Co Kaczyński powiedział, a co chciał powiedzieć 10 maja

 
Wszystkim tym po stronie opozycji, którzy uważają, że antymiesięcznice na Krakowskim Przedmieściu to naruszenie religijnego tabu, dedykuję ten tekst
 
10 maja o godzinie 21 z minutami wchodząc na podest Jarosław K. powiedział aż tyle i tylko tyle:
 
Szanowni Państwo,
Spotykamy się tutaj jak co miesiąc, ale jest pewna różnica w stosunku do tych lat, kiedy wydawało się,  że comiesięczna manifestacja żałobna, to coś czemu nikt nie może się przeciwstawiać. Owszem były nienawistne próby ze strony Palikota i jego ludzi,  ale skończyło się to szybko.
Dziś mamy drugą taką próbę, dziś mamy nowy, wielki atak nienawiści, bo te białe róże które tam widać,  to symbol nienawiści, symbol nienawiści i głupoty,  skrajnej głupoty i skrajnej nienawiści.
Otóż chcę was zapewnić, że my tę walkę  wygramy, wygraliśmy wtedy z Palikotem i wygramy z jego następcami jeszcze bardziej agresywnymi i jeszcze bardziej nienawistnymi. Zwyciężamy i będziemy zwyciężać nadal.
Jesteśmy w stanie doprowadzić tę sprawę, dla której się tutaj zbieramy, do końca. Będą pomniki i będzie prawda. Ale właśnie tej prawdy, prawdy o Smoleńsku, ale także prawdy o tych latach rządów, które już za nami, Bogu dzięki, tak bardzo się boją. Stąd ta furia stąd ta nienawiść, z jednej strony tych, którzy po prostu są wynajęci, a z drugiej strony tych, którzy po prostu są oszalali z nienawiści. I bądźcie pewni, że potrafimy zwyciężyć i będziemy tutaj przychodzić. I powtarzam, przyjdzie czas prawdy, pełnej prawdy, przyjdzie czas upamiętnienia i to już nie długo i przyjdzie wielka klęska tych, którzy nienawidzą, którzy w gruncie rzeczy nienawidzą Polski, bo o to chodzi.
Bo oni nienawidzą Polski, ale Polska zwycięży.

 
Pewnie rację mają ci, którzy mówią, że był zaskoczony liczbą protestujących i siłą protestu, z jakim się spotkał. Wszak przeforsowana przez PiS  ustawa o zgromadzeniach miała zapewnić spokój. Obywatele powinni się przestraszyć, a nieliczni zdesperowani mieli być błyskiem wyłapani przez policję działającą  w ramach nowego prawa.
 
Jak wiemy, Jarosława K. nie ma na Facebooku, nie używa Twittera, nie ma w smartfonie aplikacji newsowych. Skąd więc miał się dowiedzieć o orzeczeniu sądu, który zezwolił na kontrmanifestację. Co gorsza, obok Obywateli RP na Krakowskim Przedmieściu pojawili się członkowie ruchu „Tama”, zwolennicy OSA i gapie, najczęściej sympatyzujący z protestującymi. Doszło do kuriozalnej sytuacji. Najwięcej było policjantów w mundurach i bez, a najmniej smoleńskiego ludu, który, wierząc zapewnieniom polityków, uznał, że walka jest wygrana i został w domu. Nie było kościelnych sztandarów, nie było flag i transparentów. Jarosław musiał poczuć się źle. Tym bardziej, że jak głosi plotka z szeregów PiS, minister Błaszczak bał się powiedzieć o sądowej decyzji. Ściągał kolejne jednostki i modlił się, by demonstrujących było mało. Nie został wysłuchany, bo w czasach FB informacja o legalności demonstracji rozchodziła się niczym fala uderzeniowa po wybuchu bomby.
 
To wyjaśnia, dlaczego w przemówieniu Jarosław K. tak się odsłonił. Zapewne zdenerwowany, chciał stać na podeście jak najkrócej. Zdał sobie sprawę, że zwraca się  głównie do protestujących. Nie pękł. Przemówił z  serca, a nawet z trzewi, wywalając to, co mu tam zalegało. Popełnił jednak błąd dając przemówieniem oręż tym, którzy marszy 10. nie traktują jak wydarzeń religijnych, ale wzbudził też moje uznanie, gdy tak ad hoc i mimo wściekłości, zastosował wiele reguł  propagandy i manipulacji. Widać ma je we krwi.
 
1. Obywatele RP – ta nazwa nie padła z ust J.K. W ten sposób nie tylko nie wspiera promocji, ale też poniża przeciwnika. Swoi i tak wiedzieli o kogo chodzi, gdy mówił „oni”.
 
2. By podkreślić bestialstwo Obywateli RP stwierdził, że to przeciw czemu demonstrują, jest absolutnie akceptowalne przez wszystkich „comiesięczna manifestacja żałobna, to coś czemu nikt nie może się przeciwstawiać”. Nic to, że są nawet i księża, którzy krytykują marsze. Nic to, że w następnym zdaniu sam sobie zaprzeczył mówiąc o protestach Palikota. Wyciągnął go z kapelusza wrogów jednym ruchem.
 
3. Po co Palikot? Na skali trzeba się mieć do czego odnieść, zło spersonalizowane jest straszniejsze. Palikot w narracji PiS długo robił za zero absolutne. Teraz awansował i stał się zerem po środku skali. Dalej są „oni”.
 
4. Jak „onych” zidentyfikować? Białe róże!!!
 
5. I tu K. popełnił zaskakujący błąd. Nie zna języków, prawnikiem nigdy nie był, z polskim – jak słyszymy – bywa na bakier, ale wiedzy historycznej odmówić mu nie można (jego „inni szatani byli tam czynni” skompromitowało wielu dziennikarzy, którzy w tym zwrocie nie odnaleźli cytatu z Kornela Ujejskiego. Do dziś winni dziękować erudycie Pawłowi Wrońskiemu, że po Internecie nie rozlała się fala memów i żarcików).
 
Zapewne wiedział symbolem jakiej organizacji była biała róża, ale improwizował, potrzebował prostego znacznika. Wybrał różę, a nie zaciśniętą pięść – symbol zbliżony do znaku Czarnych Panter, jaki widnieje na logo Obywateli RP. Wybrał i popłynął. Biała róża stała się „znakiem nienawiści, symbolem głupoty, skrajnej głupoty”. Charakterystyczne dla Kaczyńskiego wzmocnienie obelgi, może obrócić się przeciw niemu, bo czyż skrajną głupotą nie nazwiemy kalanie tak pięknego symbolu?
 
6. „Onych” naznaczył jako następców Palikota. Nic to, że w żadnym tekście, wywiadzie, na transparencie ORP nie odwołali się do słów tego polityka. Tym gorzej dla prawdy. Zapewne niewielu z Obywateli pamięta o tym barwnym i inteligentnym bon vivancie, który przelicytował w grze na performance i symbole. To bez znaczenia, bo nie chodzi o prawdę, a o opisanie wroga jako spadkobiercy tego co najgorsze. Wszak to PiS lubuje się w przenoszeniu win z ojca na syna (u swoich wrogów tylko – co oczywiste). Januszu Palikocie, Obywatele RP przerośli Cię więc co najmniej o schodki, a może i o podest.
 
Dopiero w 2/3 przemówienia pojawia się ukłon w stronę tych, którzy przyszli, by spijać słowa z ust Jarosława K. Gdyby protestujący go nie zagłuszali, może kilku „smoleńskich” wpadłoby w zakłopotanie po usłyszeniu frazy: „Zwyciężamy i będziemy zwyciężać nadal”. I nie chodzi mi o masło maślane, ale o komunikat, że ta walka nigdy się nie skończy. Wielu w PiS toczy bój dla samego boju, ale jest tam też kilku, którzy jak normalny człowiek lubią wyznaczyć cel, poprowadzić projekt i czuć satysfakcję z jego zakończenia, niezależne czy będzie to wyrzucenie z Polski rozsądnych, czy Polski z UE. Wpadli w niezamykalny start-up z wszystkimi jego wadami. Niczym Syzyf będą toczyli kamień odpowiedzialności za Polskę. Powinni zrozumieć, że zatrzymanie oznacza, iż głaz stoczy się na nich i zgniecie na placek po węgiersku. Ale, jak to w pytyjskich przepowiedniach, nie można popadać w rozpacz. Zawsze pojawia się nadzieja. „Jesteśmy w stanie doprowadzić tę sprawę, dla której się tutaj zbieramy, do końca, będą pomniki i będzie prawda”.  Czyli jedni idą szukać prawdy, drudzy budować pomniki. Najprostszy program polityczny, jaki czytałem!
 
Na koniec rzeczony,  jak klamrą, spina swoje przemówienie wracając do tych bezimiennych wrogów spod znaku „białej róży”. Nie wiem, co Jarosław K. rozumie przez furię, uważałem, że to jeden z najwyższych stopni zdenerwowania i jeśli komuś miałbym tego wieczora ją przypisać, to przemawiającemu. No, ale z  Jarosławem K. się nie dyskutuje. Wie z autopsji, co mówi, gdy rozgryza sposób rekrutacji do ruchu Obywateli. Tam „po prostu są wynajęci, a z drugiej strony ci, którzy po prostu są oszalali”.  Jakby PiS wymalował.
 
7. Dalej mamy tylko wizję. Jak każdy artysta, tak i Jarosław K. w swoim dziele oratorskim pozostawia przestrzeń na daleko idącą interpretację poetyki odbioru, rozpinając słuchających między tym co pokazane i tym, co obiecane. I ja państwa z tą nadzieją zostawię:
 
„Przyjdzie wielka klęska tych, którzy nienawidzą, którzy w gruncie rzeczy nienawidzą Polski, bo o to chodzi. Bo oni nienawidzą Polski, ale Polska zwycięży.”
 
Wojtek Fusek, Obywatel RP
 
Ps. Sięgając do technik propagandy w tekście Jarosława K. tylko tak tytułowałem. Żaden prezes, premier, czy pożal się Boże, naczelnik. Tylko Jarosław K. Trochę jak oskarżony, trochę jak zagubiony bohater „Procesu” Franza Kafki. Kto bardziej? Zostawiam waszej interpretacji.
 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *