10 lipca Warszawa

10 lipca wspólnie z Koalicją Organizacji Demokratycznych (KODE), Demokratyczną RP, Obywatelskim Ruchem Demokratycznym (ORD), Polską Laicką i – co nas cieszy szczególnie – kilkoma lokalnymi grupami Komitetu Obrony Demokracji – solidarnie przeprowadziliśmy protest przeciw łgarstwom i zniewagom rozpowszechnianym z okazji tzw. miesięcznic smoleńskich.

Jak zawsze, tak i tym razem, akcja polegała po prostu na wystawieniu przed oczy smoleńskich kapłanów i smoleńskich wyznawców kilku zdań prawdy. Zwłaszcza o czczonym w miesięcznicach prezydencie Kaczyńskim. Staliśmy kolejny raz z cytatem, w którym Lech Kaczyński podkreślał zasadnicze znaczenie Trybunału Konstytucyjnego dla demokracji.

Kaczyński nie tylko nie mógł już uniknąć wzrokiem prawdy wypisanej na transparentach, ale musiał również wysłuchać wystąpienia, które tu zamieszczam.

Nasza obecność zmieniła charakter i przebieg smoleńskich obchodów. Poranna część, zazwyczaj trwająca ponad pół godziny, tym razem ograniczyła się do 10 minut modlitw, po których Kaczyński wraz ze swoimi ministrami oddalili się pospiesznie, unikając wzorkiem nas i naszych transparentów, na odległość 100 metrów, gdzie czekały na nich kamery telewizyjne – zwykle ustawione przed samym Pałacem. Odzyskaliśmy w ten sposób pierwsze 100 metrów wolnej Warszawy.

W ciągu dnia trwały — jak dało się sądzić z przebiegu naszych negocjacji z policją — intensywne naciski zmierzające do odsunięcia nas sprzed oczu prezesa w trakcie jego wieczornego wystąpienia. Publicznie zagroziliśmy wtedy, że wszelkie tego rodzaju próby doprowadzą nas do stanięcia za miesiąc w miejscu „smoleńskiego ołtarza”, skąd nie zejdziemy i trzeba nas będzie usuwać, pokonując nasz bierny opór, który również zapowiedzieliśmy. Znający nas policjanci i ludzie Kaczyńskiego prawdopodobnie już także dobrze wiedzieli, że taka sytuacja rzeczywiście im z naszej strony grozi i że będą musieli wybierać pomiędzy aresztowaniem demonstrujących lub rezygnacją z obchodów.

Pozostaliśmy więc w ustalonym wcześniej miejscu naprzeciw „ołtarza” i w czasie części wieczornej Kaczyński był zmuszony polemizować z naszymi transparentami.

Kilka rzeczy zwraca uwagę. W wyniku medialnej kompromitacji po smoleńskiej rocznicy 10 kwietnia, kiedy filmy pokazujące niesłychaną agresję „smoleńskich żałobników” publikowane były przez wiele niezależnych mediów, służby PiS starają się powstrzymać ekscesy wyznawców.

Kilka naszych bardzo twardych wystąpień z 10 lipca, zwłaszcza to ostatnie, tutaj prezentowane, przyniosło – jak się wydaje – efekt głębszy. Wyrazy uznania i podziękowania za wysłuchanie w milczeniu agresywnego i obraźliwego wystąpienia Kaczyńskiego składał mi osobiście kierujący zgromadzeniem PiS. To ładny i elegancki gest. Jestem szczerze wdzięczny. Przewodniczący wspomniał również o wspólnocie wartości. Skłamałbym recenzując to wyłącznie jako dyplomację. Uprzejmość – dotąd niespotykaną wcale – wyrażało na kilka sposobów również wielu innych smoleńskich działaczy.

Chcę to swoje wystąpienie zadedykować Komitetowi Obrony Demokracji, który zrobił bardzo wiele, by akcję z 10 lipca zdezawuować, podobnie jak inne nasze inicjatywy. Proszę mi wybaczyć tę małostkowość, ale powstrzymać się za nic nie umiem i jestem przekonany, że nie powinienem, choć powody trzeba by było wyjaśniać długo i one stanowią osobny, ważny temat. Dziękuję z tej okazji zwłaszcza Piotrowi Wieczorkowi, którego tekst o naszych podłych jego zdaniem manipulacjach, zawierający link do naszej strony, przyniósł nam rekordową ilość odwiedzin, podwajając je w ciągu zaledwie jednego dnia. KOD zaiste dysponuje zdolnością komunikacji, którą my będziemy musieli budować jeszcze bardzo długo.

Dedykuję to wystąpienie również mediom, które – z wyjątkiem Gazety Wyborczej – zawiodły wszystkie. Relacje z miesięcznicy pochodziły z serwisu PAP. To rządowa agencja, proszę Państwa. Tak samo rządowa, jak telewizja Kurskiego.

17 komentarzy do “10 lipca Warszawa

  • 12 lipca, 2016 o 01:39
    Bezpośredni odnośnik

    Brawo ! Gratuluje pomyslu ! Tak trzymajcie ! Niech obecna wladza wie,ze nie wszyscy to „ciemny lud” ktory wszystko od nich kupi i da sie omamic.Jesli chca zmieniac ustroj niech zakupia sobie gdzies jakas wolna wyspe i tam tworza ustroj jaki chca.Polacy chca byc wolnymi ludzmi,a nie trzymanymi na smyczy.Dziekuje.

  • 12 lipca, 2016 o 08:35
    Bezpośredni odnośnik

    Coś mi od dawna nie pasowało. Czegoś brakowało. Niby jestem tu i ówdzie na różnych akcjach antypisowskich, od marca kwitnę pod KPRM.

    Ta miesięcznica postawiła brakującą kropkę nad i. Po raz pierwszy tak wyraźnie zakomunikowaliśmy Kaczyńskiemu nie tylko sprzeciw wobec tego czy innego działania jego rządu, ale także nasze WARTOŚCI. Odważnie, wprost; nigdy nie zrobił tego KOD, nie w ten sposób – publicznie, mocno, niemal patrząc w oczy Kaczyńskiemu. Sama byłam zaskoczona swoim wzruszeniem, w grupie ORP i cudownych gości wydarzenia z całego kraju, i nadzieją, że zaczynamy tworzyć WSPÓLNOTĘ.

    Paweł, wszyscy – dziękuję.

    • 12 lipca, 2016 o 09:32
      Bezpośredni odnośnik

      Ja to widzę trochę tak, że Paweł ich też po prostu opier….ł, czego z pewnością też wielu od dawna brakowało 😉

    • 12 lipca, 2016 o 19:48
      Bezpośredni odnośnik

      Ewka, Sądzę, że wszyscy poczuliśmy coś podobnego. Tchnęło duchem, duchem Solidarność. Tej prawdziwej prawdziwej Sierpniowej. Pamiętam go dobrze, choć miałem wtedy zaledwie 16 lat.

  • 12 lipca, 2016 o 09:29
    Bezpośredni odnośnik

    Z obserwacji z boku: lud smoleński był w wyraźnej panice, podczas przemowy Pawła miotali się, nie wiedząc jak reagować, więc próbowali go zakrzyczeć ustalonymi wcześniej hasłami (Targowica, komuniści, złodzieje) ale miałam wrażenie, że sami już widzą, że to jest żałosne. Na następny raz pewnie się lepiej przygotują.

  • 12 lipca, 2016 o 09:36
    Bezpośredni odnośnik

    No, daliśmy ognia, wiem. Trzeba nam wsparcia, też wiem. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy z niewiarygodną determinacją dojechali do nas z całej Polski. Że sobie, cały wzruszony, pozwolę wymienić Krysię Maluśką, która z Legnicy przyjechała do nas na wózku i która z tego swojego wózka wstała, kiedy ja sam stałem już ledwo…

    Nie musi być nas masa. Jest jakaś siła właśnie wtedy, kiedy opór stawiamy niewielką grupą. My to wiemy — nie wiedzą o tym ani w mediach, ani w KOD. Szkoda, ale i w tym być może jest jakiś sens, żebyśmy znaczenie takiej postawy pokazali.

    Teraz się zacznie odwet i ja chyba nawet wiem, co usłyszymy w odpowiedzi. Przykre jest to, że oberwiemy z obu stron.

    Solidarność — teraz też o nią musimy zadbać bardzo.

  • 12 lipca, 2016 o 09:58
    Bezpośredni odnośnik

    Agata, no właśnie, bez miziania wreszcie. 🙂
    Paweł zrobił total: zakomunikował sprzeciw, wartości, odwagę.

    Co ciekawe, stojąc na krześle za Pawłem, zauważyłam, że niektórzy „smoleńscy” wręcz się uśmiechali. Nie śmiali, a uśmiechali właśnie. Jakby jakiś autentyzm z nich wylazł, na miejsce wykutych na blachę bluzgów.

    [a samej sobie skopałabym gębę za paskudne, nerwowe żucie gumy na tym stołku, strasznie mi fajka brakowało… ;)]

    • 12 lipca, 2016 o 11:31
      Bezpośredni odnośnik

      Może oni są jak Minionki! I zobaczyli drugiego Złego Pana? 😀

  • 12 lipca, 2016 o 11:56
    Bezpośredni odnośnik

    Boże, jakie to straszne. A ten facet z flagą mówiacy „trzeci miot po Stalinie”, przeciez to jakiś koszmar

  • 12 lipca, 2016 o 12:08
    Bezpośredni odnośnik

    Wielkie podziękowania i gratulacje dla Was wszystkich.
    Uczucia niestety mam słodko-gorzkie: z jednej strony radość z Waszego działania, z drugiej gorycz z braku KOD jako partnera. Tym bardziej wielkie podziękowania dla lokalnych grup KOD w akcji.
    Jeszcze jedno mnie zastanawia – obawa władzy przed użyciem siły. Naciski, presja, negocjacje ale nic na ostrzu noża. Odbieram to w ten sposób: doskonale zdają sobie sprawę, że są w mniejszości i jednocześnie nie są w stanie przewidzieć, jak zareagowałaby ulica na stłumienie zgromadzenia.
    To dobry znak.

    • 12 lipca, 2016 o 14:34
      Bezpośredni odnośnik

      Inaczej to widzę. Tj. po pierwsze mnie się wydaje, że w mniejszości jesteśmy my — bardzo przepraszam za „sianie defetyzmu”, ale tak uważam, co zresztą niewiele zmienia. To osobny temat i trudno tu o nim.

      Obawa przed użyciem siły jest racjonalna. Koszty polityczne operacji zdecydowanie przewyższają korzyści z jej przeprowadzenia. Po prostu. Klasyczna definicja gry z władzą jeszcze od Kuronia. Z tej strony patrząc trzeba tak się rozpychać, żeby to ich właśnie do aresztowań prowokowało. Próbowaliśmy to robić, znieważając Dudę, ale okazało się to łatwe do zignorowania. Nie dlatego, że nas było mało — do takich wystąpień nie potrzeba wielu ludzi. Dlatego, że mieliśmy złą prasę w KOD i niemal szczelne milczenie w mediach. Gdyby „desperados” kibicowano i gdyby ich wystąpieniom towarzyszył tłum życzliwych świadków, gotowych do protestów w momencie represji — wtedy da się liczyć na efekt. Tak myślę.

      Stanowisko KOD jest rzeczywiście bardzo przykre. Ale to pół biedy. Ja uważam, że ono jest niebezpiecznie głupie po prostu.

      • 12 lipca, 2016 o 16:26
        Bezpośredni odnośnik

        Pisząc o „większości” miałam na myśli lud nie-smoleński, czy antypisowski w ogólności.
        Co do politycznej kalkulacji w kwestii użycia siły to zgoda.
        Przy okazji pojawia się pytanie do mediów, bo te trudno wytłumaczyć: z jednej strony czytelna krytyka władzy, z drugiej zmowa milczenia przy akcjach takich jak Wasza.
        Przypomina mi to trochę zainteresowanie głodówką Andrzeja Miszka, czyli jest sensacja („umrze-nie umrze?”), to wówczas jest temat.
        Pytanie zatem, jaka forma prowokacji jest w stanie rozsierdzić pisowski beton, by przestał cynicznie kalkulować i zaczął walić na oślep. Tym bardziej, że ani pamięć o zmarłym bracie, ani szyderstwo zalewające internet, nie są dla nich czymś istotnym.

        • 12 lipca, 2016 o 19:32
          Bezpośredni odnośnik

          Zuzanno. Zainteresowanie głodówką Miszka było znikome. Śledziłam to z bliska. Inna sprawa, że rzecz medialnie i PR-owo poprowadzona była przez samego Andrzeja i jego otoczenie skandalicznie amatorsko. Media się pojawiały – był w namiocie Żakowski, Kurski z GW, z TOK fm, inni – „znani i lubiani”, ale nic z tego nie wynikało, poza tym, że na trzy czy cztery dni przed końcem akcji Wyborcza udostępniła łamy na nagrania Andrzeja. Znów – były bardzo słabe. Spotkały się głównie z szyderą, wspierających jak na lekarstwo.

  • 12 lipca, 2016 o 20:01
    Bezpośredni odnośnik

    Trudno się tę większość kalkuluje. Nie wiem wcale, czy Zuzanna ma rację z tym ludem nie-smoleńskim. Wiara w zamach — nie pamiętam danych — dotyczy jakiejś mniejszości, ale grupa jest spora. Pogląd o nierzetelnym śledztwie w tej sprawie jest natomiast dość powszechny.

    Inna rzecz to zwolennicy polityki PiS, jacy to są właściwie zwolennicy i jaką politykę popierają. Mnie interesują ci, którzy popierają PiS-owski odwet. On jeszcze nie nastąpił, jesteśmy świadkami otwierania możliwości, które do niego prowadzą, ale sama akcja jeszcze się nie zaczęła.

    Społeczna baza odwetu jest — obawiam się — spora. Nie tylko PiS szedł do wyborów pod hasłem niechęci do partyjniactwa i nie tylko Kukiz, ale również na swój sposób Nowoczesna, Razem i dość podobnie maszerował jeszcze niedawno KOD. Kult wodza-zbawcy jest w PiS silny, ale w KOD kto wie, czy nie silniejszy. Kiedy patrzyłem na rytualne zadeptywanie odszczepieńców wykluczonych z KOD, które się odbywało na facebookowych grupach, to mi ciarki po plecach chodziły.

    No i mamy jeszcze socjal i socjalny odwet, którego siły nikt — zdaje mi się — dotąd nie docenia. Twierdziłem zawsze i nadal twierdzę, że 500+ miał zawsze w oczach wyborców PiS wartość etyczną, a nie materialną. Świadczył o łaskawości nowych władców, którzy wreszcie rozumieją nas, maluczkich. Oczywiście teraz, kiedy już te pięć stówek w portfelach mamy, czujemy ich wartość i pozbędziemy się ich niechętnie. Ale jeśli one gwałtowanie stracą wartość, to wyborca PiS chętnie uwierzy w knowania PO, które to sprawiają.

    W propozycjach tak rozumianego socjalu zawsze było coś antyestablishmentowego. Nie tylko dlatego, że skądś trzeba te pieniądze zabrać i Janosikowa logika się uruchamia. Przede wszystkim dlatego, że właśnie ten establishment rozmaitej maści — a w tej liczbie również „politykierzy” i rozmaite „pismaki” — napominał o niebezpiecznym populiźmie, roszczeniowych postawach i wspieraniu patologii. Postawa tego rodzaju i tego rodzaju argumentacja — w ogromnym stopniu bezrefleksyjna — tworzy paliwo klasowych resentymentów nawet tam, gdzie klasowych podziałów nie ma w żaden obiektywny sposób.

    W moim przekonaniu to, co jest dla nas zagrożeniem i wyzwaniem, to wzbierający fanatyzm. Smoleńsk to tylko jeden z przejawów.

    Fanatyzm natomiast to ma do siebie, że się zawsze wspiera na jakimś etosie. Kalekim i wstrętnym, ale zawsze jakimś. Kolejny problem polega mnie na tym, że po „demokratycznej stronie” tego etosu dramtycznie brakuje. Nie twierdzę, że go tam wcale nie ma i że demokratyczne postulaty nie niosą w sobie żadnych wartości. Twierdzę tylko, że są niezrozumiałe i nieczytelne również dla sporej części „naszej strony”. Demokracja to — w posłecznym odbiorze — nie wartość, a pojęcie z zakresu techniki rządzenia. Takiej techniki, którą sprawnie się posługują właśnie partyjne cwaniaczki, a nie prosty lud.

    Z tego powodu, kiedy tam stałem i gadałem, to choć mało nie umarłem i cały chodziłem z emocji trudnych do wytrzymania, miałem rozszalały wzrok i wszystkie objawy szaleństwa, to jednak kombinowałem, żeby własny etos przeciwstawić skutecznie ich etosowi.

    Jestem do tej pory w szoku. Myślałem, że ze „smoleńskimi” nie ma o czym gadać, bo oni wiedzą swoje. Owszem, w tym się nie pomyliłem, że gadki o Trybunale, jego składzie, ustroju i historii tej hecy — to wszystko nie ma sensu. Ale pokazać im honorową i dumną postawę — to sens ma. Sporą część z nich naprawdę po prostu zatkało. Dlatego, że oni szczerze wierzyli, że my tam chodzimy dla kasy. Po prostu.

    To jednak wydaje mi się mniej ważne niż to, co bardzo bym chciał tą pokazać naszej stronie. A to są dwie rzeczy.

    1. Nasz etos.
    2. Bardzo prosta strategia wygrywania bez zaklęć i wezwań do obecności milionów na marszach poparcia tego, czy tamtego.

  • 13 lipca, 2016 o 12:14
    Bezpośredni odnośnik

    Nie wiem zbyt wiele o KOD. Słyszę, że M.Kijowski ma zapędy dyktatorskie, że mocno stłamsił aktywnych działaczy-ale wolę o tym nie pisać-nie żyję, tym, nie emocjonuje mnie to. Jedyne, co mi przeszkadza, że Ty Pawle z drugim Pawłem jesteście poza głównym nurtem. Ale to także, jako że was znam i cenię oznacza ,że tam się coś złego dzieje. Jestem daleki od krytyki PiS za wszystko, czasem jednak, widząc ruchy bliźniaczo podobne do posunięć PO zastanawiam się gdzie to wszystko zmierza. Boję się nadmiaru socjalu, 500 plus o jakim piszesz może rozwalić totalnie budżet-stawka dla kolejnych rządów podniesiona wysoko, nikt, kto zapowie zniesienie tego dodatku nie wygra wyborów.

    Kolejna rzecz. KOD jako partia miałby duże poparcie polityczne, myslę, ze wyeliminowałby PO i osłabił wynik Nowoczesnej oraz Kukiza, który zmierza do niszy narodowców (nigdy nie przekraczali 3%).
    Czy to nie skłania do myślenia, by jako pierwsi zaproponować powstanie partii KOD-chilli czy jak tam…Kolejny jest jedynie powtórką, ludzie zaczną was bardziej kojarzyć. Może i ja bym wtedy pomyślał…Tylko, że ja jestem liberałem 🙂

    • 13 lipca, 2016 o 16:16
      Bezpośredni odnośnik

      Grześ, bardzo się cieszę, widząc Cię tutaj! Choć się z Tobą na ogół nie zgadzam 😉

      Twój głos, Grześ, może być trudny do zaakceptowania dla wielu, którzy tu zaglądają, piszą, uczestniczą w naszych działaniach. Chciałbym Ci z tej okazji na jedną rzecz zwrócić uwagę. Kiedy 3 czerwca, w przeddzień wielkiej manifestacji KOD, inicjatywa Razem 89 i środowiska Stowarzyszenia Wolnego Słowa zorganizowały mityng, na którym występował również Mateusz Kijowski — zdecydowaliśmy się wyrazić swój sprzeciw. Też już niewiele wiemy o tym, co siedzi w głowach ludzi KOD. Wiemy wszakże tyle, że lider KOD opowiadający o wolności słowa, powinien przede wszystkim spotkać się z reprymendą za naruszanie tej wolności w ruchu, który kiedyś przez chwilę był nasz wspólny, ale już nie jest — głównie właśnie dlatego, że z wolnością słowa niczego wspólnego nie ma żadna z codziennych praktyk jego funkcjonowania. Więc stanęliśmy naprzeciw Kijowskiego z transparentem „Wykluczeni z KOD w obronie wolności słowa”, a KOD-owska straż imprezy wzywała na nas policję. Niech Ci to zasugeruje to, co to wystąpienie sugerować powinno. W tej zabawie nikomu nie chodzi o walkę jednego obozu przeciw drugiemu, a o proste wartości. Nic innego.

      Partia KOD, oj… Niebezpieczny temat. Oczywiście trudny. Osobny, myślę.

  • 24 sierpnia, 2016 o 00:25
    Bezpośredni odnośnik

    Paweł Kasprzak
    Słuchaj, nie przesadzaj z tym przyjeźdźaniem „na wózku” z Legnicy. Jeszcze ktoś w to uwierzy, tzn przyjmie to dosłownie.
    Poza tym, gdy czytam te wszystkie komentarze to zaczynam wierzyć, że nam się uda. Źe coraz więcej ludzi będzie z nami i coraz więcej ludzi stojących po tej stronie gdzie stoi „lud smoleński” będzie się uśmiechało, jak napisała Ewka.Pozdrawiam

Możliwość komentowania została wyłączona.