Kielce: nie składajcie już więcej wieńca z napisem „Ofiarom prowokacji UB”. To kłamstwo

Przemówienie wygłoszone 4 lipca 2019 roku w Kielcach podczas 73. rocznicy pogromu kieleckiego (wideo)

Przed 20 laty w pierwszym marszu upamiętniającym ofiary zbrodni, która przeszła do historii jako pogrom kielecki, uczestniczyły trzy osoby: świętej pamięci Janusz Daszuta, pastor Kościoła metodystycznego, Jerzy Daniel, dziennikarz kielecki oraz ja. Po krótkiej modlitwie przed  domem Planty 7, przeszliśmy na cmentarz na Pakoszu i tam znów modliliśmy się, tym razem nad grobem zamordowanych.

To nie było oczywiście pierwsze publiczne uczczenie ofiar pogromu. W  1981 roku w katedrze kieleckiej, z inicjatywy „Solidarności”, odbyła się msza w intencji ofiar pogromu. W 1990 roku, już po upadku reżimu komunistycznego, jednym z pierwszych publicznych aktów było złożenie, w  imieniu Rady Miasta, wieńca pod tablicą upamiętniającą ofiary, ufundowaną przez Fundację Nissenbaumów.

Czas wyborów

Czasami akty pamięci, tak jak ten w 1981 roku, miały charakter deklaracji politycznej. Były sprzeciwem wobec reżimu, który narzucił zasłonę milczenia nad ciemnymi plamami polskiej historii.

Czasami były to po prostu akty cywilnej odwagi – wtedy kiedy trzeba było się sprzeciwić powszechnej zmowie milczenia, panującej także wśród obywateli Kielc.

Czasami były po prostu moralnym wyborem. Deklaracją, czy stajemy po  stronie ofiar, czy też po stronie sprawców, do których także należy zaliczyć i tych, którzy byli wobec tej zbrodni obojętni.

Wydaje się, że czasy, kiedy musieliśmy dokonywać takich wyborów, takich aktów, już minęły. Że obecnie możemy być tutaj tylko i wyłącznie z potrzeby sumienia. Albo dlatego, że widzimy wzrost nastrojów antysemickich.I brak konsekwencji dla aktów agresji, antysemityzmu, pogardy i nienawiści w przestrzeni publicznej.

Ja tego wszystkiego się nie obawiam. Wierzę w demokrację, wierzę w  prawo i wierzę w praworządność. Wiem, że kiedyś one zadziałają. Natomiast tym, nad czym trudno mi przejść do porządku dziennego, jest kłamstwo.

Tragiczna klamra

Oto reprezentanci „Solidarności” składają wieniec przy kamienicy przy Planty 7, tej samej, w której doszło do mordu. Na szarfie napis: „Ofiarom prowokacji UB”. A przecież ofiarą prowokacji jest ten, kto został sprowokowany. Kogo zatem czci moja „Solidarność”?

Następne pytanie: gdzie są dowody, że te wydarzenia były prowokacją? I kolejne: nawet jeśli była to prowokacja, kto był jej autorem? A kto się dał sprowokować? Czy tak łatwo jest sprowokować ludzi do mordu?

Wydarzenia z lipca 1946 roku to nie był jedyny pogrom kielecki. W  Kielcach wydarzył się również pierwszy pogrom w niepodległej Polsce. Miał miejsce 11 listopada 1918 roku. Nienawiść rozlała się wówczas na  całe miasto. Dewastowano sklepy, domy, wszelki majątek należący do  Żydów. Cztery osoby wówczas zabito, 200 było ciężko rannych.

Pierwszy pogrom w Polsce wydarzył się w Kielcach, ostatni – także. Co za tragiczna klamra. A mimo to, przy okazji każdej kolejnej rocznicy pogromu, przy okazji każdych wyborów, czy samorządowych, czy  parlamentarnych, w Kielcach słyszymy: „chcemy prawdy, jest dużo pytań, dużo niejasności, dużo wątpliwości”. Jakie kontrowersje, jakie wątpliwości? Takie myślenie, wprowadzane w obieg publiczny, nie pozwala nam, kielczanom, wziąć odpowiedzialność za przeszłość.

Oczywiście nie chodzi o odpowiedzialność za dokonanie pogromu, współcześni kielczanie nie odpowiadają za tę zbrodnię. Ale oni odpowiadają za pamięć. I każdy z nich powinien udzielić sobie odpowiedzi na ważne pytania: Czy historia sprzed 73 lat dotyka mnie osobiście? Czy jest moją historią? Jakie nakłada na mnie obowiązki?

Po trzykroć kłamstwo

Co może wynikać z odpowiedzi? Może tylko poczucie, że powinno się w  dniu rocznicy wspomnieć ofiary. Przyjść na to miejsce, zapalić znicz, zmówić cichą modlitwę. A może motywacja, by zareagować na napis antysemicki i zmyć go. Albo siła, by stanąć w obronie słabszego, prześladowanego, bitego. Stanowczość, by nie pozwolić na mowę nienawiści lub samemu jej nie używać?

Bardzo proszę moich kolegów z „Solidarności”: nie składajcie już więcej wieńca z napisem „Ofiarom prowokacji”. Z trzech powodów. Po pierwsze dlatego, że to jest kłamstwo. Po drugie dlatego, że to jest kłamstwo. I po trzecie dlatego, że to jest kłamstwo.

Bogdan Białek

10 komentarzy do “Kielce: nie składajcie już więcej wieńca z napisem „Ofiarom prowokacji UB”. To kłamstwo

  • 7 lipca, 2019 o 20:51
    Bezpośredni odnośnik

    Bardzo wazne slowa! Kazdy narod majacy w jakikolwiek sposob zabrudzone sumienie, szuka usilnie jakiegos wyjasnienie Lub Nawet uspawiedliwienia. MYSLE, ze z perspektywy czasu powinnismy nareszcie zaniechac tych rozpaczliwych prob. Zgadzam Sie z
    Autorem, ze – obojetnie, kto stal za tragediami przeszlosci – nikt z Nas, urodzonych po wojnie, nie ponosi odpowiedzialnosci, a Tym bardziej winy, za wydarzenia z tamtych lat. Nikt z Nas nie moze tez wiedziec, jak zachowalby sie w okreslonych warunkach. Zbyt latwe znajdowanie jednoznacznych „WINNYCH” I potepianie ich, to obecnie silny I niebezpieczny trend. Odpowiedzialnosc ponosimy za to, w jaki sposob reagujemy DZIS na to, co DZIS sie dzieje wokol Nas. Czy zezwalamy na powtarzanie starych wzorcow myslowych, odwracajac glowe od problemu, czy tez – I w jaki sposob – przeciwstawiamy Sie odrazajacym zjawiskom.

    Odpowiedz
  • 8 lipca, 2019 o 00:50
    Bezpośredni odnośnik

    Myślę, że imputowanie, iż tym co składali wieniec z napisem „Ofiarom prowokacji UB” przyświecała chęć uczczenia sprawców, a nie ofiar zdarzeń, jest kłamstwem. Co do „prowokacji”, to uważam, że jest to ciągle otwarta sprawa historyczna, która już chyba nie zostanie rozstrzygnięta. Czynny udział służb mundurowych w inicjacji, rozwijaniu i „ochranianiu” tej zbrodni jest niezaprzeczalny, ale jakie były motywy służb mundurowych (spontaniczny oddolny antysemityzm, czy wyrachowane działanie), tego już chyba nie wyjaśnimy. Ignorowanie jednak uwarunkowań historycznych nie jest jednak wyrazem szacunku dla ofiar.

    Inna rzecz, że nic nie usprawiedliwia poddawania się wyimaginowanym lub rzeczywistym, spontanicznym lub prowokowanym inspiracjom podżegającym do udziału w tego rodzaju masowych zbrodniach. To należy powtarzać tym bardziej stanowczo, gdyż dzika natura ludzka łatwo poddaje się takim inspiracjom. Widzieliśmy to choćby ostatnio w przypadku brutalnego morderstwa małej dziewczynki, po której m. in. dzięki judzeniu mediów, gromadziły się już tłumy gotowe do dokonywania samosądów. Psychospołecznie można to zrobić z każdym, dlatego ważne zakotwiczanie w ludzkich sumieniach, że nic nie usprawiedliwia samosądów, judzenia i osądzania kogokolwiek bez uczciwego sądu.

    Mamy więc tu wymiar etyczny i historyczny. Ja uważam, że nie wolno przeciwstawiać sobie tych wymiarów, co autor przemówienia chyba trochę robi, „zakazując” uwzględniania historycznych uwarunkowań tej zbrodni. To jest tak samo fałszywe i szkodliwe, jak np. próby „usprawiedliwienia” takiej zbrodni, ze względu na uwarunkowania historyczne, rasowe, klasowe lub etniczne.

    Dla mnie znakomitym źródłem o ówczesnych uwarunkowaniach jest raport biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka przekazany ambasadorowi USA w Warszawie Arthurowi Bliss Lane’owi. Jest to ocena zdarzeń czyniona z ówczesnej perspektywy bardzo zasłużonego hierarchy KK, który ocenia różne aspekty tej sprawy. Oczywiście nie uważam jednego źródła jako wyrazu ostatecznej prawdy, ale uwzględnianie takich źródeł jest nieodzowne w poszukiwaniu prawdy. Raport można przeczytać w całości tu: http://www.rodzinapolska.pl/dok.php?art=prawdahistor/archiwum/2006/796_1.htm

    Odpowiedz
  • 8 lipca, 2019 o 13:25
    Bezpośredni odnośnik

    Byłam świadkiem zeznań kilku osób, które w czasie wojny, wbrew antysemityzmowi panującemu wśród znacznej liczby Polaków, podsycanemu jeszcze przez Narodowe Siły Zbrojne, zdecydowały się na ukrywanie rodzin żydowskich, po prostu jako ludzi zagrożonych śmiercią. Po latach gdy zbliżał się front, koniec wojny i jak sądzili, koniec prześladowań cieszyli się. Kiedy wkroczyli sowieci, mieszkańcy wiosek w kieleckim otworzyli skrytki a ukrywający się w nich latami ludzie wyszli na światło dzienne. Dość szybko kilka uratowanych rodzin żydowskich pożegnało się ze swoimi wybawcami i wyjechało z wojskiem, które przemieszczało się na zachód. Kiedy tylko zniknęli frontowi żołnierze, nocą w okolicznych wsiach pojawili się żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych (obecnie używający nazwy „żołnierze wyklęci”). Otoczyli gospodarstwa, w których ukrywano Żydów. Wyprowadzili ich mieszkańców, bili ich i kopali, nazywając żydowskimi pachołkami, a w końcu podpalili wszystkie gospodarstwa gdzie ukrywano Żydów. Kilka starszych osób zmarło na skutek pobicia. Wiatr spowodował w jednym przypadku rozprzestrzenienie się pożaru i spłonęła cała wieś, w innym zajęły się sąsiednie gospodarstwa a NSZ-owcy nie pozwolili gasić pożarów. Po tej tragedii także pozostali mieszkańcy okolicznych wiosek zwrócili się przeciw tym, którzy ryzykując życiem ukrywali Żydów, zarzucając im, że ściągnęli na swoje wioski zemstę NSZ-owców. Nie było mowy aby mogli oni odbudować swoje gospodarstwa i dalej żyć w tej okolicy. Porzucili wszystko i wyjechali. Jakiś czas tułali się z miejsca na miejsce aż w końcu zdecydowali się zamieszkać na tzw Ziemiach Odzyskanych. Przez 47 lat nikomu nie wspominali o swojej historii. Tymczasem ich wojenni podopieczni, którzy w końcu znaleźli się w USA poszukiwali ich długie lata za pośrednictwem Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Dotarły do nich wieści o napadzie NSZ-owców więc drżeli o życie swoich wybawców. Niestety w czasach PRL władze blokowały możliwość nawiązania kontaktu. Dopiero po 1991 roku dzieciom i wnukom uratowanych udało się odnaleźć rodziny swoich wybawców. Od lat w Izraelu leżały ich wnioski o nadanie wybawcom tytułu Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata ale dopiero w 1992 roku po złożeniu zeznań przed notariuszem, ci którzy dożyli, zostali formalnie odznaczeni. Przy okazji, z zeznań ludzi ratujących życie rodzin żydowskich dowiedziałam się, że w Polsce o wiele więcej polskich rodzin udzielało schronienia Żydom w czasie wojny, niż o tym powszechnie wiadomo. Jednak ludzie ci, z obawy przed antysemitami, odmawiali i wciąż odmawiają ujawnienia się i zapewne ich poświęcenie i bohaterstwo pozostaną na zawsze nikomu nieznane. W rosyjskich archiwach zapewne udałoby się potwierdzić powszechnie znany fakt, iż byli żołnierze NSZ po okresie współpracy z hitlerowcami, w miarę jak przesuwał się front, szybko podjęli współpracę z sowieckimi Czekistami, potem pracowali w tzw „polskim CzeKa” w Kielcach z wielkim okrucieństwem terroryzując i rabując okoliczną ludność, a następnie zostali przez sowieckie CzeKa zarekomendowani do pracy w UB. Mogli więc zorganizować napaść na dom Planty 7 w Kielcach rozpowszechniając nieprawdziwą plotkę, która skłoniła mieszkańców Kielc o antysemickich poglądach do dokonania okrutnego mordu na niewinnych ludziach, którzy ledwo uszli z życiem z hitlerowskich prześladowań. Inicjatorami tego haniebnego mordu byli z pewnością UB-ecy, wcześniej żołnierze NSZ, polscy faszyści z ONR, którzy tak ochoczo współpracowali z sowietami, że w 1948 roku na Zjeździe Zjednoczeniowym zostali za poparciem sowieckiego CzeKa przyjęci wraz ze swym przywódcą Bolesławem Piaseckim do…Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W PZPR wspólnie z komunistami z PPR ONR-owcy utworzyli frakcję nacjonalistyczną, zwaną też frakcją „z odchyleniem nacjonalistycznym”, której przewodził Władysław Gomułka. Frakcja ta rządziła w PRL-u od 1956 roku do grudnia 1970 roku. Nie powinny więc nikogo dziwić prześladowania i wypędzanie z Polski Żydów oraz Romów w latach 1968 – 1970. Polscy faszyści z ONR byli członkami PZPR aż do rozwiązania tej partii, a następnie przy pomocy polskiego Episkopatu reaktywowali ONR. Czy mogą dziwić obecne ekscesy i antysemickie hasła rozpowszechniane w naszym kraju, skoro zdecydowana większość PiS-owców to byli członkowie frakcji nacjonalistycznej PZPR oraz ich potomkowie i zwolennicy? PiS stanowi polityczną reprezentację większości polskich organizacji faszystowskich, takich jak np ONR, Narodowe Odrodzenie Polski oraz Młodzież Wszechpolska, odtworzonych lub stworzonych za sprawą Kościoła, który do dziś je finansuje z naszych podatków, czyli z tzw Funduszu Kościelnego. Niestety, ani inicjatorzy, ani czynni uczestnicy kieleckiego mordu nigdy nie ponieśli żadnej kary za tą zbrodnię. Demokratyczne rządy wolały przemilczać tą sprawę obawiając się o prestiż Polski w UE, choć ta sprawa znana jest nie tylko w Europie. Polska była jedynym krajem gdzie prześladowano i mordowano Żydów już po upadku hitlerowskiej III Rzeszy, po wojnie, bo atak na ocalałych Żydów w Kielcach, nie był wcale jedyny. Pisała o tym prasa na całym świecie najpierw w latach 1945-1950 a następnie w latach 1968-1970 gdy wyrzucano z Polski pozostających tu jeszcze Żydów oraz Romów, więc nie jest to żadna tajemnica. Polscy faszyści ostatnio podjęli próbę wyparcia się wszystkiego, usiłując wprowadzić prawo zakazujące wspominania o ich uczestnictwie w prześladowaniach Żydów w czasie wojny i o prześladowaniach organizowanych po wojnie. Nie da się jednak wymazać z pamięci Europejczyków i Amerykanów zbrodniczych aktów antysemityzmu, które miały miejsce w naszym kraju za sprawą polskich faszystów. Czas więc ujawnić prawdę o polskich demonach, wskazać wyraźnie światu winnych i odciąć się od nich, piętnując nacjonalizm, antysemityzm, rasizm i homofobię jako najgorsze zło mające swoje korzenie w polskim faszyzmie, popieranym nieustannie przez polski Episkopat, którego obecni członkowie, w myśl umowy zawartej z rządzącą w latach 1956-1970 frakcją nacjonalistyczną PZPR, całymi latami potajemnie współpracowali ze Służbą Bezpieczeństwa, infiltrując na zlecenie SB środowiska antykomunistycznej opozycji. Jeśli nie ujawnimy zbrodniczej działalności polskich faszystów i oficjalnie, z całą stanowczością nie potępimy ich, świat zawsze będzie źle myślał o wszystkich Polakach, zarzucając nam współdziałanie z hitlerowcami w zbrodni Holocaustu! Aby Polacy z podniesionym czołem mogli działać w Unii Europejskiej i innych międzynarodowych gremiach musimy w końcu ujawnić, że także wśród nas byli liczni kolaboranci, współpracujący z hitlerowcami. Trzeba obalić stworzony przez komunę w czasach PRL mit, że Polska była jedynym krajem w okupowanej przez hitlerowców Europie, w którym nie było kolaborantów. Ujawniając prawdę o rodzimych zdrajcach, polskich faszystach, zyskamy autentyczne moralne prawo do obrony dobrego imienia większości uczciwych Polaków i naszej Ojczyzny. Powinniśmy też ustanowić w rocznicę mordu na ulicy Planty 7 w Kielcach, Dzień wstydu i żałoby, na który zaprosilibyśmy Żydów z Izraela i z USA aby udowodnić im i światu, że większość Polaków nie ma nic wspólnego z faszyzmem i antysemityzmem. Musimy to zrobić także dlatego, by uczciwi Polacy i młode pokolenie nie musieli się ciągle wstydzić za ukrywanie ciemnych kart naszej historii, czyli za ciągłe ukrywanie pod presją Kościoła istnienia polskich faszystów.

    Odpowiedz
    • 8 lipca, 2019 o 18:36
      Bezpośredni odnośnik

      Stek bzdur. Wyssanych z palca kłamstw i oszczerstw. Takie stany się leczy. Wszędzie dookoła faszyści? No i ten wstrętny Kościół…
      Jest Pani do bólu przewidywalna. I nudna zarazem.

      Odpowiedz
      • 9 lipca, 2019 o 12:52
        Bezpośredni odnośnik

        We wszystkich dyskusjach na temat Zydow w Polsce brakuje mi od zawsze… liczb i proporcji, ktore dawalyby podstawe do odpowiedzialnych osadow. Same wybrane z szerokiego könntekstu fakty nie wystarcza, by tak latwo ocenic skomplikowana sytuacje. Wazne byloby wiedziec, ilu Zydow zamieszkiwalo Polske w „ocenianych” latach, ilu z nich zostalo przez Katolikow wydanych lub zamordowanych, ilu ukrywanych i uratowanych. I jak wygladalo to w zestawienie z innymi krajami Europy. Moze to ulatwiloby odtworzenie przyblizonego obrazu?

        Odpowiedz
    • 15 lipca, 2019 o 12:28
      Bezpośredni odnośnik

      Jestem pełna szacunku i podziwu za odwagę i szczerość w Pani komentarzu. Zgadzam się w 100% ze wszystkim, co Pani napisała. Jednak wydaje mi się , że to nie tylko presja Kościoła ma wpływ na to, co dzisiaj mówią ludzie władzy. Oni też chcą ciągle „wzbudzać wątpliwości”, bo to jest pretekst do rozmywania prawdy, o której Pani tak wspaniale napisała

      Odpowiedz
  • 9 lipca, 2019 o 11:29
    Bezpośredni odnośnik

    Zarzuca mi autor (autorka) komentarza kłamstwo i imputowanie intencji autorów napisu na szarfie wieńca uczczenia sprawców mordu. W którym miejscu to uczyniłem? Zadałem tylko pytanie – kogo chce uczcić Solidarność? Pytanie. Bo moje wyczucie językowe, być może błędne, sugeruje, że ofiarą prowokacji jest sprowokowany. I dlatego proszę autorów napisu o publiczne wyjaśnienie, kogo mają na myśli. Więc proszę wycofać się z zarzutu kłamstwa, gdyż ten zarzut jest nieuzasadniony, wręcz kłamliwy. dalej autor wpisu powołuje się na raport bpa Kaczmarka jako znakomitego źródła wiedzy o zdarzeniu z 1946 roku. Moim zdaniem jest to ważne, ale nie najważniejsze źródło. oto bp Kaczmarek pisze: „Odpowiedź na postawione tu pytanie ( o przyczyny pogromu – przyp. mój) utrudnia i to, że w Kielcach nie było przedtem żadnych wystąpień antyżydowskich,”. Jest to zdanie kłamliwe. Bp Kaczmarek dobrze wiedział w kilku zajściach antyżydowskich w Kielcach w dwudziestoleciu miedzywojennym, w tym o pierwszym pogromie w niepodległej już Rzeczpospolitej, który wydarzył się właśnie w Kielcach 11 listopada 1918 roku – cztery ofiary śmiertelne, 200 rannych, zrujnowane wszystkie sklepy żydowskie. Ale owszem, bp Kaczmarek podaje źródło wybuchu agresji tłumu kielczan: Dlaczego więc miało ono miejsce? Odpowiedź może być tylko jedna. Dlatego, że tłum nienawidzi Żydów. Ta nienawiść mogła sprawić, że uwierzono opowiadaniu chłopca, że stało się ono ostatnią kroplą, która spowodowała wylew tej nienawiści w formie niesłychanie drastycznej. Rzecz jasna, że nie czuje się nienawiści do ludzi obojętnych, nieszkodliwych, nienawidzi się tylko wrogów czy też tych, których się za wrogów uważa i to z przyczyn, jeśli chodzi o tłum, konkretnych, jasnych, wyraźnych. W Kielcach przyczyny tej nienawiści były dwojakiego rodzaju. Jedne miały charakter ogólny, były jak gdyby koniecznym tłem dla przyczyny specyficznej, wzburzającej szczególnie szerokie masy.” Czyli biskup katolicki stwierdza, ze powodem zbrodni była nienawiści i widzi racjonalne wyjaśnienie tej nienawiści. Proponuje więc autorowi przestudiowanie drugiego tomu (zbiór dokumentów) pracy prof. Joanny Tokarskiej-Bakir.

    Odpowiedz
    • 11 lipca, 2019 o 07:24
      Bezpośredni odnośnik

      Stawianie „odpowiednich pytań” to znana metoda insynuowania, którą tysiąckrotnie przerabialiśmy choćby ostatnio w przypadku „zamachowej zbrodni smoleńskiej”. Hucpiarze nigdy nie powiedzieli wprost, że Tusk i Putin dokonali zamachu, ale stawiali 1000-ce pytań, które wskazywały że mógł być prawdopodobnie zamach, i póki się tego nie wyjaśni, to chyba był zamach.

      Pańskie „pytanie” odebrałem bardzo podobnie, jako czysto insynuacyjne. Składający wieńce może wyrażali swój stosunek do wersji historii, może nawet niesłusznie, ale z pewnością nie pragnęli czcić morderców.

      Ja raport Kaczmarka też oceniałem krytycznym okiem i odbrełem jako wartościowe świadectwo czasów a nie źródło „prawdy obiektywnej”. Sam bp. Kaczmarek się uskarżał na niemożność ustalenia obiektywnej prawdy faktologicznej ze względu na „motłochowaty” charakter zdarzenia, braku instrumentów prawnych i przede wszystkim na nieuczciwość ówczesnej rozprawy sądowej, która była nakierowana nie na rzetelne poznanie prawdy i osądzenie winnych, a bardziej na ówczesną propagandę i politykę. Dlatego odkrywanie prawdy jest dzisiaj bardzo trudne. Np. prawdziwe motywy ówczesnych służb mundurowych (wojsko i UB), które najwyraźniej kierowały tym pogromem.

      Mówiłem również o relacji etyki i historii, i że wyjaśnianie źródeł nienawiści i zbrodni nie stoi w sprzeczności z etyką. Wręcz przeciwnie. Wbrew pańskim sugestiom nienawiść ma często racjonalne źródła i warto się zastanawiać jakie są źródła konfliktów czy zbrodnii, choćby po to by tych niepotrzebnych i przezwyciężalnych w przyszłości unikać. W tej perspektywie widzę też rozważania bp. Kaczmarka.

      Ten pierwszy pogrom z 11.11.1918, to rzecz dziś mało znana, ale miała oprócz skali pewne podobieństwa do tego z a 1946 roku. Chodziło znów chyba o konflikt polityczny. Najlepsze źródło jakie na ten temat znalazłem jest tu: http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Studia_Muzealno_Historyczne/Studia_Muzealno_Historyczne-r2015-t7/Studia_Muzealno_Historyczne-r2015-t7-s211-217/Studia_Muzealno_Historyczne-r2015-t7-s211-217.pdf

      Tak na marginesie, to sklepy żydowskie nie zostały wtedy nie tyle zniszczone, co zamknięte na znak protestu przez Żydów, co prowadziło do poważnych problemów aprowizacyjnych w mieście, ponieważ 80% było w żydowskich rękach. Wynika to pośrednio z dokumentu. Kolejne źródło konfliktów i nienawiści.

      Odpowiedz
  • 17 lipca, 2019 o 23:20
    Bezpośredni odnośnik

    Panujący świeccy i kościelni potrzebowali i nadal potrzebują „obcego”, coby obarczać go winą za swoje (panujących) przewiny wobec ludu/państwa/społeczeństwa. Żydzi idealnie nadawali się i nadal nadają do roli tego obcego/winnego. I to wcale nie dlatego, że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matek. Wystarczyło, że obecnie panujący (świeccy i kościelni) w roli „obcego” obsadzili uchodźcę, a antyislamizm (bo uchodźca = islamista = terrorysta) wyprzedził antysemityzm. Potwierdzają to badania. Kłopot w tym, że nie ma w Polsce Żydów, nie ma muzułmańskich uchodźców, więc panujący świeccy i kościelni pośpiesznie w roli obcego obsadzają – „gendera”, bo takich osób jest około 10% całego społeczeństwa. Sprawcy napadów (które już się zdarzają) na osoby „genderowe” będą (być może) trafiać pod sąd. Na pewno pod sąd nie trafią ani prezes Kaczyński ani biskup Dec, którzy tę genderową hecę rozpętują.

    Odpowiedz
    • 18 lipca, 2019 o 02:08
      Bezpośredni odnośnik

      To „gender” to musi być rzeczywiście jakieś wyjątkowe paskudztwo. W komunie się mówiło „kiła, mogiła, syf, malaria”, ale dzisiaj, w dobie anglicyzmów, mówi się krótko „gender”.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *