Do Szymona Hołowni – Polska przed 2023

Spośród polityków, do których po zwycięstwie Dudy w głosowaniu prezydenckim skierowaliśmy listy z propozycją rozmów programowych, odpowiedź otrzymaliśmy od Joanny Scheuring-Wielgus i Szymona Hołowni. Ten ostatni przystaje na propozycję spotkania, deklaruje gotowość współpracy, choć — co nie dziwi — widzi ją raczej jako realizację własnej agendy. Na naszą wyraźną sugestię wspólnej, obywatelskiej listy w kolejnych wyborach Hołownia odpowiada, pisząc o programie — strategia wyborcza ma być rzeczą wtórną. Poniżej dalszy ciąg tej korespondencji — list Pawła Kasprzaka z naszą propozycją tematycznych ram dialogu i współpracy.

Warszawa, 21 sierpnia 2020

Szanowny Panie,

bardzo dziękujemy za odpowiedź – ona sama w sobie daje nadzieję na „inną politykę”. Jest Pan oczywiście znów jedynym spośród politycznych liderów, który zadał sobie trud, by odpowiedzieć. Wyrażam przy tym nie tyle oczywistą wdzięczność, ale przede wszystkim uznanie dla tej rzadkiej dziś zgodności deklaracji z praktyką działania.

Tak, „demokracja zaczyna się od rozmowy” – jak Pan napisał. O tę rozmowę prosimy. Proszę również o wybaczenie – odpowiadam publicznie, choć z Pańskiego listu nie wynika jego publiczny charakter. Jeśli środowisko Obywateli RP w czymkolwiek jest rzeczywiście tak radykalne, jak bywa na ogół opisywane, to właśnie w tym, że uparliśmy się wszelkie rozmowy prowadzić „nad stołem”, a nie pod nim. Dlatego chcemy także, by rozmowa, o którą prosimy, przynajmniej w części miała publiczny charakter: by była rejestrowana i transmitowana. Liczymy, że będzie równie twórcza i ciekawa, jak ta, którą mieliśmy w trakcie Pańskiej kampanii – wtedy zresztą także był Pan jedynym spośród kandydatów, który na taką rozmowę z nami się zgodził.

***

Chcę również zaproponować zakres tematyczny. Ma Pan rację – każde wspólne myślenie powinno się zacząć od programu. Z uwagą śledziliśmy Państwa wystąpienia programowe. Obywatele RP mają również program. Skonstruowany bardzo specyficznie, bo wystrzegający się ideowych deklaracji i wynikających z nich „polityk” do obiecywania obywatelom, skoncentrowany na bardzo podstawowych sprawach ustrojowych – takich jak choćby rzeczywisty trójpodział władzy, w którym poza niezależnością sądownictwa istnieje także nieobecna w Polsce kontrola rządu przez parlament. W centrum naszego zainteresowania są także prawa człowieka – tu nie tylko widzimy potrzebę i możliwość uczynienia z pięknie brzmiących konstytucyjnych haseł praktyki codziennego funkcjonowania instytucji demokratycznego państwa. To jest dla nas jedna z podstawowych norm ustrojowych. Widzimy to jako zestaw bardzo konkretnych postulatów – dotyczących nie tylko sądownictwa, czy np. służb specjalnych, ale także ochrony zdrowia, systemu oświaty. W każdej z tych sfer państwo ma wobec obywateli zobowiązania, wyznaczone świadomie zawartym kontraktem ustaw i konstytucji, a obywatele muszą mieć narzędzia ochrony przywilejów wynikających z tego kontraktu. Dobry, prawdziwie demokratyczny ustrój to dla nas niekoniecznie taki, który uniemożliwia władzę politycznych szaleńców, czy pospolitych przestępców – bo to się w demokracji może zdarzyć zawsze. Interesuje nas ustrój, w którym obywatele nie są bezbronni wobec również złej władzy. Wreszcie mottem naszego programu jest Art. 4 Konstytucji RP o władzy sprawowanej przez naród poprzez przedstawicieli lub bezpośrednio. Widzimy nadzieję na państwo, które w powszechnym poczuciu obywateli jest ich własnością. Oraz na uczestnictwo obywateli w deliberatywnej demokracji, która daje nadzieję na Pokój na Dole kończący polską Wojnę na Górze – by posłużyć się figurą zapożyczoną od Jakuba Wygnańskiego, weterana społeczeństwa obywatelskiego i uczestniczącej demokracji.

Wiemy także – co pokazują wszystkie badania i sondaże – że bardziej niż ową wojną polscy obywatele i obywatelki troszczą się np. stanem ochrony zdrowia i własnym bezpieczeństwem na starość. Wiemy jednak równocześnie, że przytłaczająca większość obywateli nie wierzy, by jakiekolwiek wybory i następująca po nich zmiana władzy była w stanie zmienić cokolwiek w tych sprawach. Zwłaszcza zaś wyzwania stawiane przez globalny kryzys modelu gospodarki, zmiany demograficzne i katastrofę klimatyczną będą wymagały poniesienia ogromnych kosztów i wielkiego wysiłku całych grup społecznych, co każe pomyśleć najpierw o zaufaniu do państwa i mechanizmów podejmowanych w nim decyzji. To po prostu konieczny warunek powodzenia którejkolwiek z „polityk” oferowanych dziś przez partie i inne środowiska.

Nasze programy różnią się więc, choć żadną miarą nie są sprzeczne. O wiele bardziej obiecujące są ich wspólne rysy, w tym przekonanie o konieczności formułowania celów wspólnoty obywatelek i obywateli w poprzek obecnego wojennego frontu oraz o tym, że zdominowana przez partyjne wojny demokracja nie naprawi się sama.  Programowej dyskusji oczekujemy więc – by tak rzec – z ekscytacją. Chcemy nauczyć się Państwa myślenia i mamy nadzieję, że potrafimy zaoferować własny, twórczy wkład.

***

Strategia działania, w tym strategia wyborcza, interesuje nas jednak bardzo i uważamy, że koniecznie trzeba o niej myśleć i rozmawiać już teraz – tak samo pilnie, jak o programach. W polskiej trudnej historii często bywało tak, że myślenie o programowych celach bywało z konieczności wtórne w stosunku do podstawowego pytania „jak w ogóle osiągnąć cokolwiek”. Sądzę, że po sześciu wyborczych porażkach w starciu z populizmem (by użyć tego skrótu), mamy powody, by to pytanie stawiać z całą mocą.

Myślę także, że powinniśmy się wystrzegać fikcji programowych deklaracji konstruowanych tak, jakby wypowiadający je rzeczywiście wierzyli, że wygrają samodzielną większość i będą mogli swoją politykę swobodnie realizować. Ze zdumieniem wysłuchiwaliśmy np. lewicowych deklaracji, skoro na lewicową większość jawnie nie było szans i było jasne, że realizacja lewicowego programu będzie musiała podlegać co najmniej poważnym korektom w uzgodnieniach z koalicjantami, którzy mają radykalnie inne zdanie w bardzo podstawowych sprawach. To samo dotyczy oczywiście wszelkich innych deklaracji programowych.

W tym także naszych własnych deklaracji. Ruchy obywatelskie, które decydowałyby się – jak decydujemy się i my, i Państwo – na udział w polityce, by uzdrowić jej podstawowe reguły, nie spełnią swego zadania, dysponując 20% wynikiem wyborczym.

Z bardzo wielu względów myślimy więc o tym, w jaki sposób da się zapewnić takie współdziałanie demokratów, by urealnić nadzieję na zmianę. Chodzi nie tylko o taktykę. W tych pytaniach zawiera się również myślenie o celach. Partie wystartują w najbliższych wyborach. Państwo wystartują również. Przeciw partiom dzisiejszej opozycji? To bardzo ważne pytanie. O starcie myślimy również my – widzimy taką konieczność między innymi dlatego, że jest to dla nas najskuteczniejszy, o ile nie jedyny sposób nacisku, by celem demokratów w Polsce stała się rzeczywiście demokracja, a nie „policzenie szabel” partii i innych środowisk, ustalenie własnej pozycji wśród parlamentarnych frakcji w grze pomiędzy nimi. Naszym wyraźnie deklarowanym celem jest wspólna lista demokratów. Wiemy, że tylko ona ma szansę.

Oczywiste są również konsekwencje programowe. Relacje między celami i strategią są na wiele sposobów wzajemnozwrotne. Wspólna lista demokratów wyklucza ideologicznie motywowane rozwiązania np. w „kwestiach światopoglądowych” (używam tego określenia, choć ono budzi nasz głęboki sprzeciw, bo w istocie chodzi o podstawowe prawa człowieka, a w wielu przypadkach po prostu o byt). Tym, co łączy demokratów konserwatywnych i progresywnych (i tak przecież spotkają się w parlamencie) może być wyłącznie przekonanie o właściwych sposobach rozwiązywania konfliktów, w tym konfliktów wartości. Być może połączy nas również przekonanie, że w wielu tych sprawach politycy po prostu nadużywają władzy w stosunku do obywatelek i obywateli, bo decyzja musi należeć właśnie do nich.

Wspólna lista – jeśli jest możliwa – powinna jednak powstawać nie w zaciszu gabinetów liderów, a publicznie i z jak największym udziałem wyborców. Sami twardo opowiadamy się za otwartymi prawyborami. Rozważając własny start, równocześnie wzywamy wszystkich – i również do Państwa to wyzwanie adresujemy – do udziału w prawyborach. Bardzo stanowczo nie chcemy żadnej osobnej listy wyborczej.

***

Oczywiście nie tylko o wybory nam chodzi, kiedy myślimy o dialogu, wspólnym namyśle i wspólnych działaniach. Tu zresztą trzeba się dziś liczyć z rozmaitymi wariantami. Wybory mogą do tego stopnia odbiegać od demokratycznych standardów, że zwycięstwo kogokolwiek poza obozem władzy może być po prostu niemożliwe. Można się również spodziewać wyborów wcześniej niż w konstytucyjnym terminie.

Chcemy więc porozmawiać również o zakresie możliwej współpracy. Pański list wspomina o think-tanku. Chcielibyśmy w jak największym stopniu uczestniczyć w tych pracach, choćby tylko przez dialog, choć wyobrażamy sobie również np. twórczą konkurencję, w której Państwa i nasze różne pomysły poddalibyśmy pod obywatelski osąd, szukając dla nich mandatu wyborców.  

Wyzwaniem stojącym przed Państwem, nami i przed wieloma innymi środowiskami są media obywatelskie, bez których trudno sobie wyobrazić publiczną debatę programową i jakiekolwiek, choćby czysto „akcyjne” działanie. Czy mamy nad tym pracować osobno, czy możliwe jest połączenie wysiłków?

Prowadzimy biuro pomocy prawnej. Jest skoncentrowane przede wszystkim na pomocy represjonowanym za udział w protestach i na obronie dyskryminowanych. Ale realizuje także nasz ważny cel programowy – nasz udział w setkach procesów sądowych doprowadził do praktycznego spełnienia postulatu rozproszonej kontroli konstytucyjności prawa: tego wspomnianego już instrumentu w rękach obywateli, który mógłby dać im ustrojowe gwarancje realizacji ich praw w zakresie ochrony zdrowia, bezpieczeństwa socjalnego, edukacji, równego dostępu do świadczeń publicznych, o czym wspomina Państwa program, co budzi naszą sympatię. Istnieje mnóstwo innych obszarów, którymi można się zajmować na drodze sądowej, a którymi nie byliśmy w stanie dotąd się zająć. Mamy również świadomość, że ta działalność powinna się odbywać wspólnie. Czy również taka współpraca byłaby możliwa?

Państwa program przewiduje takie przygotowanie projektów regulacji prawnych, które znajduje oparcie i mandat społeczny i jest efektem deliberacji z udziałem obywateli-wyborców. Nasz program też. Organizacja paneli obywatelskich jest pracochłonnym i kosztownym przedsięwzięciem. Dla nas ma kluczowe znaczenie, bo choćby lokalne referenda mogą tworzyć „politykę faktów dokonanych” jeszcze zanim wybory i polityczna zmiana umożliwi całościową reformę kraju. Czy w tej sprawie da się z Państwem rozmawiać o realizacji konkretnych projektów?

***

I apel na koniec, jeśli mi wolno. Obywatele RP uchodzą za radykałów. Ekstremalnych wrogów PiS, „lewaków” sprzeciwiających się wszystkiemu, co konserwatywne. Ten nasz wizerunek niewiele ma wspólnego z rzeczywistą treścią naszych działań, ale przecież jest jakimś społecznym faktem. Państwo uchodzą za konserwatywnych „chadeków”. Niezależnie od tego, jak fałszywe i krzywdzące są te etykiety, być może dają nam szansę zrobić coś dobrego dla Polski. Pokażmy możliwość dialogu i współdziałania, dajmy taki sygnał. Kto wie – tego nigdy się nie da przewidzieć – może taki impuls coś dobrego sprawi?

Z wyrazami uznania

Paweł Kasprzak w imieniu Obywateli RP

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *