Edukacja Niepodległa: Szacunek

W Japonii kłanianie się jest prawdziwą sztuką. Głębokość ukłonu jest dostosowana do pozycji społecznej. Na przykład uczniowie muszą się głębiej skłaniać niż nauczyciele. Młodsi głębiej niż starsi. Jest przy tym bardzo ważne, by plecy trzymać prosto. Bo kłaniać się nie znaczy uginać

Dla każdego człowieka jest ważne być zauważanym i okazywać uznanie innym. Gwarantowana w konstytucji godność człowieka jest historycznie stosunkowo młodym zjawiskiem, wyrosłym w społeczeństwach liberalnych, wyzwolonych z autorytarnego konformizmu, w którym odziedziczona pozycja, urząd, władza osób i instytucji automatycznie gwarantowały bądź wymuszały szacunek.

W ostatnich latach wiele uczyniono dla ukształtowania wrażliwości i uznania na przykład dla osób niepełnosprawnych czy praw kobiet. Ale też narastają nowe napięcia: antysemityzm, żądania nacjonalistycznej rewizji historii, nienawiść do innych religii, przemoc wobec uchodźców. Próby autorytarnego wykluczenia obcych czy innych zyskują coraz więcej zwolenników. Szacunek ma przysługiwać tylko członkom własnej grupy, zorganizowanej mniej lub bardziej hierarchicznie. Media elektroniczne ułatwiają sianie nienawiści. Sprzeciwianie się temu jest dla wolnego społeczeństwa warunkiem przeżycia. Ale to nie jest łatwe. Już samo dostrzeganie przemocy w życiu codziennym jako problemu – jak choćby w szkole – przychodzi z coraz większym trudem.

Od zawsze ktoś czegoś chciał. W epoce kamienia chodziło o większy kawał upolowanego mamuta, w wielkim mieście chodzi o miejsce siedzące w zatłoczony metrze. Szacunek można sobie wywalczyć, mieć zagwarantowany, przyznany albo być go pozbawionym. W naturze ludzkiej leży oczekiwanie uznania ze strony innych ludzi. Chcemy w każdej społeczności – od rodziny po imperium – czuć się dobrze i mieć możliwość rozwijania swoich zdolności.

PRZECZYTAJ TAKŻE: EDUKACJA NIEPODLEGŁA: Nacjonalizm w Europie

O szacunek i uznanie zabiega się od zawsze, gdyż bez przynajmniej elementarnego uznania innego człowieka społeczność ludzka nie jest możliwa. Uznanie jest warunkiem dla szacunku (respektu). Starożytny respectus oznaczał „patrzenie wstecz” i „wzgląd” i w ten sposób przynajmniej chwilowe odejście od własnego egoistycznego interesu. Pisał o tym filozof Artur Schopenhauer w przypowieści o jeżozwierzach:

„Pewna gromada jeżozwierzy skupiła się w zimowy dzień możliwie blisko siebie, aby wzajemnym ciepłem uchronić się przed zamarznięciem. Wkrótce jednak odczuły nawzajem swe igły, co je znowu od siebie oddaliło. Kiedy potrzeba ogrzania się zbliżyła je znowu, powtórzyło się to drugie zło tak, że szarpało je między sobą jedno i drugie cierpienie, póki nie znalazły umiarkowanej odległości, w której najlepiej mogły znieść jedno i drugie. W ten sposób potrzeba towarzystwa, wyrastająca z pustki i monotonii własnego wnętrza, spędza ludzi razem, ale ich liczne odstręczające właściwości i nieznośne wady znowu ich od siebie odpychają”.

To samo, bardzo zwięźle wyraził w Dirty Dancing Johnny udzielając Baby pierwszej lekcji tańca. „To jest moja przestrzeń tańca, a tu jest twoja przestrzeń tańca. Ty nie wchodzisz na moją, ja nie wchodzę na twoją”. W Europie mnóstwo ludzi zajmowało się odpowiedzią na pytanie, jak najlepiej zorganizować taki taniec. Na przykład jak zapewnić szacunek jednostce i ochronić ją przed samowolą władcy. Europa była laboratorium dla równoważenia interesów. To tu po raz pierwszy nowoczesna burżuazja – a w renesansie nawet Individuum – wkroczyła na scenę historii. Filozof Axel Honnet swoje dzieło „Walka o uznanie” nazwał europejską historią idei. Za jej początek uznał Petition of Right, w którym brytyjski parlament w roku 1628 żądał położenia kresu królewskiej samowoli. O wiele ważniejszy, o międzynarodowym znaczeniu, był Bill of Rights z roku 1689, w którym przyznano protestantom prawo noszenia broni, a tym samym uzyskali oni zdolność do obrony przed ingerencją państwa.

Wzorując się na Bill of Rights, w Stanach Zjednoczonych w roku 1789 obywatelom przyznano podstawowe prawa do wolności poglądów, religii, prasy i zgromadzeń (nie dotyczyło to, niestety, kobiet i niewolników). W tym samym roku, w wyniku Rewolucji Francuskiej, uświadomieni, współdecydujący „citoyens“, zapisali sobie w konstytucji prawa do wolności, własności, bezpieczeństwa i prawo do oporu przeciwko uciskowi.


[sc name=”newsletter” naglowek=” Bądź dobrze poinformowany!” tresc=” Najnowsze informacje o nas, analizy i diagnozy sytuacji w kraju trafią prosto na Twoją skrzynkę!”]

Od czasu tamtego podwójnego ciosu wymierzonego rządzącym, konstytucja stała się wiążącą umową społeczną zawieraną przez obywateli, pokazującą ich obchodzenie się, stosunek do mniejszości i innych grup wymagających opieki i wsparcia. Niepodważalne pozostaje okazywanie przez rządzących szacunku rządzonym. Ale konstytucje podlegają nieustającym udoskonaleniom; w mozolnej walce socjaliści uzyskali prawa dla ludzi pracy; sufrażystki wywalczyły prawa dla kobiet; ruchy praw obywatelskich równouprawnienie dla czarnych. Różne podmioty społeczne nieustannie negocjują swoje prawa i roszczenia. Jedni robią to w imię dobra wspólnego, inni tylko w odniesieniu do własnych interesów.

Ów taniec nie ma końca, wliczając w to różne konflikty, które z tego wynikają. Bo jak to jest z prawem dzieci do wolności od przemocy dorosłych? Z prawem uchodźców do azylu? Prawem par homoseksualnych do równego traktowania? Czy to można zapisać w konstytucji? A dlaczego nie? Rozpisanie praw, niosących nierzadko wyrafinowane konsekwencje, jest piekielnie trudnym zadaniem. Nie da się uniknąć porażek i sprzeciwów. Bo jak na przykład odnieść się do prawa posługiwania się w urzędach językiem lokalnej mniejszości? A jeśli jest to grupa, o której względy zabiega się przed wyborami?

Naprawdę niebezpiecznie jest, kiedy rządzący próbują demontować zdobycze prawne i odmawiają szacunku mniejszościom etnicznym i wyznaniowym, migrantom, homoseksualistom i zezwalają na ich dyskryminację. Im mniejszy jest szacunek, tym większe niebezpieczeństwo brutalizacji. Jeśli ktoś chce wiedzieć, na ile dane społeczeństwo jest rozwinięte moralnie i cywilizacyjnie, powinien obserwować go w tym tańcu.

Ostatecznie nadal obowiązuje to, co po II wojnie światowej zapisano w artykule 1. Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka: „Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi pod względem swej godności i swych praw. Są oni obdarzeni rozumem i sumieniem i powinni postępować wobec innych w duchu braterstwa”.

Andrzej Wendrychowicz

Wykorzystano teksty z magazynu Flutter, nr. 69, zima 2018-2019 wydawanego przez Bundeszentrale für politische Bildung.   


[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Dorzuć swoją cegiełkę do walki o demokrację i państwo prawa!” tresc=” Twoja pomoc pozwoli nam dalej działać! „]

13 komentarzy do “Edukacja Niepodległa: Szacunek

  • 4 stycznia, 2019 o 02:59
    Bezpośredni odnośnik

    Mam nadzieję, że artykuł Andrzeja Wendrychowicza rozpoczyna tak bardzo potrzebny Polakom, niekończący się cykl edukacji społecznej i politycznej. Dotychczas były to dziedziny wiedzy powszechnej, które wraz z edukacją seksualną były najbardziej zaniedbane w naszym kraju. Wprost trudno uwierzyć, że po 45 latach życia w państwie, które zastąpiło edukację indoktrynacją, nikomu nie przyszło do głowy, że istnieje potrzeba zapewnienia obywatelom wiedzy w zakresie polityki i nauk społecznych, ponieważ w tym zakresie wraz ze zmianą systemu gospodarczego i ustroju państwa nastąpią ogromne zmiany w świadomości obywateli. Młodemu pokoleniu Polaków należy zapewnić edukację seksualną, aby o ich życiowych planach nie decydował przypadek. Przekonanie wielu polityków, że wszystko się samo ułoży i ludzie bez niczyjej pomocy posiądą niezbędną wiedzę o demokracji i cywilizowanych zasadach współżycia między ludźmi, srodze się w końcu zemściło na naszym kraju. Na początek, zastąpiono jedną indoktrynację następną, katolicką, która wręcz cofnęła świadomość społeczną Polaków do początków XX wieku. Tą sytuację natychmiast wykorzystali wszelcy wrogowie demokracji. W edukacyjną próżnię wkroczyli siewcy nienawiści, dokonując faszyzacji Polski, czyli wmawiania obywatelom, że nacjonalizm to wyższa forma patriotyzmu, zapewniająca ochronę rzekomo zagrożonemu narodowi. Formy owej ochrony, to oczywiście antysemityzm, rasizm, ksenofobia, homofobia, propagowanie rzekomej wyższości naszego narodu nad innymi nacjami. Co gorsza, wbrew zapisom Konkordatu Kościół Katolicki natychmiast dołączył do akcji faszyzowania polskiego społeczeństwa, propagując katolicki fundamentalizm oraz wyższość religii katolickiej nad wszelkimi innymi religiami, zachęcając Katolików do pogardy dla obowiązującego w Polsce prawa oraz do nietolerancji i dyskryminacji wobec wszystkiego co nie mieści się w wąsko rozumianym pojęciu Polaka-Katolika, czyli m.in. wobec różnic światopoglądowych oraz wobec innych religii, jednocześnie z wielką zaciekłością zwalczając idee dążące do zapobiegania dyskryminowaniu jednych ludzi przez drugich. Kościół odrzucił też jawnie Kartę Praw Człowieka i Obywatela, zapewniającą równość wszystkich ludzi od urodzenia wraz z prawem każdego do szacunku i do wolności wyznania i sumienia, jako sprzeczną z jego nauczaniem, co oznacza, że według nauk Kościoła Katolickiego ludzie nie są godni posiadania jakichkolwiek praw. Jest to wynik forsowanej przez Kościół średniowiecznej doktryny o nadawanej jednostkom przez Boga władzy nad wszystkimi poddanymi, pozbawionymi praw. Trzeba przyznać, że przy braku społecznej i politycznej edukacji polskiego społeczeństwa na miarę XXI wieku, jaką Rzeczpospolita winna zapewnić obywatelom, owa indoktrynacja katolicko-prawicowa powiodła się w dużym zakresie i w końcu doszło do tego, że 30 procent wyborców odrzuciło ideę demokratycznego państwa oraz cywilizację opartą na poszanowaniu wszelkich praw człowieka i obywatela i dało władzę partii, pragnącej zafundować Polakom faszystowsko-katolicki reżim, stosujący bezprawie i przygotowujący się do zapewnienia sobie przemocą nieograniczonej władzy. Jeśli następna władza nie zdecyduje się na zapewnienie Polakom, zgodnie z zapisem Konstytucji o rozdzielności państwa od Kościoła, świeckiego państwa o ustroju demokratycznym, nie przywróci bezwzględnego obowiązku obywateli do stosowania się do obowiązującego prawa państwowego i nie rozpocznie kampanii na rzecz wzajemnego szanowania prawa każdego człowieka do osobistego szczęścia i życia w zgodzie z własnym sumieniem, prawa do szacunku, do wolności, prawa wszystkich religii do równorzędności, oraz prawa Polaków do obywatelskich swobód, i która to kampania w jasny sposób uświadomi społeczeństwu jakie są prawdziwe cele odwoływania się do najniższych instynktów ludzi, czyli do ksenofobii, homofobii, rasizmu i nietolerancji, szkodliwych w końcu dla każdej jednostki gdyż umożliwiających jej zastraszenie i zniewolenie przez pozbawionych skrupułów cwaniaków dążących do nieograniczonej władzy na życiem i śmiercią obywateli. Czas też najwyższy na kampanię piętnującą nacjonalizm, nienawiść, nietolerancję i dyskryminowanie innych ludzi, społeczny egoizm, zawiść i pogardę, które świadczą źle o Polsce i Polakach podając w wątpliwość poziom naszej cywilizacji. Cywilizacyjny rozwój naszego społeczeństwa stanowi bowiem istotny warunek gospodarczego rozwoju naszego państwa ponieważ umożliwia szeroką współpracę i zapewnia zaufanie oraz sympatię ze strony innych narodów. Tak więc rozwój gospodarczy i wysoka pozycja wśród innych cywilizowanych państw zapewni nam w końcu tak oczekiwany wzrost dobrobytu. Gołym okiem widać, że im wyższy poziom cywilizacji europejskich narodów, tym wyższy poziom ich życia. Temu nie da się zaprzeczyć, choćby nawet ktoś bardzo chciał.

    Odpowiedz
  • 4 stycznia, 2019 o 19:24
    Bezpośredni odnośnik

    W Polsce nie szanuje się ludzi, nie szanuje się władzy, ludzie nie szanują siebie nawzajem. Nie szanuje się prawa i prawdy.

    Ale czy niewolnicy, „obywatele” pozbawieni realnych praw wyborczych, nierządna, niereprezentatywna władza, okupant mogą być obdarzani szacunkiem? Czy w ogóle zasługują na szacunek? Moim zdaniem nie, przynajmniej w sensie politycznym.

    To jest też źródło powszechnego braku szacunku w Polsce. Słowo szacunek jest zupełnie pustym słowem. W zasadzie szacunek prawdziwy może kiełkować i rosnąć tylko wśród wolnych ludzi, posiadających obywatelską podmiotowość. Dotyczy to również władzy, o ile jest ona autentyczną wybraną uczciwie reprezentacją wolnych ludzi.

    Tekst autora jest ładny, ale można go też nazwać „jałowymi wariacjami na temat zupełnie pustego słowa”.

    Odpowiedz
    • 4 stycznia, 2019 o 20:51
      Bezpośredni odnośnik

      Czy aby nie za dużo tych (jakoby) pustych słów? Łącznie ze zwycięskim w roku 2018 słowem na „K”?
      Ja jednak uważam, że tym rzekomo pustym słowom trzeba przywracać treść i znaczenie.

      Odpowiedz
      • 5 stycznia, 2019 o 20:23
        Bezpośredni odnośnik

        Sęk w tym, że pustym słowom nie przybywa ani grama treści i znaczenia przez ich stałe powtarzanie. Treść i znaczenie wynika jedynie z faktów i praktycznych działań, nie z paplania.

        Odpowiedz
    • 7 stycznia, 2019 o 11:03
      Bezpośredni odnośnik

      Sprawy prawdy i szacunku dla innych osób, czy poglądów są ze sobą głęboko związane. Problem pojawił się w pełnej krasie w czasach Peryklesa. Otóż z dopuszczeniem do rządów obywateli powstał problem wolnej woli, a więc i prawa do oceny co inni mówią, istotą publicznej moralności, a więc podstawowąe sprawy prawdy i szacunku. To w dyktaturze nie jest problem rozwiązywalny, a przecież antyczni bogowie, pochodzący z epoki brązu byli w sensie publicznym, jak najbardziej ludzcy …. ale niemal totalnie niemoralni.
      Co się wtedy robi, jak sie jest zamordysta? Proste, serwuje się cykute jednemu z najbardziej domagajacych się prawdy i szacunku.
      Oczywiście Bisnetus przesadza, z cykuta jeszcze można poczekać!!!

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *