Polsce.

Poza tym najważniejsze są petycje, listy i odezwy wysyłane do europejskich instytucji – tak z kraju, jak i zza granicy. To na tym skoncentrowali się prawnicy Wolnych Sądów, temu też swoją energie poświęcił Front Europejski oraz Obywatele RP. Miejmy nadzieję, że te kropelki oporu zmienią się kiedyś w wezbraną rzekę. Oby nie było za późno.

ZOBACZ listę sygnatariuszy listu do Komisji Europejskiej

Jeśli Komisja Europejska nie wprowadzi procedury zabezpieczenia, w lipcu domknie się destrukcja sądownictwa. Nie uratują nas już najbardziej odważni sędziowie, większość spraw w którejś z kolejnych instancji trafiać będzie ostatecznie na ziobrystę, który wyda wyrok odpowiedni dla władzy, a nie mający nic wspólnego z zasadami prawa.

Wojciech Fusek

fot. (c) WILK
 

3 komentarze do “Naciskamy na Komisję Europejską. Bój o artykuł 7

  • 12 czerwca, 2018 o 14:44
    Bezpośredni odnośnik

    Generalnie zgoda ale PRLu aż tak bym w to nie mieszał. Upadł był szczęśliwie 29 lat temu. Za to jego miejsce zajęła RP opętana klerykalizmem. Miejsce WOSu w szkołach zajmowała religia katolicka. Zamiast świętować i smakować demokrację, smakowało się i świętowalo gusła i zabobony.
    Nawet obecna PO, największa opozycja, przeżarta na wskroś jest katolickim radykalizmem. I nie zmieni tego Trzaskowski na Marszu Równości, bo wygląda tam śmiesznie i nieszczerze w obliczu niedawnych działań Schetyny .
    Także tak, czarno to widzę, choć ducha nie gaszę.

    Odpowiedz
  • 12 czerwca, 2018 o 15:39
    Bezpośredni odnośnik

    Parada Równości to jest już cykliczna, tradycyjna i chyba ogólnokrajowa impreza i to z potężnym wsparciem wpływowych środowisk. Demonstracje za sądami to z kolei spontaniczna, prowizoryczna akcja. Ja się o niej dowiedziałem chyba w ostatnią sobotę tutaj. Porównywanie obu zdarzeń to nieporozumienie, a ze strony organizatorów tego drugiego, to swojego rodzaju masochizm.

    Poza tym takie narzekanie na „naród” ze strony organizatorów jest nieco irytujące. Naród jest „zły i głupi” bo na pstryknięcie palcem „dobrych i mądrych” organizatorów się karnie i masowo do wykonania zadań mu wskazanych nie stawia. Kiepski to argument i zachęta do współuczestnictwa.

    Sarkazm: Naród polski jest narodem kulturalnym, który nie wtranżala się w nieswoje sprawy. A ustrój mamy taki, że państwo z jego sądami nie są sprawą dla polskich obywateli. To jest własność i sprawa elit i ich „wojenek na górze”. I wbrew życzeniowym sloganom i zaklęciom to jest stan faktyczny dość dobrze i racjonalnie rozpoznawany przez polskie społeczeństwo. Szkoła tu nic nie pomoże. Bo jak teoria jest niezgodna z rzeczywistością, to teoria i szkoła jest niewiele warta.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *